środa, 28 sierpnia 2013

One





Użyj jednego słowa by opisać, co czujesz...Nie.. Nie dam rady. Potrzebuję przynajmniej tysiąca słów, żeby opisać, jak jestem wkurzona i jak bardzo nienawidzę swojego życia! Nienawidzę życia, mojej mamy i tego, że po raz kolejny jestem w obcym mieście, a w swoim pokoju czuję się, nieswojo. To wszystko jest... Beznadziejne. A czego ja chcę? Zapewne, za dwa miesiące znowu wylądujemy gdzieś indziej.. Jaki jest sens, takiego życia? Żaden. Ale zaczęło mi to odpowiadać. Samotność jest dla mnie, jak... Jak coś pięknego. Nie masz obowiązków, wobec przyjaźni, czy chłopaka.. Dajmy spokój! Kto do cholery, wymyślił miłość? Ona jest zbędna w życiu. Czułostki, miłostki... Ugh! Serio, mnie to nie "jara". W każdym razie, wolę swoje życie takie, jakie jest. Czyli pójście do tej cholernej szkoły, powrót, muzyka, książka i łóżko. Może wieczorem spacer, w towarzystwie papierosa? Tak. Też się przyda.
Odwróciłam głowę na poduszce, zdając sobie sprawę, że znowu rozmyślam nad życiem, zamiast wstać. Cholera! W pół do ósmej! Gratulację, Alex! Nie ma to, jak spóźnienie w pierwszy dzień szkoły!
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Trzeba zacząć się targować o łazienkę w pokoju. Byłoby, o wiele łatwiej i szybciej! Tak, to muszę wyjść z pokoju i przejść na koniec korytarza do łazienki. Jednej na jedno piętro. Nie ważne! Jeszcze to przedyskutuje!
Umyłam buzię i zęby, zaplotłam luźnego warkocza na bok i pomalowałam oczy, ciemnym eyelinerem.
Założyłam czarną, obcisłą bluzkę na ramiączkach, na nią ciemno zieloną kurtkę i czarne krótki spodenki. Na nogi włożyłam czarne botki za kostkę i zeszłam na dół.
Mama siedziała na blacie kuchennym czytając gazetę. Nie odezwałam się, ani słowem. Nie popuszczę jej! Tyle razy zgadzałam się, na te wyjazdy, ale ja do cholery, mam już 17 lat, a to moja ostatnia klasa liceum i jestem zmęczona przeprowadzkami. Wzięłam do ręki banana i nałożyłam na ramię torbę. Od razu skierowałam się do wyjścia.
-Alex!-zawołała mama.
Zrobiłam w tył zwrot i oparłam się o próg, holu. Spojrzała na mnie z politowaniem. Nie! Nie ugnę się! Nie tym razem, Cecilio Harrison!
-Nie zamierzasz się pożegnać?-spytała, przestępując z nogi na nogę.
-Nie.-ucięłam krótko i obróciłam się do wyjścia.
-Zwariuję z tym dzieckiem!-usłyszałam jej głos i zamknęłam za sobą drzwi.
Może nie mamy najlepszych kontaktów, ale nie są też najgorsze. Chodzi zwyczajnie o to, że ona mnie nie rozumie. Tak, jak ja, jej. To skomplikowane, ale biorąc pod uwagę, że rzadko bywam w domu, nie jest tak, źle. Ona mi ufa, ja jej... Jaki problem?
Wyciągnęłam paczkę papierosów z kieszeni kurtki i zapalniczkę. Zatrzymałam się na chwilę i włożyłam papierosa do ust, po czym odpaliłam go. Zaciągnęłam się dymem, do chwili, aż poczułam go w płucach.
Wypuściłam nikotynę i ruszyłam drogą do szkoły.
Typowa angielska szkoła. Uhm. Budynek, był zbudowany z bordowej cegły, gdzieniegdzie, można było dostrzec białe ramki, przy oknach. Przed placówką, na murkach siedzieli uczniowie, śmiejąc się, żartując, albo jeżdżąc na rowerach. Czułam spojrzenia wszystkich na sobie.. Już się przyzwyczaiłam. W każdej szkole uchodziłam za tą wredną i w końcu do tego przywykłam, albo po prostu się taka stałam. Uniosłam głowę do góry i przed wejściem, rzuciłam papierosa i przygniotłam go butem. Patrzcie suki! Właśnie przyszłam!
Weszłam do holu i starałam odnaleźć się gabinet dyrektora.. Dyrektorki. Bez różnicy.
Zapukałam i wtargnęłam do środka.
-Dobry..-mruknęłam bez entuzjazmu.
Tęga kobieta wstała zza biurka.
-Dzień dobry, Alexis!
Jeszcze raz mnie tak nazwij szmato, a wszystkie kudły ci powyrywam, pomyślałam. Usiadłam na krześle przy biurku i kobieta również spoczęła.
-Cieszę się, że dołączyłaś do naszej szkoły.-odezwała się dyrektorka, wertując kartki.
Po chwili chyba znalazła to czego szukała. Wręczyła mi kartkę A-4 i planem dnia i ulotkę szkoły.
-Mam nadzieję, że poczujesz się, jak u siebie.-dodała na koniec.
Uśmiechnęłam się sztucznie i opuściłam gabinet.

Korzystaj z młodości w naszym liceum! Tu nie ma miejsca na szarą rzeczywistość! Baw się dobrze, ucząc się! A później czerp z tego korzyści!

Czy ten, kto pisał to ulotkę, naćpał się czegoś? Kto normalny pisze, (...) Korzystaj z młodości w liceum(...)
Nie.. Z tą szkołą jest coś nie tak.. Chociaż mama zapewniała, że to jedna z lepszych szkół w południowym Londynie, ale nadal nie jestem przekonana. Według planu pierwsza lekcja zaczynała się na drugim piętrze, a właściwie to fizyka z panem Pollockiem. Weszłam po schodach na górę i odszukałam salę. W środku wyglądała strasznie.. Wszędzie niebieski! Podłoga, ściany ławki...O matko! Już nie znoszę niebieskiego. Przecież to wszystko się zlewa i jest takie... Ohydne! Tu faktycznie, nie ma szarej rzeczywistości. Natomiast jest niebieska! Hurra! Jedyne wolne miejsce było obok, pewnej blondynki. Uśmiechała się do koleżanek z ławki przed nią. Jakież to musi być zabawne! Pokazywały sobie paznokcie, telefony i pierścionki.. Tak. Będzie świetnie!
Zajęłam miejsce obok niej i wyjęłam książki.
-O boże!-zawołała blondi.-Kurczę! Skąd masz tą kurtkę?
Była tak podekscytowana, jakby co najmniej musiała, do kibelka. Dziewczyny "obczaiły" moją kurtkę i szeroko się uśmiechnęły.
-Nie twój, kurczę, interes.-odpowiedziałam, ze sztucznym uśmiechem na twarzy.
Jednak nie zraził jej, mój brak entuzjazmu. Może powinnam mieć na czole napisane "Przestań do mnie mówić?" Albo drugi tatuaż.. Tak. Ciekawe.
Blondynka zachichotała, a pozostała jej "armia", odwróciła się w stronę tablicy.
-Jestem Stella-oznajmiła wyciągając rękę.
Spojrzałam na nią moją słynną miną: "Kobieto odczep się". Nie.. Nie zadziałało. Czy ona nie rozumie, że nie chce z nią rozmawiać? Nie chcę, żeby na mnie patrzyła? Może się przesiądę?
-Nie da ci spokoju.-odezwał się chłopak za nami.
Mulat, o kruczoczarnych włosach, z tatuażem na ręce. Miał duże ciemne, ale za to ładne oczy i kolczyk w uchu. Znali się.
-Zayn!-skarciła go dziewczyna.
-Nie zamierzam się wtrącać, w wasz rozmówki. Ani nie zamierzam, rozmawiać z wami.-odparłam.
-Właśnie to robisz.-zauważył Zayn.
Spiorunowałam go wzrokiem. Czym się różnią Londyńczycy od ludzi z Birmingham? Wiem! Są strasznie natrętni. Miało być tak pięknie.. Cicho. Nie miałam  z nikim rozmawiać. Muszę wykreślić punkt trzeci z mojej listy. Niech to szlag!
-Alex.-uległam i przedstawiłam się.
Stella uśmiechnęła się szeroko i uniosła ramiona. Nagle do klasy wszedł chłopak. Wysoki, szczupły, ale umięśniony. Z lokami zaczesanymi do tyłu, w czarnymi T-shircie i ciemnych dżinsach. Jego ręce zdobiły tatuaże, podobnie, jak u Zayna. Był nawet przystojny. Każda dziewczyna uważnie się w niego wpatrywała, a  chłopaki, w kurtkach footbol'owych  patrzył na niego, spod byka. Miał poważny wyraz twarzy. Przywitał się z swoimi dwoma kolegami i zajął miejsce na końcu, z jednym z nich.
-I dołączył do nas, bóg.-zamruczała mi do ucha, Stella.
Uduszę ją!


Okej, fizyka będzie chyba moim ulubionym zajęciem. Pan Pollock, przychodzi do klasy, każe czytać temat i samemu rozwiązywać ćwiczenia. A także nie sprawdza, czy rozmawiamy, albo w ogóle robimy ćwiczenia. Więc całą lekcję wysłuchiwałam Stelli i jej życiorysu. Myślałam, że wykituję.. Gehenna! Gehenna, ludzie!
Byłam tak poirytowana, że ciskałam ołówkiem w zeszyt, aż się złamał.
Stella, kocha modę, buty i ciuchy. Uwielbia sukienki i pastelowe kolory. Jest farbowaną blondynką. Przyjaźni się z Zaynem od pierwszej klasy liceum. Nie jest stała w uczuciach i była z połową drużyny footbollowej. Uczęszcza na zajęcia artystyczne, razem z Zaynem.
I jestem dumna z siebie, że to zapamiętałam. Zazwyczaj wpadało jednym uchem i wypadało drugim. Nie w tym przypadku. Ona chyba choruje, na słowotok. Jadaczka jej się nie zamyka. To jest niepokojące.
Po dwóch kolejnych lekcjach była przerwa na lunch i ona jak rzep, szła za mną do stołówki razem z Zaynem.
-Stella, już możesz wrócić do swoich znajomych.-powiedziałam, kiedy schodziliśmy po schodach na dół.
-Wiem. Ale chcę cię poznać, Alex. Wydajesz się być miła.-odparła dziewczyna.
Miła? Miły to może być kot. Nie ja. Proszę cię! Spławiałam ją trzy lekcje, a ona dalej swoje. Ratujcie!
Weszliśmy do zatłoczonej stołówki i stanęliśmy do kolejki po lunch. Głośno, duszno i... Nie zbyt przyjemnie. Po odebraniu tacki skierowałam się do wolnego stolika, starając się ich zgubić. Potrzebowałam samotności. Brakuje mi tego, już trzy godziny. Bo się przyzwyczaję!
Przyspieszyłam kroku do stolika na końcu, sali. Usiadłam w ławce i postawiłam tacę.
-Co ty robisz?!-wrzasnęła Stelle i nerwowo się rozglądnęła.
O boże! Odczep się kobieto, ode mnie! Chcę zjeść w spokoju, bez rozmów o nowych butach od Valentino. Matko! Zaczyna mi się udzielać!
-Próbuję zjeść lunch w spokoju, ale ty mi przeszkadzasz!-warknęłam.
-To stolik Harrego i jego kumpli.-wyjaśniła cicho Stella.
-Chrzanić ich!-zawołałam, nie wzruszona.
Nie będzie mi tu pieprzyć, czyi to jest stolik. Dajcie spokój, nie jesteśmy w podstawówce!
Usłyszałam chrząknięcie i podniosłam głowę. Naprzeciwko stał chłopak z tą burzą włosów, żywymi zielonymi oczami. Obok niego stało dwóch innych chłopaków. Otworzyłam buzię, by coś powiedzieć, ale Zayn wziął mnie za jedną rękę, a Stella za drugą i pociągnęli tak, że przeskoczyłam przez ławkę i stanęłam na równe nogi.
-Jest nowa.-oznajmiła Stella i uśmiechnęła się łagodząc sytuację. Zayn wręczył mi tacę do ręki.
Już go nie lubię.. No proszę. Dlaczego musi siedzieć, przy tym samy stoliku, dzień w dzień? To nie ma sensu. Poza tym, to dziecinne. Mamy po 17 lat i to ostatnia klasa liceum. Nie będziemy się chyba kłócić, o miejsce na stołówce? Dla mnie to nie znaczenia.
Harry uśmiechnęła się sztucznie w moją stronę, więc odwzajemniłam uśmiech.
-Och! Wybacz mi, że zajęłam twoje miejsce, o panie!-zakpiłam.
Po prostu musiałam dać upust emocjom. Zawsze tak robię.. Muszę coś powiedzieć, bo nie przeżyję. Poza tym, to nowa szkoła. Muszą wiedzieć kim jest. Ze mną się nie zadziera. Nie ma znaczenia, czy to facet, czy dziewczyna. Jestem, jak oboje. Robię to, co uważam za słuszne... Przecież i tak większość z nas wyląduje w piekle.. W tym ja.
Mina mu spoważniała, więc uśmiechnęłam się tryumfalnie.
-Idziemy!-syknął Zayn i pociągnął mnie w stronę innego stolika.
W końcu zajęliśmy swoje miejsca i spokojnie mogłam zająć swoją sałatką.
Wbiłam plastikowy widelec w kawałek ogórka. Podniósł mi ciśnienia z samego rana, kiedy jestem w nowej szkole, drugi dzień w tym pieprzonym Londynie. Do wszystkich dziewczyn, które marzą by być na moim miejscu: NIE MARZCIE O TYM! Ugh... Nie ma sensu.. Moje życie i tak jest mocno, zryte.. Czego więcej?
-Masz już przejebane.-mruknął Zayn.
Spojrzałam na niego pytająco.
-Harry jest takich chłopakiem w klasie, do którego wzdychają wszystkie zajęte dziewczyny. Nienawidzą go chłopaki, tych dziewczyn. Ale jemu jest to bez różnicy. Bił się z kilkoma chłopakami, pije, imprezuje, ale jeszcze nigdy nikt nie widział go z dziewczyną.
-Może jest gejem?-spytałam, jakby to było oczywiste.
Stell, spojrzała na mnie z politowaniem.
-W każdym razie, nie podskakuj mu, a jego kolegom. Oni są, jakby nietykalni-zakończyła Stella.
-A chrzanić ich!-powtórzyłam.
Święta prawda! Żaden chłopaczek, nie będzie jakiś wyjątkowy, bo kogoś pobił i takie tam, bo należy mu się szacunek. A gówno prawda! Nie boję się go i nie mam zamiaru mu pobłażać..


~*~

Stałam przed budynkiem szkoły i byłam już gotowa do powrotu do domu.
-Do jutra!-zawołała Stella i razem z Zaynem ruszyli w swoją stronę.
Uśmiechnęłam (?) się i odmachałam im. Poprawiłam torbę na ramieniu i z papierosem w ustach udałam się w stronę domu. Było zimno. Jesień dawała się we znaki, o sobie. Wiało mi po nogach, czułam, że zamarzam, ale szłam dalej. Spuściłam wzrok na czubki butów i z rękami na piersiach szłam przed siebie przyspieszając kroku. Po chwili po czułam, jak ktoś na mnie wpada.
-Przepraszam.-mruknęłam i podniosłam głowę.-Albo i nie.
Kiedy zdałam sobie sprawę, kim jest chłopak stojący przede mną, miałam ochotę mu wygarnąć, ale coś mnie powstrzymało.
-Też miło cię zobaczyć, znowu.-westchnął Harry.
Przewróciłam oczami i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Czekam.-oznajmiłam, stukając podeszwą buta, o chodnik.
-Na co?-spytał zdezorientowany.
-Na przeprosiny, pajacu!-warknęłam i przygryzłam wargę.
Chłopak zaśmiał się lekceważąco. Podszedł bliżej i złapał mnie mocno za nadgarstek.
-Ty powinnaś mnie przeprosić, bo okazujesz szacunek. -szepnął, a jego oczy się zaświeciły.
-Przeproszę, kiedy zasłużysz na szacunek.-rzuciłam, wyrywając się z jego uścisku.
-Przepraszam?
-Przeprosiny przyjęte.-ucięłam i ruszyłam w swoją stronę.
Jego wyraz twarzy był bezcenny? No co? Pierwszy raz, ktoś wymienił z tobą kilka zdań, a nie tylko: "Przepraszam, już sobie idę"? Och! Musisz się przyzwyczaić Harry, nie jestem jak inni.


Elie: Postanowiłam wcześniej dodać rozdział... Nie wiem, co mnie tknęło i nawet nie wiem, czy się udał, ale miejmy nadzieję, że tak.. Pozdrawiam! 

4 komentarze:

  1. Czad, bo długi..;3
    Lubię takie.. Zważywszy na to, że dużo się w nim dzieje... Fajnie, że Stella i Zayn się przyjaźnią.. Myślę, że bedzie ich trio..;3
    Incydent z harrym na stołówce. Boskie!
    Postać Alex jest bardzo fajna.
    Pozdrawiam i czekam na następny; *

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaah zakochałam się w tym opowiadaniu super czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super! Alex jest genialna ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. BooooOskie :* <333 Coś czuję, że będzie lepsze niż wcześniejsze opowiadanie. <333

    OdpowiedzUsuń