Bezczelnie
patrzyłam mu prosto w oczy, kiedy wytarł krew z mojej wargi wacikiem nasączonym
wodą utlenioną. Miałam wrażenie, że moja ręka umiera.
Cholernie
bolała, a ja nawet nie wzięłam leków, więc musiałam być twarda. Nie chciałam mu
pokazać, że miał racje, więc zagryzałam wargę, żeby nie okazać najmniejszej
oznaki bólu.
Ta
suka wkurwiła mnie. Najpierw popchnęła mnie „niechcący” na ścianę a potem
zwyzywała mnie. Prze alkohol, który krążył w moich żyłach być może byłam trochę
agresywna, więc po prostu ją uderzyłam. To ona rozpętała to piekło.
Bardziej
byłam zdziwiona faktem, że to właśnie Harry odciągnął mnie od niej i
zaprowadził do kuchni, żeby mnie „opatrzeć”. Miałam już go dość. Jedyne, czego
nie rozumiałam to to, dlaczego nie da mi spokoju, skoro wszystko jest
skończone. Wystarczająco się już odegrał, nie zniosłabym więcej.
Teraz
brałam to na poważnie. Jesteśmy już dorośli, a zachowujemy się gorzej niż dwa
lata temu. Czuję się gotowa, żeby ruszyć naprzód. Dopiero wtedy zrozumiałam to,
kiedy Harry próbował poprawić mój bandaż na ręce.
-
Zostaw – szepnęłam, próbując zejść z blatu.
-
Nie zachowuj się, jak dziecko, Alex… - przybrał swój obojętny ton, który
zaczynał działać mi na nerwy.
-
Powiedziałam zostaw! – warknęłam, tracąc powoli cierpliwość.
Harry,
jak oparzona puścił moją rękę i odsunął się.
-
Mówię to po raz ostatni – odezwałam się na odchodne. – Jeśli jeszcze raz
wejdziesz mi w drogę to będzie ostatni raz, kiedy się zobaczymy, Harry.
Obiecuje ci to.
Kiedy
posłałam mu ostatni spojrzenie, obok mnie pojawił się Niall. Chwyciłam go za
dłoń i pociągnęłam go za sobą w stronę schodów.
Oczywiście
wciąż nie byłam trzeźwa, ale czułam się pewnie i wiedziałam, co robię. Dopiero
wtedy uświadomiłam sobie, że chcę to zrobić. Właśnie teraz.
Mrugnęłam
do Niall’a, który zdezorientowany spojrzał na mnie, wchodząc po schodach.
Otworzyłam
pierwsze lepsze drzwi i weszłam do jakiegoś pustego pokoju.
Kiedy
się zamknęły zostałam popchnięta na nie. Rozgrzane ciało Niall’a przykryło mnie
całą, a jego ciepłe dłoni spoczęły na mojej talii.
-
Wyluzuj, dobra? – zaśmiałam się i wpiłam swoje usta wprost w jego.
Były
delikatne, słodkie i miękkie. Różniły się od ust Harry’ego. Kurwa! Dlaczego, kiedy
całuje się z Niall’em, porównuje go do Styles’a? Sama stwierdziłam, że to
koniec. I to koniec! Nie ma w moim życiu miejsca dla Harry’ego. Muszę przestać
go widywać, wtedy zacznę czuć się lepiej.
Jęknęłam
cicho, kiedy Horan przygryzł moją dolną wargę. Kreślił rozmaite szlaczki na
moim podniebieniu. Nasze języki były raczej zgodne. Z Harry’m zawsze toczyłam
bitwę o dominację. Tu… Nie było żadnej chemii, ale nie przestawałam. Musiałam
odreagować. Później pewnie będę miała wyrzuty sumienia, że to na Niall’u, ale… Mam wrażenie, że z nim nie ma żadnych
problemów. Wszystko wydaje się o wiele prostsze.
Zaczęliśmy
kroczyć powoli w stronę łóżka. Rozpinałam jego koszulę nie kończąc pocałunku.
Zdjęłam
zbędny ciuch i rzuciłam go gdzieś na podłogę. Zaczęłam błądzić dłońmi po
plecach chłopaka, kiedy całował moją szyję, zostawiając gdzieniegdzie mokre
ślady w postaci malinki.
Zaśmiałam
się, kiedy szukał zapięcia od mojego braletu. Odsunęłam się od niego i zdjęłam
go przez głową.
Pchnęłam
go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem zaczynając całować jego klatkę piersiową
i brzuch. Ciche jęki wydostawały się z naszych ust, ale nie martwiliśmy się o
to, że ktoś nas usłyszy. Muzyka zagłuszała prawie wszystko.
Dłonie
Niall’a zaczęły szukać zapięcia mojej spódnicy, a kiedy już to zrobiły sprawnie
zsunął mi ją z bioder.
I
tak siedziałam na nim praktycznie naga, jedynie w czarnym komplecie zakupionym
w Victoria’s Secret.
Jego
oczy skanowały moje ciało, jakby miał mnie pożreć. Nie lubiłam swojego ciało.
Było kościste i blade. Byłam zwyczajnie chuda, a nie szczupła.
-
Nie patrz tak na mnie – szepnęłam odwracając wzrok.
Chłopak
podniósł się do pozycji siedzącej. Oparłam się na jego kolanach i przygryzłam
wargę.
-
Spójrz na mnie – ujął mój podbródek i zwrócił w swoją stronę. – Podobasz mi się
taka, jaka jesteś, Alex.
Pocałował
mnie przelotnie w usta, tym razem kładąc mnie pod sobą.
Wplotłam
palce w jego miękkie, ale krótsze niż Harry’ego włosy. Ja pierdole, nie
przestanę chyba.
Nim
się zorientowałam oboje byliśmy nadzy, a Niall poruszał się we mnie powoli.
Jego głowa schowana była w zagłębieniu mojej szyi a ja tępo wpatrywałam się w
sufit. Inaczej to sobie wyobrażałam. Czułam pustkę… To był najsmutniejszy seks
jaki uprawiałam.
Słysząc,
jak Niall prawie dochodzi nie zamierzałam udawać, ale nie chciałam pokazać, że…
Nic się nie dzieje. Przed moimi oczami pojawiła się twarz Harry’ego. Jego
zielone oczy, niczym magnez przyciągały moje oczy. Jego włosy delikatnie
łaskotały moje czoło, a usta co chwilę składały delikatne pocałunki na moich
policzkach.
Krzyknęłam
głośno przewracając się na niego. Doszliśmy w tym samym momencie, ale… Zupełnie
inaczej niż sobie to wyobrażałam.
Blondyn
leżał obok mnie głośno dysząc. Przykrył nas kołdrą i objął mnie ramieniem.
-
Wow – westchnął.
-
Taaa… - szepnęłam i mocniej się w niego wtuliłam.
Nie
mówię, że on nie był dobry. Był kurewsko dobry, ale zupełnie na mnie nie
działał. W tym był problem.
Piątek, godzina 2.34 przespałam się z
Niall’em Horan’em.
*
Wybudziłam
się gwałtownie ze snu, kiedy jacyś pijani ludzie „niechcący” wpadli do nas do
pokoju.
-
O, sorry mała! – wybełkotał jeden z nich.
Byli
tak wstawieni, że żaden z nich nie mógł złapać równowagi.
Zanim
zdążyłam ich opieprzyć wyszli zamykając za sobą drzwi.
Moja
głowa ponownie opadła na miękką poduszkę.
Niall
smacznie spał obok mnie. Nie zorientował się wczoraj, że coś jest nie tak.
Dlaczego
w ogóle to zrobiłam? Co mi strzeliło do głowy? Owszem, podobał mi się i chyba
chciałam to zrobić, ale nie wiedziałam, że będzie tak… Źle.
Nie
powinnam się obwiniać. Harry zrobił o wiele gorsze rzeczy, wliczając w to
sypianie z jakimiś dziwkami.
Nie
będę się sobie tłumaczyć. Zrobiłam to i już. Potrzebowałam jakoś odreagować.
Niall jest mi bliski, o wiele bliższy niż się niektórym wydaje.
Po
prostu go lubię… Lubię-lubię, to źle? Wolę być z kimś, niż sama.
Wiedząc,
że już nie usnę usiadłam na łóżku i zaczęłam szukać wzrokiem swoich ciuchów.
Potrzebowałam prysznica i nowych ciuchów. Przesiąkły alkoholem i zapachem
trawki.
Usiadłam
na łóżku i zapięłam biustonosz, po czym zaczęłam zakładać spódnicę.
-
Gdzie się wybierasz? – usłyszałam za plecami zachrypnięty głos Horan’a. Był
seksowny, ale…
-
Jestem kurewsko głodna, a jedynym śniadaniem, jakie tu dostaniemy to zapewne
piwo. – Poza tym potrzebuję wziąć prysznic.
-
W takim razie, co powiesz na wspólne śniadanie? – zaproponował, unosząc brwi.
Mój
uśmiech oznaczał tylko i wyłącznie zgodę. Lubiłam spędzać z nim czas. Potrafił
mnie rozśmieszyć i poprawić humor. On był powodem, dla którego się uśmiechałam,
a Harry, dla którego płakałam. Czy tak powinna wyglądać miłość? Pff… Miłość… A
co z tego dobrego? Absolutnie nic!
Zaczekałam
chwilę za nim Niall się ubrał. W tym czasie, kiedy związałam swoje włosy w
kucyka zauważyłam dwie mocno czerwone malinki na kościach obojczykowych.
Świetnie! Nie sądziłam, że będą tak bardzo widoczne.
Zabraliśmy
swoje rzeczy i wyszliśmy z pokoju. Schodząc po schodach, niespodziewanie, Niall
złapał moją dłoń i splótł moje palce z jego. Moje dłonie, jak zwykle były
zimne, natomiast jego ciepłe.
W
kuchni odnaleźliśmy Louis’a, Zayn’a, Stellę i… Harry’ego.
Wzrok
każdego opadł na nasze dłonie. Chciałam uniknąć uciążliwych pytań, więc
spróbowałam szybko wyminąć je.
-
Jak zwykle Lou. Mam ostrego kaca po twojej imprezie, czyli jak najbardziej udana
– zaśmiałam się. – Ale musimy już lecieć. Powiedz Eleanor, że później do niej
zadzwonię, a my – dodałam zwracając głowę do Stelli – zobaczymy się w domu.
*
Siedzieliśmy
w typowej amerykańskiej restauracji. Czerwona skóra, wystrój retro, muzyka
country i oczywiście steki i burgery. To nie było moje wymarzone śniadanie
zwłaszcza, że wolę lekką kuchnię i lekko bezmięsną. W każdym razie Niall mnie
przekonał i miał rację. Jedzenie tutaj było przepyszne. Nigdy w życiu nie
jadłam tak dobrego steka. Pomińmy fakt, że to był mój pierwszy raz, kiedy go w
ogóle jadłam.
Czułam
się tam dobrze. Ta knajpka sprawiła, że zatęskniłam trochę za Stanami oraz mamą
i Jionni’m.
-
Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli – mruknął Niall upijając łyk Coli przez
słomkę.
Chciałam
jakoś uniknąć tego tematu. Sama nie wiedziałam, dlaczego? Po prostu na samą
myśl czułam, że się rumienię, ale grałam obojętną.
Poprawiłam
swoją dżinsową kurteczkę i oblizałam nerwowo wargę.
-
Wiem – przyznałam. – Ale nie mam zamiaru się tym przejmować.
To,
co mówiłam było kłamstwem, ale myślę, że dobrym, bo prawie sama w nie
uwierzyłam.
-
Mam wrażenie, że Harry był zazdrosny – ciągnął dalej.
Marzyłam
o tym, żeby skończyć temat i pomówić o czymś przyjemnym. Niall wydawał się
zainteresowany naszą rozmową. Męczyło mnie to wszystko i miałam ochoty po
prostu się wyluzować.
-
Co z tego? Mam to gdzieś – rzuciłam lekceważąco. – Pogadajmy o czymś innym.
Niall
uśmiechnął się zawadiacko i dotknął mojej nogi pod stołem.
Harry
Siedziałem
przy swoim biurku i wykonywałem zadanie zlecone mi przez Brad’a, a mianowicie
obliczania rachunku gości w niektórych apartamentach. Na szczęście program do
tego stworzony ułatwił mi pracę, ponieważ matma jest dla mnie, jak czarna magia
i nie miałem zamiaru na robić sobie nadgodzin. I tak perspektywa spędzenia
czasu w pobliżu Alex była… Nieciekawa.
Po
wczorajszym zdarzeniu czułem się cały czas dziwnie. Już setki razy powtarzała,
że to koniec i, żebym się od niej odpieprzył, ale tamtym razem zabrzmiało to
zbyt poważnie i… Przeraziłem się, tak sądzę.
To
nie zmieniało mojego nastawienia do niej. Nadal nie chcę mieć z nią nic
wspólnego i nie wybaczę jej. Teraz mam gdzieś miłość i te wszystkie sprawy.
Lubię moje życie takie, jakie jest.
Poprawiłem
się na fotelu w moim małym pomieszczeniu zwanym „gabinetem” . Włożyłem długopis
między zęby i sięgnąłem po segregator z fakturami.
Nagle
główne drzwi od hotelu się otworzyły a do środka wparowała Alex. Jej brązowe
włosy z ciemnoczerwonymi refleksami powiewały na wietrze.
Jak
zwykle na jej twarzy gościł ciemny makijaż. Kreski na oczach przypominały mi
stare czasy. Nie lubiłem do nich wracać.
Nagle
ktoś ją zawołał. Dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem a ja wychyliłem się zza
ściany, żeby zobaczyć, z kim rozmawia. Kurwa. To był Niall. Wciąż dziwiłem się,
jak szybko zdążył się do niej zbliżyć.
Podejrzewałem,
że spędzili ze sobą noc, ale bez seksu. Moje wątpliwości rozwiało to, co
zobaczyłem.
Blondyn
przyciągnął do siebie Alex i pocałował ją prosto w usta. Ona zawiesiła mu
dłonie na szyi i przechyliła głowę w prawo.
Moje
dłonie zacisnęły się wokół długopisu, którego plastik natychmiast pękł i jego
odłamki wylądowały na podłodze.
-
Zobaczymy się jutro rano? – zapytał trzymając jej dłoń, którą ja mógłbym
trzymać. Tfu! Dlaczego o tym myślę? Przecież tego nie chcę!
-
Oczywiście – zgodziła się i ostatni raz cmoknęła go w policzek.
Chciałem,
żeby już wyszedł i po prostu ją zostawił. Dlaczego czuję się zazdrosny skoro to
ja wszystko zacząłem? Dlaczego tak jest skoro nic do niej nie czuję?
To
jakaś porażka.
Alex
ruszyła w stronę naszego mini-biura za ścianą recepcji. Bez słowa odłożyła
swoją torbę na wieszak i zdjęła ciemnozieloną kurtkę.
Powinienem
jej powiedzieć, że Brad kazał jej zająć się recepcją a mnie papierkową robotą?
Tym razem głos uwiązł mi w gardle. Bałem się cokolwiek powiedzieć? Czemu, skoro
przez ostatnie dni, jedyne co robię to ranię ją właśnie słowami? Weź się w
garść głupi chuju!
-
Brad kazał ci przekazać, że masz zająć się meldowaniem gości – oznajmiłem cicho.
Spojrzała
na mnie przelotnie i w milczeniu kiwnęła głową.
Wyjęła
z torebki telefon i schowała do tylnej kieszeni spodni. Naprawdę nie miała
zamiaru się do mnie odzywać. Była całkiem poważna.
*
Kiedy
skończyłem rozmawiać z Zayn’em, zauważyłem, jak Alex rozmawia ze starszym
mężczyzną. Miał na sobie czarny płaszcz i lekko siwe włosy.
Porozumiewali
się po francusku. Znałem ten język bardzo dobrze, był jednym z moich
ulubionych.
Ona
również całkiem dobrze sobie radziła z językiem i wymową. Byłem pod wrażeniem.
Poprawnie przyjęła jego meldunek i nawet sobie pożartowała.
Chyba
bardzo chciała zaliczyć ten staż. Ja tak samo. Nawet nie przypuszczałem, że
będziemy pracować tu razem. Było to dla mnie niespodzianką.
Mężczyzna
podziękował jej, a ona wręczyła mu kartę do drzwi.
-
Um… Harry? – usłyszałem, jak mnie woła.
Odsunąłem
się od biurka i podszedłem do niej.
-
Pomógłbyś mi zabrać bagaże pana Durrand’a do jego apartamentu? – zapytała lekko
zakłopotana.
Złamała
swoją zasadę nie odzywania się do niej i nie mogła tego znieść.
Kiwnąłem
głową zabierając jego dwie torby. Gdzie, do cholery jest boy hotelowy? To jego
obowiązek, nie nasz!
Podążałem
za nimi jak ten tragarz, kiedy Alex opowiadała mu o obiekcie. Starałem się na
nią nie patrzeć. Sam nie wiem, dlaczego. W pewien sposób sprawiło mi to jakiś…
Um. Ból. Co jest nie tak, do chuja?
Wjechaliśmy
winą na drugie piętro do apartamentu B12. Tym razem to ja wytłumaczyłem, jak co
działa i o której godzinie kończy się doba hotelowa.
-
Bardzo Wam dziękuje – uśmiechnął się pan Durrand. – Wiem, że to wasze prywatne
sprawy, ale przypominacie mi mnie i moją żonę, dwadzieścia lat temu.
Moje
oczy zrobiły się, jak spodki, a Alex się zarumieniła i spuściła głową.
-
My… My nie… - zaczęła się jąkać, jakby zapomniała jak się mówi po francusku.
-
My nie jesteśmy parą – odpowiedziałem za nią. Dziwiłem się, ile trudu sprawia mi
wypowiedzenie tego zdania.
Alex
szepnęła ciche dziękuje i szybko opuściła pokój. Kiedy wyszedłem z
pomieszczenia usłyszałem jej cichy głos:
-
To musi być pieprzony żart.
Elie:
Jak zwykle… Wiem, że tego nie znosicie i znowu przepraszam, za takie długie
przerwy, ale… Tyle zajmuje mi pisanie rozdziału.
W
każdym razie… Chcę wiedzieć! Co powiecie na seks Nalex? Uwielbiam tą scenkę!
Myślicie, że Harry jest zazdrosny i nadal czuje coś do Alex? A ostatnia część
rozdziału… W hotelu? To jakiś znak? Znaleźliście jakieś haki? Może jesteście
spostrzegawcze, haha xD.
Kocham
was dziewczyny i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej niż szesnaście
komentarzy, w porównaniu z rozdziałem, pod którym było trzydzieści jeden. I tak
was kocham! Dziękuje za wszystko.
Całusy
; *