poniedziałek, 9 czerwca 2014

Twenty-eight (part II)

Bezczelnie patrzyłam mu prosto w oczy, kiedy wytarł krew z mojej wargi wacikiem nasączonym wodą utlenioną. Miałam wrażenie, że moja ręka umiera.
Cholernie bolała, a ja nawet nie wzięłam leków, więc musiałam być twarda. Nie chciałam mu pokazać, że miał racje, więc zagryzałam wargę, żeby nie okazać najmniejszej oznaki bólu.
Ta suka wkurwiła mnie. Najpierw popchnęła mnie „niechcący” na ścianę a potem zwyzywała mnie. Prze alkohol, który krążył w moich żyłach być może byłam trochę agresywna, więc po prostu ją uderzyłam. To ona rozpętała to piekło.
Bardziej byłam zdziwiona faktem, że to właśnie Harry odciągnął mnie od niej i zaprowadził do kuchni, żeby mnie „opatrzeć”. Miałam już go dość. Jedyne, czego nie rozumiałam to to, dlaczego nie da mi spokoju, skoro wszystko jest skończone. Wystarczająco się już odegrał, nie zniosłabym więcej.
Teraz brałam to na poważnie. Jesteśmy już dorośli, a zachowujemy się gorzej niż dwa lata temu. Czuję się gotowa, żeby ruszyć naprzód. Dopiero wtedy zrozumiałam to, kiedy Harry próbował poprawić mój bandaż na ręce.
- Zostaw – szepnęłam, próbując zejść z blatu. 
- Nie zachowuj się, jak dziecko, Alex… - przybrał swój obojętny ton, który zaczynał działać mi na nerwy.
- Powiedziałam zostaw! – warknęłam, tracąc powoli cierpliwość.
Harry, jak oparzona puścił moją rękę i odsunął się.
- Mówię to po raz ostatni – odezwałam się na odchodne. – Jeśli jeszcze raz wejdziesz mi w drogę to będzie ostatni raz, kiedy się zobaczymy, Harry. Obiecuje ci to.
Kiedy posłałam mu ostatni spojrzenie, obok mnie pojawił się Niall. Chwyciłam go za dłoń i pociągnęłam go za sobą w stronę schodów.
Oczywiście wciąż nie byłam trzeźwa, ale czułam się pewnie i wiedziałam, co robię. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że chcę to zrobić. Właśnie teraz.
Mrugnęłam do Niall’a, który zdezorientowany spojrzał na mnie, wchodząc po schodach.
Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam do jakiegoś pustego pokoju.
Kiedy się zamknęły zostałam popchnięta na nie. Rozgrzane ciało Niall’a przykryło mnie całą, a jego ciepłe dłoni spoczęły na mojej talii.
- Wyluzuj, dobra? – zaśmiałam się i wpiłam swoje usta wprost w jego.
Były delikatne, słodkie i miękkie. Różniły się od ust Harry’ego. Kurwa! Dlaczego, kiedy całuje się z Niall’em, porównuje go do Styles’a? Sama stwierdziłam, że to koniec. I to koniec! Nie ma w moim życiu miejsca dla Harry’ego. Muszę przestać go widywać, wtedy zacznę czuć się lepiej.
Jęknęłam cicho, kiedy Horan przygryzł moją dolną wargę. Kreślił rozmaite szlaczki na moim podniebieniu. Nasze języki były raczej zgodne. Z Harry’m zawsze toczyłam bitwę o dominację. Tu… Nie było żadnej chemii, ale nie przestawałam. Musiałam odreagować. Później pewnie będę miała wyrzuty sumienia, że to na Niall’u,  ale… Mam wrażenie, że z nim nie ma żadnych problemów. Wszystko wydaje się o wiele prostsze.
Zaczęliśmy kroczyć powoli w stronę łóżka. Rozpinałam jego koszulę nie kończąc pocałunku.
Zdjęłam zbędny ciuch i rzuciłam go gdzieś na podłogę. Zaczęłam błądzić dłońmi po plecach chłopaka, kiedy całował moją szyję, zostawiając gdzieniegdzie mokre ślady w postaci malinki.
Zaśmiałam się, kiedy szukał zapięcia od mojego braletu. Odsunęłam się od niego i zdjęłam go przez głową.
Pchnęłam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem zaczynając całować jego klatkę piersiową i brzuch. Ciche jęki wydostawały się z naszych ust, ale nie martwiliśmy się o to, że ktoś nas usłyszy. Muzyka zagłuszała prawie wszystko.
Dłonie Niall’a zaczęły szukać zapięcia mojej spódnicy, a kiedy już to zrobiły sprawnie zsunął mi ją z bioder.
I tak siedziałam na nim praktycznie naga, jedynie w czarnym komplecie zakupionym w Victoria’s Secret.
Jego oczy skanowały moje ciało, jakby miał mnie pożreć. Nie lubiłam swojego ciało. Było kościste i blade. Byłam zwyczajnie chuda, a nie szczupła.
- Nie patrz tak na mnie – szepnęłam odwracając wzrok.
Chłopak podniósł się do pozycji siedzącej. Oparłam się na jego kolanach i przygryzłam wargę.
- Spójrz na mnie – ujął mój podbródek i zwrócił w swoją stronę. – Podobasz mi się taka, jaka jesteś, Alex. 
Pocałował mnie przelotnie w usta, tym razem kładąc mnie pod sobą.
Wplotłam palce w jego miękkie, ale krótsze niż Harry’ego włosy. Ja pierdole, nie przestanę chyba.
Nim się zorientowałam oboje byliśmy nadzy, a Niall poruszał się we mnie powoli. Jego głowa schowana była w zagłębieniu mojej szyi a ja tępo wpatrywałam się w sufit. Inaczej to sobie wyobrażałam. Czułam pustkę… To był najsmutniejszy seks jaki uprawiałam.
Słysząc, jak Niall prawie dochodzi nie zamierzałam udawać, ale nie chciałam pokazać, że… Nic się nie dzieje. Przed moimi oczami pojawiła się twarz Harry’ego. Jego zielone oczy, niczym magnez przyciągały moje oczy. Jego włosy delikatnie łaskotały moje czoło, a usta co chwilę składały delikatne pocałunki na moich policzkach.
Krzyknęłam głośno przewracając się na niego. Doszliśmy w tym samym momencie, ale… Zupełnie inaczej niż sobie to wyobrażałam.
Blondyn leżał obok mnie głośno dysząc. Przykrył nas kołdrą i objął mnie ramieniem.
- Wow – westchnął.
- Taaa… - szepnęłam i mocniej się w niego wtuliłam.
Nie mówię, że on nie był dobry. Był kurewsko dobry, ale zupełnie na mnie nie działał. W tym był problem.
Piątek, godzina 2.34 przespałam się z Niall’em Horan’em.    


*

Wybudziłam się gwałtownie ze snu, kiedy jacyś pijani ludzie „niechcący” wpadli do nas do pokoju.
- O, sorry mała! – wybełkotał jeden z nich.
Byli tak wstawieni, że żaden z nich nie mógł złapać równowagi.
Zanim zdążyłam ich opieprzyć wyszli zamykając za sobą drzwi.
Moja głowa ponownie opadła na miękką poduszkę.
Niall smacznie spał obok mnie. Nie zorientował się wczoraj, że coś jest nie tak.
Dlaczego w ogóle to zrobiłam? Co mi strzeliło do głowy? Owszem, podobał mi się i chyba chciałam to zrobić, ale nie wiedziałam, że będzie tak… Źle.
Nie powinnam się obwiniać. Harry zrobił o wiele gorsze rzeczy, wliczając w to sypianie z jakimiś dziwkami.
Nie będę się sobie tłumaczyć. Zrobiłam to i już. Potrzebowałam jakoś odreagować. Niall jest mi bliski, o wiele bliższy niż się niektórym wydaje.
Po prostu go lubię… Lubię-lubię, to źle? Wolę być z kimś, niż sama.
Wiedząc, że już nie usnę usiadłam na łóżku i zaczęłam szukać wzrokiem swoich ciuchów. Potrzebowałam prysznica i nowych ciuchów. Przesiąkły alkoholem i zapachem trawki.
Usiadłam na łóżku i zapięłam biustonosz, po czym zaczęłam zakładać spódnicę.
- Gdzie się wybierasz? – usłyszałam za plecami zachrypnięty głos Horan’a. Był seksowny, ale…
- Jestem kurewsko głodna, a jedynym śniadaniem, jakie tu dostaniemy to zapewne piwo. – Poza tym potrzebuję wziąć prysznic. 
- W takim razie, co powiesz na wspólne śniadanie? – zaproponował, unosząc brwi.
Mój uśmiech oznaczał tylko i wyłącznie zgodę. Lubiłam spędzać z nim czas. Potrafił mnie rozśmieszyć i poprawić humor. On był powodem, dla którego się uśmiechałam, a Harry, dla którego płakałam. Czy tak powinna wyglądać miłość? Pff… Miłość… A co z tego dobrego? Absolutnie nic!
Zaczekałam chwilę za nim Niall się ubrał. W tym czasie, kiedy związałam swoje włosy w kucyka zauważyłam dwie mocno czerwone malinki na kościach obojczykowych. Świetnie! Nie sądziłam, że będą tak bardzo widoczne.
Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z pokoju. Schodząc po schodach, niespodziewanie, Niall złapał moją dłoń i splótł moje palce z jego. Moje dłonie, jak zwykle były zimne, natomiast jego ciepłe.
W kuchni odnaleźliśmy Louis’a, Zayn’a, Stellę i… Harry’ego.
Wzrok każdego opadł na nasze dłonie. Chciałam uniknąć uciążliwych pytań, więc spróbowałam szybko wyminąć je.
- Jak zwykle Lou. Mam ostrego kaca po twojej imprezie, czyli jak najbardziej udana – zaśmiałam się. – Ale musimy już lecieć. Powiedz Eleanor, że później do niej zadzwonię, a my – dodałam zwracając głowę do Stelli – zobaczymy się w domu. 


*

Siedzieliśmy w typowej amerykańskiej restauracji. Czerwona skóra, wystrój retro, muzyka country i oczywiście steki i burgery. To nie było moje wymarzone śniadanie zwłaszcza, że wolę lekką kuchnię i lekko bezmięsną. W każdym razie Niall mnie przekonał i miał rację. Jedzenie tutaj było przepyszne. Nigdy w życiu nie jadłam tak dobrego steka. Pomińmy fakt, że to był mój pierwszy raz, kiedy go w ogóle jadłam.
Czułam się tam dobrze. Ta knajpka sprawiła, że zatęskniłam trochę za Stanami oraz mamą i Jionni’m.
- Wszyscy się na nas dziwnie patrzyli – mruknął Niall upijając łyk Coli przez słomkę.
Chciałam jakoś uniknąć tego tematu. Sama nie wiedziałam, dlaczego? Po prostu na samą myśl czułam, że się rumienię, ale grałam obojętną.
Poprawiłam swoją dżinsową kurteczkę i oblizałam nerwowo wargę.
- Wiem – przyznałam. – Ale nie mam zamiaru się tym przejmować.
To, co mówiłam było kłamstwem, ale myślę, że dobrym, bo prawie sama w nie uwierzyłam.
- Mam wrażenie, że Harry był zazdrosny – ciągnął dalej.
Marzyłam o tym, żeby skończyć temat i pomówić o czymś przyjemnym. Niall wydawał się zainteresowany naszą rozmową. Męczyło mnie to wszystko i miałam ochoty po prostu się wyluzować.
- Co z tego? Mam to gdzieś – rzuciłam lekceważąco. – Pogadajmy o czymś innym.
Niall uśmiechnął się zawadiacko i dotknął mojej nogi pod stołem. 

Harry


Siedziałem przy swoim biurku i wykonywałem zadanie zlecone mi przez Brad’a, a mianowicie obliczania rachunku gości w niektórych apartamentach. Na szczęście program do tego stworzony ułatwił mi pracę, ponieważ matma jest dla mnie, jak czarna magia i nie miałem zamiaru na robić sobie nadgodzin. I tak perspektywa spędzenia czasu w pobliżu Alex była… Nieciekawa.
Po wczorajszym zdarzeniu czułem się cały czas dziwnie. Już setki razy powtarzała, że to koniec i, żebym się od niej odpieprzył, ale tamtym razem zabrzmiało to zbyt poważnie i… Przeraziłem się, tak sądzę.
To nie zmieniało mojego nastawienia do niej. Nadal nie chcę mieć z nią nic wspólnego i nie wybaczę jej. Teraz mam gdzieś miłość i te wszystkie sprawy. Lubię moje życie takie, jakie jest.
Poprawiłem się na fotelu w moim małym pomieszczeniu zwanym „gabinetem” . Włożyłem długopis między zęby i sięgnąłem po segregator z fakturami.
Nagle główne drzwi od hotelu się otworzyły a do środka wparowała Alex. Jej brązowe włosy z ciemnoczerwonymi refleksami powiewały na wietrze.
Jak zwykle na jej twarzy gościł ciemny makijaż. Kreski na oczach przypominały mi stare czasy. Nie lubiłem do nich wracać.
Nagle ktoś ją zawołał. Dziewczyna odwróciła się do mnie tyłem a ja wychyliłem się zza ściany, żeby zobaczyć, z kim rozmawia. Kurwa. To był Niall. Wciąż dziwiłem się, jak szybko zdążył się do niej zbliżyć.
Podejrzewałem, że spędzili ze sobą noc, ale bez seksu. Moje wątpliwości rozwiało to, co zobaczyłem.
Blondyn przyciągnął do siebie Alex i pocałował ją prosto w usta. Ona zawiesiła mu dłonie na szyi i przechyliła głowę w prawo.
Moje dłonie zacisnęły się wokół długopisu, którego plastik natychmiast pękł i jego odłamki wylądowały na podłodze. 
- Zobaczymy się jutro rano? – zapytał trzymając jej dłoń, którą ja mógłbym trzymać. Tfu! Dlaczego o tym myślę? Przecież tego nie chcę!
- Oczywiście – zgodziła się i ostatni raz cmoknęła go w policzek.
Chciałem, żeby już wyszedł i po prostu ją zostawił. Dlaczego czuję się zazdrosny skoro to ja wszystko zacząłem? Dlaczego tak jest skoro nic do niej nie czuję?
To jakaś porażka.
Alex ruszyła w stronę naszego mini-biura za ścianą recepcji. Bez słowa odłożyła swoją torbę na wieszak i zdjęła ciemnozieloną kurtkę.
Powinienem jej powiedzieć, że Brad kazał jej zająć się recepcją a mnie papierkową robotą? Tym razem głos uwiązł mi w gardle. Bałem się cokolwiek powiedzieć? Czemu, skoro przez ostatnie dni, jedyne co robię to ranię ją właśnie słowami? Weź się w garść głupi chuju!
- Brad kazał ci przekazać, że masz zająć się meldowaniem gości – oznajmiłem cicho.
Spojrzała na mnie przelotnie i w milczeniu kiwnęła głową.
Wyjęła z torebki telefon i schowała do tylnej kieszeni spodni. Naprawdę nie miała zamiaru się do mnie odzywać. Była całkiem poważna.


*

Kiedy skończyłem rozmawiać z Zayn’em, zauważyłem, jak Alex rozmawia ze starszym mężczyzną. Miał na sobie czarny płaszcz i lekko siwe włosy.
Porozumiewali się po francusku. Znałem ten język bardzo dobrze, był jednym z moich ulubionych.
Ona również całkiem dobrze sobie radziła z językiem i wymową. Byłem pod wrażeniem. Poprawnie przyjęła jego meldunek i nawet sobie pożartowała.
Chyba bardzo chciała zaliczyć ten staż. Ja tak samo. Nawet nie przypuszczałem, że będziemy pracować tu razem. Było to dla mnie niespodzianką.
Mężczyzna podziękował jej, a ona wręczyła mu kartę do drzwi.
- Um… Harry? – usłyszałem, jak mnie woła. 
Odsunąłem się od biurka i podszedłem do niej.
- Pomógłbyś mi zabrać bagaże pana Durrand’a do jego apartamentu? – zapytała lekko zakłopotana.
Złamała swoją zasadę nie odzywania się do niej i nie mogła tego znieść.
Kiwnąłem głową zabierając jego dwie torby. Gdzie, do cholery jest boy hotelowy? To jego obowiązek, nie nasz!
Podążałem za nimi jak ten tragarz, kiedy Alex opowiadała mu o obiekcie. Starałem się na nią nie patrzeć. Sam nie wiem, dlaczego. W pewien sposób sprawiło mi to jakiś… Um. Ból.  Co jest nie tak, do chuja?
Wjechaliśmy winą na drugie piętro do apartamentu B12. Tym razem to ja wytłumaczyłem, jak co działa i o której godzinie kończy się doba hotelowa.
- Bardzo Wam dziękuje – uśmiechnął się pan Durrand. – Wiem, że to wasze prywatne sprawy, ale przypominacie mi mnie i moją żonę, dwadzieścia lat temu.
Moje oczy zrobiły się, jak spodki, a Alex się zarumieniła i spuściła głową.
- My… My nie… - zaczęła się jąkać, jakby zapomniała jak się mówi po francusku. 
- My nie jesteśmy parą – odpowiedziałem za nią. Dziwiłem się, ile trudu sprawia mi wypowiedzenie tego zdania.
- Och, przepraszam. Mój błąd – odparł wesoło mężczyzna. – W każdym razie dziękuje za pomoc.
Alex szepnęła ciche dziękuje i szybko opuściła pokój. Kiedy wyszedłem z pomieszczenia usłyszałem jej cichy głos:
- To musi być pieprzony żart.


Elie: Jak zwykle… Wiem, że tego nie znosicie i znowu przepraszam, za takie długie przerwy, ale… Tyle zajmuje mi pisanie rozdziału.
W każdym razie… Chcę wiedzieć! Co powiecie na seks Nalex? Uwielbiam tą scenkę! Myślicie, że Harry jest zazdrosny i nadal czuje coś do Alex? A ostatnia część rozdziału… W hotelu? To jakiś znak? Znaleźliście jakieś haki? Może jesteście spostrzegawcze, haha xD.
Kocham was dziewczyny i mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie więcej niż szesnaście komentarzy, w porównaniu z rozdziałem, pod którym było trzydzieści jeden. I tak was kocham! Dziękuje za wszystko.

Całusy ; *