sobota, 4 października 2014

Thirtieth-three (part II)



Cały dzień przesiedziałam ze Stellą w domu. Nie chciałam jej zostawiać samej, chociaż miałam w planach pójść na zakupy, ale jestem wzorem najlepszej przyjaciółki i nie mogę tak postąpić.
Oglądnęłyśmy „Śniadanie u Tiffany’ego” i „ Sok z Żuka”, zjadłyśmy obiad, porozmawiałyśmy z moją mamą przez Skype’a i tak zastał nas wieczór.
Cały dzień świetnie spędziłyśmy w domu. Nie myślałam o Harry’m, ani o Niall’u. Zapomniałam o wszystkich swoich problemach, ponieważ Stella zawsze mi pomagała. I tak też było w tamtej chwili. Może nie wiedziała o wszystkim. Gdyby to zrobiła zabiłaby mnie! Nie chciała, żebym zadawała się od początku z Harry’m. Musiałam utrzymać to w tajemnicy.
- Chcesz herbaty? – zapytałam Stelli, która rozmawiała przez telefon z Liam’em.
Blondynka kiwnęła głową. Nastawiłam wodę i wyjęłam z szafki kubki, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Spojrzałam na Stellę, która zmarszczyła czoło w zdziwieniu tak, jak ja.
Wzruszyłam ramionami i opatuliłam się swetrem, po czym ruszyłam do drzwi.
Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam je.  W progu stał Harry. Miał na sobie czarna bluzę i naciągnięty kaptur na głowę. Pojedyncze loki wystawały mu bo bokach, co dodawało mu uroku. Ręce miał schowane w kieszeniach bluzy.
- Co ty tu robisz? – zapytałam szeptem i odwróciłam się na sekundę sprawdzając, czy Stella nas nie widzi. Byłabym trupem.
- Nie było cię na uczelni, a Zayn powiedział mi, co się stało Stelli. Jak się czuje? – zapytał, zaglądając mi ponad ramię.
- Skręciła kostkę – odparłam. – Po co tak naprawdę przyszedłeś?
Brunet uśmiechnął się szeroko i oblizał, koniuszkiem języka, dolną wargę.
- Chciałem cię zobaczyć – powiedział i wszedł do środka.
Stella głośno się śmiała, rozmawiając z Liam’em przez telefon, więc wykorzystałam tą sytuację i zaciągnęłam go po schodach do mojego pokoju.
Nie miałam pojęcia, co robię i dlaczego? Ponadto nie chciałam go wypuścić. Co się ze mną działo? Powinnam o nim zapomnieć, ale nawet nie starałam się tego zrobić. Nawet nie wiedziałam, czy odpowiada mi sytuacja, w której się znajdowaliśmy.
- Mówiłam ci już, że powinniśmy utrzymać wyłącznie przyjacielskie stosunki – przypomniałam mu i usiadłam na łóżku.
Odgarnęłam włosy z twarzy i westchnęłam głośno.
Harry oparł się o ścianę i spojrzał na mnie z bladym uśmiechem.
Czułam, że powie, coś co zmieni ten wieczór i sprawi, że albo go popsuje, albo go poprawi.
- Chcę to naprawić – oznajmił nagle. – Chcę zacząć od nowa i chcę ci pokazać, że naprawdę cię kocham, Alex. Potrzebuję cię. Już dłużej nie wytrzymam.
Poczułam dreszcze na plecach i nerwowy ból w podbrzuszu. Moje oczy stały się wilgotne.
Sposób w jaki o tym mówił, z taką nadzieją sprawiał, że czułam się okropnie. Nie chciałam go odrzucać, chciałam dać mu kolejną szansę, ale nie potrafiłam.
- Nie chcę znowu przechodzić przez to piekło – szepnęłam i pociągnęłam nosem.
Harry niemal natychmiast odepchnął się od ściany i kucnął obok mnie.
- Obiecuję, że nie będziesz. Obiecuję ci, że nigdy cię nie opuszczę i nie skrzywdzę, a przynajmniej nie w taki sposób – ujął moją dłoń. – Daj mi szansę.
- Potrzebuję czasu – stwierdziłam i otarłam wierzchem dłoni zimną łzę.
- Rozumiem. W czwartek Zayn wyjeżdża do rodziny, a ja planuję posprzątać na strychu razem z Camie. Wpadniesz? – zapytał.
Patrzyłam przez chwilę w jego oczy bez żadnego skrępowania. Były pięknie zielone. Nie mogłam mu odmówić. Nie potrafiłam.
- Pewnie – kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się przez łzy.




*

Nie mogłam się doczekać czwartku tak, jakbym była znowu nakręconą nastolatką w liceum.
Przez ten czas starałam się nie zajmować sobie myśli Harry’m i czwartkowym wieczorem. Chodziłam do pracy, na uczelnię, przynosiłam notatki Stelli i tak w kółko.
Raz przyjechała do nas Eleanor informując nas o tym, że w piątek odbędzie się ostatnia przymiarka sukni ślubnej. Ten tydzień był zwariowany, ale naprawdę udany.
Stella narzekała, że nie będzie mogła ubrać butów na obcasie, a wesele już w sobotę. Ja również byłam podekscytowana. W końcu dwójka moich najlepszych przyjaciół brała ślub. To niesamowite! Poznałam ich dwa lata temu, to byli tacy gówniarze, którzy uwielbiali tylko pić i się bawić. Nie mówię, że coś się zmieniło, ale na pewno dojrzeli.
W czwartek nie było mnie na uczelni, cały dzień spędziłam w pracy, gdzie było urwanie głowy. Multum nowych klientów, kilka rachunków i do tego pan, który pieprzył coś po czesku, a nie potrafił mówić po angielsku.
Szczerze powiedziawszy byłam zmęczona i chciałam pójść do domu i położyć się spać.
Stella ciągle zasypywała mnie pytaniami, gdzie wieczorem wychodzę i po co, więc skłamałam, że idę z Denny na wieczorne zakupy. Nie można pominąć faktu, że lekko się obraziła, ale musiała mi to wybaczyć.
W końcu udało mi się wyjść z domu. Byłam ciekawa, czy coś się tam zmieniło. Po raz pierwszy od dwóch lat miałam zobaczyć Camie. Zastanawiałam się, co z jego rodzicami, ale nie chciałam się z tym spieszyć.
Na dworze było szarawo i do tego chłodno. Opatuliłam się grubym, szarym kardiganem i zapukałam do jego drzwi. Byłam lekko zdenerwowana. Miałam nadzieję, że to będzie tylko i wyłącznie sprzątanie strychu. Nie mogło być inaczej.
- Jak zwykle spóźniona – westchnął, kiedy otworzył drzwi i stanął w progu.
- Winna – zaśmiałam się. – To i tak tylko pięć minut.
- Zawsze to coś – puścił mi oczko i wpuścił do środka.
W domu było przyjemnie ciepło i pachniało… Typowym mężczyzną. Wyczułam zapach perfum Zayn’a zmieszanych z perfumami Harry’ego i coś jeszcze, czego nie mogłam rozpoznać.
Powiesiłam torebkę na wieszaku i zdjęłam buty.
- Chcesz coś do picia? – zawołał Harry z kuchni.
- Uratuj mnie herbatą! – odkrzyknęłam i weszłam do salonu.
W telewizorze leciał Spongebob. Cami musiała tu być. Ona uwielbiała tą bajkę, która dla mnie było kompletnie głupia. Cóż… Nie będę o tym dyskutować z siedmiolatką.
Usiadłam na kanapie, kiedy w tym czasie pojawił się Harry z kubkiem herbaty. Tego potrzebowałam. Okropnie zmarzłam  chociaż to już kwiecień. Mam nadzieję, że w sobotę będzie cieplej. Moja sukienka, a raczej komplecik nie jest stworzony na temperaturę piętnastu stopni.
- Alex! – usłyszałam cieniutki, dziewczęcy głosik i tupot nóżek zbiegających ze schodów.
Po chwili poczułam rączki wokół swojej szyi. Camie przytuliła mnie od tyłu i zachichotała uroczo.
- Cześć młoda! – uśmiechnęłam się do niej, ale powoli traciłam oddech. – Camie udusisz mnie!
- Na mój widok tak nie reaguje – zauważył sarkastycznie Harry i wystawił język swojej siostrze, a ona odpowiedziała mu tym samym.
- Trzeba mieć ten urok, skarbie – uśmiechnęłam się do niego zawadiacko. – Bierzmy się za te graty! – klasnęłam w dłonie, po czym wstałam i zabierając ciepły kubek z herbatą ruszyłam na górę.


*

Siedzieliśmy już na strychu od dobrych dwóch godzin przy jednej, za to dobrze oświetlającej pomieszczenie lampce. Było tam ciepło i nie tak klaustrofobicznie, jak sobie wyobrażałam. Mieliśmy dużo roboty. Dwa zapełnione wory śmieci, pięć pudełek z albumami i tysiące innych nie użytecznych rzeczy.
Przy okazji dobrze się bawiliśmy. Camie starała się nam pomagać, ale kiedy odnajdywała swoje stare zabawki odłączała się od pomocy, aż w końcu zasnęła na materacu.
Podjęłam się uporządkowania małego regału z książkami, gdzie znalazłam winyle.
- Powiedz proszę, że masz gramofon – odezwałam się podekscytowanym głosem, kiedy wyjęłam winyl z opakowania okładki Mama Cass.
- Ta.. Stoi w tamtym rogu, a co? – mruknął, odrywając się od przeglądania starych pamiątek z wakacji.
Zachichotałam pod nosem i ruszyłam w stronę gramofonu. Ukucnęłam przy nim i położyłam na nim płytę. Po chwili usłyszałam cudowne wykonanie „ Dream A Little Dream Of Me”.
Uwielbiałam stare piosenki, chociaż mój gust muzyczny o tym nie świadczył, ale naprawdę niektóre utwory uwielbiałam.
Spojrzałam na Harry’ego, który odłożył ramkę ze zdjęciem na dywan i podszedł do mnie. Ujął moje dłonie i z uśmiechem na twarzy ułożył je na swojej szyi, a dłonie położył na mojej talii.
- Biedna, nadal nie potrafisz tańczyć wolnego – pokręcił ze zrezygnowaniem głową, na co oboje się zaśmialiśmy.
Wspomnienie z czasów liceum.
Kołysaliśmy się w rytm muzyki i wcale nie czułam się niezręcznie. Wtedy zastanowiłam się, dlaczego wczoraj mu powiedziałam, że nie jestem gotowa. Dlaczego to sobie wmawiałam? To nieprawda. Kochałam go i sama to rozumiałam. Problemem było to, że nie chciałam tego ujawnić. Nie chciałam nikomu tego pokazać, bo wiedziałam, że nie będą tego popierać. Ale ja wierzyłam Harry’emu, wierzyłam, że się zmienił. I chciałam, żeby było tak, jak dawniej. Dopiero wtedy to sobie uświadomiłam. Nie chcę już dłużej trzymać się na dystans. Kochałam go.
Harry, jakby czytał w moich myślach, popatrzył mi w oczy, a później na moje usta.
- No na co czekasz? – zapytałam.
- Powiedziałaś, że nie chcesz się spieszyć – zauważył.
- Pieprzyć to, co powiedziałam – niespodziewanie wpiłam się w jego usta.
To było niesamowite uczucie, poczucie jego warg po raz pierwszy od dwóch lat. Były miękkie, ciepłe i były jego. Miały w sobie to coś, czego nigdy nie potrafiłam opisać. Wiedziałam, że należą do niego. Po tym mogłam to rozpoznać.
Język Harry’ego delikatnie wsunął się do moich ust, a jego zjechały trochę niżej i przycisnęły mnie do niego.
Nie chciałam, żeby zaszło to za daleko. Po pierwsze Camie spała nieopodal na materacu, a po drugie chciałam stawiać małe kroczki.
Po chwili oderwałam się od jego ust.
- Tęskniłam za tym – szepnęłam, nadal trzymając dłonie na jego szyi.
- Nie pozwolę ci więcej odejść – odszepnął.
Posłałam mu półuśmiech. Zrozumiał wszystko, co miałam na myśli.
Naprawdę tęskniłam za tym. W tym momencie poczułam, że to on mnie wypełnia. Przez ten cały czas miałam w sobie pustkę, ale wtedy było idealnie. Jego mi brakowało i nie chciałam przechodzić przez to jeszcze raz. Nie miałam zamiaru.


*

Kiedy wróciłam do domu było przed jedenastą. Chyba nie mogłam być bardziej szczęśliwa, niż w tamtym momencie. To po prostu było nie do opisania. Nie chciałam już z tego rezygnować, ale postanowiliśmy to na razie trzymać w sekrecie. Oboje wiedzieliśmy, że nikomu z naszych znajomych by to się nie podobało, więc na razie uznaliśmy, że nie ma potrzeby im o tym mówić.
Chcieliśmy się nacieszyć sobą bez szumu.
- Ileż można być na zakupach? – zapytała Stella, kiedy weszłam na piętro do jej pokoju.
- Trochę się zagadałyśmy – westchnęłam i machnęłam ręką.
- Byłyście na zakupach i nic nie kupiłyście? – zmarszczyła brwi.
- Nic nie znalazłyśmy – skłamałam i wzruszyłam ramionami. – Tak bywa.
- Aha – kiwnęła głową. – El do mnie dzwoniła i powiedziała, że o trzynastej jest przymiarka.
- Doskonale, Stell – oznjamiłam. – Dobranoc.
Odwróciłam Dobrze – odparłam i nawet nie wiedziałam, kiedy uśmiech sam wkradł mi się na usta.
- Alex, skarbie, dobrze się czujesz? – uniosła jedną brew.
-
się i wyszłam z jej pokoju.
Miałam sumieniu to, że skłamałam no, ale co? Miałam powiedzieć, że jestem kurewsko zakochana w Harry’m Stylesie?

Elie: Jak zwykle spóźniona. I znowu jeden dzień. Nie miałam jak dodać rozdziału, bo go nie dokończyłam, a moja przyjaciółka wczoraj u mnie nocowała.
W każdym  razie pięknie dziękuje za ostatnie komentarze, mam nadzieję, że pod tym będzie o wiele więcej, misie!
A jak wam mija sobota? I co sądzicie o powrocie Halex? Kto cieszy łapka w górę!
Czekam na wasze opinię i ściskam! 

7 komentarzy:

  1. Jejku już się nie moge doczekać następnego, kocham to opowiadanie <33333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się cieszę! ;)
    Obie łapki w górę, za Halex! xD

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju Halex ^^ oczywiście rozdział bardzo fajny i już nie mogę się doczekać następnego pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski :) Nie mogę uwierzyć że oni znowu są razem. Szkoda że rozdział krótki, ale i tak czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś wspaniała. Tak bardzo się cieszę, że nawet nie umiem tego opisać.:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny :) Mam nadzieję że następny będzie dłuższy bo zawsze gdy kończę czytać rozdział to wydaje mi się on krótki i nie mogę się nim nasycić <3

    OdpowiedzUsuń