Siedziałam na schodkach przed domem i czekałam, aż pojawi się jeden samochód, który zaparkuje przed moim domem.
Jednocześnie
obracałam w dłoni swój telefon wyczekując, jakiejkolwiek wiadomości z pracy i wypalałam drugiego papierosa. Powoli zaczęłam wątpić, że w ogóle ktoś zadzwoni mi tego, że szef zapewniał
mnie, iż ktoś zadzwoni do mnie w ciągu trzech najbliższych dni.
Odblokowałam
telefon, chociaż wiedziałam, że nie dostałam żadnej wiadomość, ani nikt nie
zadzwonił. Sama nie wiem, po co to zrobiłam.
Nagle
usłyszałam warkot silnika i na jego dźwięk podniosłam głowę.
Po
drodze jechały dwa czarne samochody. Jeden Rang Rover, a drugi mniejszy Mazda.
Po
chwili zaparkowali przed domem, a ja instynktownie schowałam telefon do
kieszeni dresów i założyłam kosmyk włosów za ucho.
Po
chwili z Rang Rover’a wysiadł Harry. Miał na sobie skórzaną kurtkę i okulary
przeciwsłoneczne na nosie. Wyglądał bardzo pociągająco i w porę przypomniałam
sobie o tym, żeby zamknąć buzię i nie ślinić się na jego widok.
Kiedyś
był mój, teraz może być każdej. Ciągle nie mogłam uwierzyć, że stał mi się, tak
daleki. A jednak! Zupełnie go nie znałam, w pewnym sensie był mi obcy. Kolega z
wykładów? My się, nawet nie kolegujemy. On mnie chce wykończyć. Przecież to
widać tak, więc, dlaczego ja mam nic nie robić? Powinnam sobie kogoś znaleźć?
Wątpię, żeby ktoś mnie zechciał. Coś będzie trzeba wymyślić.
Zaraz
za Harry’m wysiedli Louis i Eleanor, a z drugiego samochodu Niall, Zayn i
Stella.
-Miałaś
wziąć tylko ciuchy –przypomniałam Stelli, kładąc dłonie na biodrach. Uśmiechnęłam do się do niej i odwróciłam głowę, kiedy ta wzruszyła ramionami.
Zupełnie
zapomniałam, że blodynka nie wiele się zmieniła. Nadal ta sama szalona,
kochająca zakupy i buty Stella. Powinnam zainwestować w drugą szafę? Z nią nic
nie wiadomo.
-Wzięłam
ciuchy, ulubiony kubek, biżuterię, obrazki… -zaczęła wymieniać wyciągając z
bagażnika małą walizkę i różowego królika.
Spojrzałam
na nią unosząc jedną brew. Naprawdę? Przytulanka?
-O!
–zawołała. –I świeczki zapachowe! Zakochasz się w nich.
Czy,
aby na pewno dobrze postąpiłam? Oczywiście, uratowałam jej dupę przed
mieszkaniem pod mostem, ale pominęłam chyba kilka rzeczy. Na przykład świeczki
zapachowe, które ze sobą wzięła. To było totalne przegięcie.
Podeszłam
do samochodu Niall’a i kiedy zobaczyłam zawartość bagażnika mało nie dostałam
wstrząsu. Od razu się odwróciłam i powędrowałam do auta Harry’ego i kiedy
otworzyłam jego bagażnik ujrzałam to samo…
To
będzie długi dzień. Błagam nie zostawiajcie mnie z nią samą!
-No
to do roboty! –klasnęłam w dłonie sprawdzając telefon.
*
Większość
rzeczy, które ze sobą zabrała to faktycznie były ciuchy i buty. Oczywiście
znalazły się jakieś pierdoły, które były zbędne. Coś takiego jak pięć ręczników
albo niezapisane zeszyty, albo taśma klejąca. Czy ona uważa, że nie mam takich
rzeczy?
Tak,
czy siak razem ze Stellą i Eleanor zaczęłyśmy układać ciuchy w szafie, kiedy
chłopcy zaczęli wieszać obrazy. Na czwarty z rzędu, a dokładnie z podobizną
Stelli zabrakło dziurki.
-Potrzebne
są gwoździe i wiertarka –westchnął Harry, odkładając ramkę na łóżko.
-W
piwnicy –mruknęłam zakładając marynarkę na wieszak.
Chłopak
spojrzał na mnie przelotnie, po czym opuścił pokój.
Nagle
przed wejściem do pokoju pojawił się Niall z piłką do football’u.
-Podaj!
–zawołał Zayn odkładając na komodę mniejsze ramki ze zdjęciami.
Nie,
nie, nie! To się źle skończy. Niby 20 lat, studenci dorośli faceci, nie? Nie w
ich przypadku. Mam wrażenie, że oni pozostaną wiecznymi dzieciakami i
współczuje im żonom, o ile jakieś będą mieli.
Harry
nie pojawiał się już długo, co było trochę dziwne. Co trudnego jest w zabraniu
wiertarki i wróceniu tutaj? Naprawdę, nie można go rozgryźć.
Horan
podał piłkę, ale za wysoko i Zayn jej nie złapał. Piłka trafiła w karnisz, z
którego zsunęła się kremowa zasłona.
-Ja
pierdole –warknęłam pod nosem i położyłam się na dywanie.
Wszyscy
parsknęli śmiechem włącznie ze mną. Tylko oni są do tego zdolni.
Niall
miał zaraźliwy śmiech. To był takie dziwne, że kiedy go poznałam nie byłam do
niego przekonana i w ogóle nie spędzałam z nim czasu, a teraz próbujemy się
zaprzyjaźnić. Horan to naprawdę fajny chłopak. Kiedy był ze Sienną wydawał się
być przygaszony i taki ponury, a tymczasem okazał się niesamowicie zabawnym
chłopakiem.
-Chodź
tu! –krzyknęłam do Nialla. –Za karę musisz mnie podsadzić, jestem za niska.
Niall’owi
oczy się lekko zaświeciły.
Poprawił
spodnie i podszedł do mnie. Nie wiedziałam, co dokładnie chce zrobić. Myślałam,
że po prostu mnie podniesie, ale on kazał mi wskoczyć „na barana”. Trzymał mnie
za nogi i udawał, że nie może złapać równowagi, bym tego nie poprawiła.
Myślałam, że go uduszę! To po prostu było denerwujące.
W
końcu udało mi się zawiesić zasłonę, kiedy Niall przerzucił moją nogę na drugie
ramię i w taki sposób wisiałam przewieszona przez jego ramię.
-Niall!
–wrzasnęłam przestraszona.
Chłopak
zaczął się śmiać i postawił mnie na ziemi.
Spiorunowałam
go wzrokiem i poprawiłam kucyka.
Harry’ego
nadal nie było. Minęło dobre dziesięć minut, ileż można?
Zdenerwowałam
się trochę i w końcu zeszłam na dół.
Przeszłam
przez korytarzyk, gdzie było już chłodniej i pchnęłam drzwi.
Harry
klęczał przy jakimś pudełku. Dopiero po chwili zorientowałam się, co robi.
W
tym pudełku znajdowały się nasze wspólne zdjęcia i jakieś tam rzeczy.
-Znalazłeś?
–zapytałam ostro.
Nie
miał prawa grzebać w moich rzeczach, a to znalazło się tam przez przypadek. Już
dawno powinno wylądować w koszu.
-Nadal
to trzymasz? –odwrócił głowę w moją stronę, kpiąco.
-Nie
wiem, czy pamiętasz, ale kilka dni temu dopiero tu wróciłam –zauważyłam. –Jeśli
chcesz możesz to wziąć.
-Nie
chcę, głupie zdjęcia i głupie wspomnienia –warknął pod nosem.
-Myślę,
że jeszcze najdzie mnie ochota, żeby powspominać. To był fajny czas, prawda? –zapytałam,
unosząc brew.
Oparłam
się o próg i splotłam dłonie na piersiach.
-Cóż…
Staram się po prostu o tym zapomnieć. No wiesz… Pominąć ten czas. Był naprawdę
do dupy –podrapał się po karku.
-Powinnaś
to spalić –wycedził zły.
-Doprawdy
żali mi cię, Harry. Nie możesz się z tym pogodzić? –spytała, udając rozżalanie.
Mój
ton, jak i moja postawa bardzo go wkurzyły. Zaciskał pięści, aż knykcie mu
zbielały.
-Posłuchaj
–złapał mocno za mój nadgarstek. –Uwierz mi, że ktoś kiedyś potraktuje cię
dokładnie, tak jak ty mnie.
Jego
głos odbił się echem po pomieszczeniu. Puścił mój nadgarstek i wyminął mnie w
wyjściu.
Jego
słowa powinny spłynąć po mnie, jak deszcz po szybie. Nie powinnam się nimi w
ogóle przejmować. Dlaczego było inaczej? Dlaczego obojętny mi ex sprawia, że
każde jego słowo mnie rani? Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi?
Osunęłam
się po ścianie, ukrywając twarz w dłoniach.
Słone
łzy zmieniły swoją trasę i zaczęły spływać po moim nosie, kapiąc na usta,
zamiast torować dróżkę na policzkach.
Nie
byłam zabawką, nie byłam z plastiku. Byłam człowiekiem i miałam uczucia.
Szkoda, że nie jestem taka, jak kiedyś. Oschła i obojętna. Teraz, nawet by mnie
nie obeszło to, co powiedział. Miałabym go w dupie. Więc dlaczego się
przejmuje? Bo go kocham…
Nagle
usłyszałam stukot butów, ktoś zaraz miał tu wejść. Podniosłam się z zimnej
podłogi i otarłam oczy wierzchem dłoni. Wtedy w progu ujrzałam Stellę.
Dziewczyna
zatroskanym wzrokiem spojrzała na mnie, po czym bez słowa mnie do siebie
przytuliła.
*
Rozpakowywanie
dobiegło końca… W pewnym sensie. Były tam jakieś niewielkie rzeczy porozrzucane
po pokoju i kilka kartonów, ale to był szczegół.
Po
naszej „wymianie zdań” z Harry’m, ten bez słowa opuścił dom. W pewnym sensie
poczułam ulgę. Nie miałam ochoty widzieć jego gęby do końca dnia.
Uwinęliśmy
się dosyć szybko. Chciałam zostać sama, w łóżku i przestać o nim myśleć, ale za
cholerę nie potrafiłam. To wszystko miało być takie łatwe. Dlaczego nie jest?
Dlaczego musiałam go spotkać? To jakaś kara, tak?
Jego
słowa były takie wiarygodne, a ton głosu wystraszył mnie. Byłam trochę
załamana, bo okazało się, że nie jestem taka silna i twarda, jak przypuszczałam.
Pomachałam
na pożegnanie do Lou, El i Niall’a, którzy w końcu opuścili mój, znaczy nasz
dom.
Byłam
wymęczona, ale czułam, że ta noc będzie należeć do najgorszych. Nie będę mogła
spać albo koszmar za koszmarem będą nawiedzać mój umysł.
-Jesteśmy
same, więc możemy szczerze porozmawiać –stwierdziła Stella zamykając drzwi od
środka. –Gdzie trzymasz procenty?
-Szafka
nad lodówką –mruknęłam i skierowałam się na kanapę.
Położyłam
się wygodnie i zamknęłam oczy.
Zabijcie
mnie, błagam! Jestem słaba, nie mam nic do stracenia.
Usłyszałam,
jak Stella wyjmuje kieliszki ze zmywarki i po chwili usiadłam obok mnie.
Nalała
do połowy kieliszka wina i podała mi go.
-A
więc? –zapytała, przykładając szkło do ust. –Co tam się wydarzyło?
-Ostatnie,
o czym chcę rozmawiać to właśnie sytuacja w piwnicy, Stell –westchnęłam.
-W
końcu i tak będziesz musiała mi o tym powiedzieć, żebym mogła mu nogi z dupy
powyrywać –skwitowała przechylając głowę w bok. –No dalej, Alex.
Westchnęłam
głośno. To nie był dobry temat do rozmowy podczas picia wina.
W
ogóle nie chciałam o tym rozmawiać, ale ona mnie zmusiła. To naprawdę jest nie
fair.
Głupio
mi się o tym mówiło, zważywszy na to, że nie lubię mówić o swoich uczuciach,
nawet przy najbliższych osobach. Po prostu mam jakąś blokadę, która zawsze
uaktywnia się przy tego typu sprawach. Ale Stella to Stella. Wiedziałam, że
mogę jej ufać mimo wszystkie i zachowa to dla siebie. Rozumiała mnie, za to
byłam jej wdzięczna.
Najgorsze
było za mną. Chyba najbardziej wstydziłam się tego, że pokazałam swoją słabość
i to, jakim mięczakiem przy nim jestem.
-On
jest okropny –stwierdziła, wypijając całą zawartość kieliszka. –Nie mam
pojęcia, jak faceci synchronizują się i są tacy beznadziejni równocześnie.
Zmrużyłam
oczy uważnie przyglądając się minie, jaką zrobiła. Coś było na rzeczy.
-Stella?
–odłożyłam pusty kieliszek na stolik. –Dlaczego Liama dzisiaj nie było?
-Miał
jakąś sprawę na mieście –machnęła ręką, przewracając oczami.
-Serio,
Stell? –uniosłam jedną brew. –Przed chwilą streściłam ci całe zajście z Harry’m,
nie odpuszczę tym razem –dolałam każdej z nas.
Elie:
Co powinnam powiedzieć? Jestem okropnie uległa i trzeba to zmienić. Naprawdę
nie sądziłam, że ktoś się tym przejmie i to tak bardzo. Ale kiedy czytałam komentarze,
po prostu w brzuchu zaczęło mnie skręcać z poczucia winy. Nie powinnam przestawać
pisać, ale czasami potrzeba czasu, żeby sobie wszystko przemyśleć i porozmawiać
z kimś na ten temat.
I
co powiecie na ten rozdział? Czekam na wasze opinie w komentarzach! Pokażcie mi, że się nie myliłam wracając tu.
Całusy
; *