Wcale
nie oczekiwałam tego, że rzuci się na mnie i zacznie całować publicznie. Nie
oczekiwałam, że podejdzie i powie, że tęsknił i żałuje. Nie oczekiwałam niczego
z jego strony. Może jednego –zrozumienia. Ale chyba do tego też było daleko. W
końcu przez te dwa lata nie zadzwonił, nie napisał. Nic nie zrobił. Zero
kontaktu, więc teraz nie liczę, że coś się zmieni. Poza tym zacznijmy od tego,
że nie sądziłam, iż spotkam kogokolwiek z naszej „paczki”. W szczególności
jego.
Jego
chłodne powitanie, a raczej jego brak nie zrobiły na mnie zupełnego wrażenia.
Przynajmniej starałam się tak to pokazać. W głębi duszy, trochę mnie to
dotknęło. Planowałam być taka sama. Zimna i obojętna. W końcu między nami nic
nie ma, czyż nie?
-Ona
naprawdę tu jest? –zapytał Zayn Liama siedzącego obok nas.
-A
to, kto? –usłyszałam za plecami inny męski głos.
Obróciłam
się i ujrzałam wysokiego blondyna. W niczym nie przypominał dawnego Niall’a.
Każdy się zmienił.
Horan,
kiedy zdał sobie sprawę, kim jestem, otworzył szeroko oczy i wyglądał na
zdezorientowanego. Wiem, że potrzeba czasu by się przyzwyczaili, ale to
zaczynało być wkurzające.
-Uwierz
mi, że w tłumie bym cię nie poznał –zaśmiał się Niall, obejmując moje ramiona
od tyłu.
Roześmiałam
się i mrugnęłam do niego.
-Ej
blondi! –zawołał Harry mordując chłopaka wzrokiem. –Chodź na stronę!
Niall
zmarszczył czoło i odszedł do baru. Harry zepchnął ze swoich kolan długonogą
brunetką, ku jej niezadowoleniu, i dołączył do Horan’a przy barze.
Dziewczyny
spiorunowała Harry’ego wzrokiem i odeszła w tłum, na nim nie zrobiło to
większego wrażenia.
Zerknęłam
w ich stronę. Harry gestykulował dłońmi i żywo o czymś opowiadał blondynowi, a
ten patrzył na niego, jak na wariata. W końcu przestało mnie to interesować i
wróciłam do rozmowy między mną, Stellą i Zayn’em.
Byłam
bardzo ciekawa, o czym rozmawiali, ale uważałam, że nie powinnam ich
podsłuchiwać. Cokolwiek to było miałam to w dupie.
-Niall
nie jest ze Sienną? –zapytałam ciekawa Stelli.
-Od
dawna –wtrącił Zayn.
Blondynka
spiorunowała go wzrokiem, po czym upiła drinka i podjęła:
-Z
tego, co mi wiadomo „mała” ostro nawtykała Niall’owi, a potem on przyłapał ją
na macanku z przypadkowym gościem.
Mój
wyraz twarzy diametralnie się zmienił, kiedy usłyszałam słowo „macanko”.
Zupełnie nie pasowała do Sienny. To był dla mnie szok, ile w ciągu dwóch może
się zmienić. Nie mogłam się odnaleźć nawet, jeśli niektórzy się nie zmienili.
Nagle
do naszej loży podszedł barman z nowymi drinkami na tacy. Brunet podał mi jedną
szklankę.
-Och,
nie mogę. Prowadzę –uprzejmie odmówiłam, posyłając mu uroczy uśmiech.
-Ja
nie piję, mogę Was odwieźć! –zaproponował Niall dołączając z powrotem do nas.
Byłam
zdziwiona jego propozycją, bo mimo tego, że się znaliśmy to nigdy nie
spędzaliśmy czasu, poza imprezami Tomm’a, więc to była dla mnie dziwna, ale
przyjemna odmiana.
Podziękowałam
blondynowi i wzięłam kolorowego drinka do ręki, po czym powędrowałam wzrokiem
za Harry’m. Siedział sam przy barze. To mogła być moja ostatnia szansa.
Przecisnęłam
się między Zaynem i Eleanor, i z szklanką w dłoni zmierzyłam do baru.
Co
powiem? Nie wiem… Szlag! Weźmie mnie za idiotkę!
Wsadziłam
słomkę do ust i oparłam się bokiem o blat baru, stając przed brunetem.
-Wow
–westchnęłam. –Wszystko się pozmieniało.
Zaczęłam
bawić się czarną rurką, mieszając napój.
-Nigdy
nic nie pozostaje wieczne, zresztą sama o tym wiesz –uśmiechnął się gorzko i
zatopił wzrok w swojej szklance.
-Nie
wiem, po co znowu ten mur wokół ciebie, Harry –zdumiłam się kręcąc głową,
zaciekawiona.
-A
ja nie wiem, co sobie myślałaś –spojrzał na mnie swoimi dużymi, zielonymi
oczami, w których odbijały się światła reflektorów. –Myślałaś, że jeśli wrócisz
to wszystko będzie tak, jak wcześniej? Że będziemy razem szczęśliwy i w ogóle?
-Zaufaj
mi, wcale tak nie myślałam –upiłam łyk drinka i oblizałam językiem górną wargę.
–Po co do tego wracamy? Przecież między nami wszystko skończone.
-I
może to lepiej? Nie oszukujmy się, lepiej nam na tym wyszło –mruknął, ukazując
szereg biały perełek.
W
jego głosie było słychać jad. Nie był sobą. Zachowywał się, jakby nie miał
uczuć. Zaczynał mieć nade mną przewagę. Jego ostatnie zdanie zabolało mnie i on
zdawał sobie o tym sprawę. Wiedział, że wygrywa, a ja zaczynam się staczać. Nie
chciałam dawać mu tej satysfakcji. Nie mogłam pozwolić, żeby wszedł mi na
głowę. Nie tym razem Harry.
-Cóż…
I tu muszę się zgodzić –położyłam dłoń na jego przedramieniu. –Teraz, ja i ty
mamy wolne pole do popisu.
-Nawet
nie wiesz, jak duże –szepnął nachylając się do mojego ucha, po czym trącając
mnie ramieniem zostawił mnie przy barze.
*
Kiedy
się obudziłam, nie byłam w klubie. I na pewno nie w swoim domu.
Leżałam
na podłodze między czyimiś nogami. Dokładnie na płytkach, które chłodziły moje
gorące plecy.
Otworzyłam
powoli oczy, by oszczędzić bólu mojej głowie, ale natychmiast skronie zaczęły
mi niemiłosiernie pulsować. Ziemia zaczęła wirować.
Z
powrotem je zamknęłam i odczekałam chwili, nim je otworzyłam i usiadłam.
Znajdowałam
się w łazience. Nie wiem czyjej, ale bardzo małej i chłodnej łazience.
Spałam
między nogami Eleanor, która nadal spokojnie spała. Przynajmniej nie byłam
sama.
Miałam
sucho w ustach i jedyne, o czym marzyłam to butelka wody. Inaczej miałam
wrażenie, że się odwodnię. Trzymając się za potylicę przeszłam przez mały i
wąski korytarzyk szukając kuchni.
Weszłam
do przestronnego salonu, w którym znajdowała się kuchni. Na podłodze i kanapie
dostrzegłam Stellę, Zayna, Liama i Nialla. A w kuchni na podłodze leżał Harry.
-Ja
pierdole –westchnęłam pod nosem i ze zmrużonymi oczami, przeszłam między nimi do
lodówki.
Kiedy
ją otworzyłam wypadło kilka rzeczy robiąc wielki hałas, który mocno działał na
moje uszy.
-Kurwa,
możesz się tak nie tłuc? –warknął Harry krzywiąc się z bólu.
Spierdalaj,
pomyślałam i wyjęłam butelkę wody, nie chowając uprzednio tamtych rzeczy.
Odkręciłam
wodę i pociągnęłam duży łyk.
Zasada
na przyszłość nie słuchać Niall’a. Jak mógł mnie tu przywieźć? Jedyne
wytłumaczenie, jakie przychodziło mi do głowy to pewnie Stellę odwieźliśmy
tutaj, a potem wyszło tak, że wszyscy się tu doprawiliśmy i proszę!
Kac
był wielki, a do tego… Szlag! Przecież dzisiaj rozmowa o pracę! Jak ja się tam
pokażę? Worki pod oczami, boląca głowa i… Nie mogę się ruszyć i lekkie podniesienie
głosu sprawia, że mam ochotę umrzeć. Nie planowałam tego. W ogóle całe to
pójście na tą cholerną imprezę było błędem. Usłyszałam pewne słowa, których nie
chciałam słyszeć. Między innymi to były słowa Harry’ego.
Nie
sądziłam, że tak bardzo się zmienił i chociaż czułam, że udawał to i tak grał
świetnie. Naprawdę to, co powiedział mnie dotknęło, więc… Nic innego nie
pozostaje. Tylko wojna, sam zresztą tego chcę. To widać, że nadal ma mi za złe
i chce dla mnie, jak najgorzej. I kto by pomyślał, że kiedyśmy byliśmy parą i
on mnie kochał. Teraz jesteśmy dalej, niż kiedykolwiek byliśmy.
Nagle
drzwi od mieszkania się otworzyły.
Harry
również wstał i oboje wychyliliśmy głowy zza ściany.
Do
holu wszedł wysoki mężczyzna w średnim wieku o ciemnosiwych włosach. Na czubku
nosa spoczywały mu okulary, a w ręce trzymał skórzany neseser.
-Chryste
Panie! –zawołał widząc śmieci i całe zaniedbane mieszkanie po imprezie.
Naprawdę
wyglądało źle!
-Panno
McCoy! –ryknął, tak że dziewczyna z grymasem na twarzy wstała.
Kiedy
go zobaczyła zaklęła pod nosem:
-Cholera!
-Co
to wszystko ma znaczyć?! –zawołał.
-Panie
Stones, proszę nie krzyczeć –skarciła go blondynka.
Zdezorientowana
przyglądałam się wściekłemu mężczyźnie. Był czerwony ze złości. Kim on w ogóle
był?
-Dlaczego
nie szanuje pani moich zakazów i uprzedzeń, proszę pani? To mieszkanie to nie
jest jakiś B.R.O.N.X –rzekł ostro.
Aż
sama się zlękłam.
-Niech
pan wybaczy, ale studenckie życie nie pozwala na inny tryb, panie Stones
–Stella uśmiechnęła się do niego sztucznie i zaczęła masować skronie.
-W
takim bądź razie nie widzę tu dla pani miejsca, panno McCoy. Wydaje mi się, że
będzie pani musiała opuścić lokal wciągu 24 godzin, nie mam innego wyjścia –ogłosił
uroczyście.
Ty
był ten właściciel? O cholera! Czy on właśnie wymówił jej mieszkanie? Jakim
prawem, skoro mają podpisaną umowę? Cóż… Może faktycznie mieszkanie nie wygląda
do najczystszych i najschludniejszych, ale nie można tego porównywać do Bronx’u,
bez przesady.
A
co teraz ze Stellą? Gdzie ona się podzieje? Przecież nie ma tu mieszkania, a z tego,
co wiem z rodzicami najlepszych kontaktów nie ma.
-Ale…
Ale –zaczęła się jąkać. –Proszę pana, możemy się dogadać.
-Nie,
Stello –uciął chłodno. –Było wiele szans, ale pani je zaprzepaściła. Do jutra do…
-spojrzał na swój zegarek. – 10 rano pani tutaj nie ma. Miłego dnia.
Dziewczyna
z otwartą buzią wpatrywała się w wychodzącą sylwetkę pana Stones’a.
Kiedy
trzasnął drzwiami dziewczyna załamana usiadła na kanapie i schowała twarz w
dłoniach.
-O
mój Boże, co ja teraz zrobię? –zapytała, jakby samą siebie.
Przeanalizowałam
swoje wszystkie „za” i „przeciw”, po czym podeszłam do dziewczyny i objęłam ją
ramieniem.
-U
mnie sypialnia nadal jest wolna –zamruczałam jej do ucha uśmiechając się od
ucha do ucha.
Mieszkanie
ze Stellą mogłoby okazać się niesamowitą frajdą. I tak widzimy się codziennie, więc,
w czym przeszkadza mieszkanie razem? Czynsz na pół, wszystko wychodzi lepiej i
do tego przyjaciółka pod jednym dachem.
-Mogłabym…?
–zapytała łamiącym się głosem.
Była
bliska płaczu, a Stellę płaczącą rzadko się widzi.
Uśmiechnęłam
się do niej i kiwnęłam głową.
-O
jeju! –zawołała radośnie i przycisnęła mnie do siebie. –Będę płacić ci czynsz,
bo pracuję i w ogóle to wszystko…
-Stella
uspokój się! –zaśmiałam się. –Damy sobie radę!
-Dziękuje
ci, Alex! Boże, jak ja cię kocham! –zaczęła piszczeć i skakać budząc wszystkich
po kolei.
-Zamknij
się, Stella! –warknął Zayn.
-Dzisiaj
masz czas na pakowanie, a jutro rano przyjedziemy i chłopcy pomogą nam
przewieść rzeczy –klasnęłam w dłonie i przebiegłam wzrokiem po każdym chłopaku.
Nawet po Harry’m.
*
Worki
pod oczami zostały zakryte, buzia przypudrowana, włosy związane. Wszystko
wydawało się być na swoim miejscu. Może na zewnątrz, ale w środku byłam w
kompletnej rozsypce. I to nie ze względu na to, że Stella będzie ze mną
mieszkać tylko z powodu Harry’ego. Nasza wczorajsza „rozmowa” nie mogła w
spokoju opuścić mojej głowy. Wdarł się do mojego mózgu i nie chciał wyjść.
Znowu.
Poprawiłam
beżowy komin i wygładziłam bladoróżowe spodnie.
Poradzę
sobie. Musi mi się udać, zaliczę staż wszystko będzie dobrze. Może później będę
tam pracować? Ten hotel naprawdę jest piękny i ekskluzywny. Zależało mi na tym
i to bardzo.
Schowałam
do torebki CV, telefon i dokumenty, po czym wyszłam z domu. Od jutra już nie
będę tu sama. Będę ze Stellą.
W
pewnym sensie byłam podekscytowana, że wiele rzeczy będziemy robić razem. Coś
jak gotowanie i spędzanie czasu. Nigdy nie nudziłyśmy się swoim towarzystwem,
więc nie przypuszczam, że teraz też tak będzie.
Stella
była, jak moja siostra, której nigdy nie miałam, dlatego bardzo się cieszyłam,
że razem zamieszkamy.
Wsiadłam
do samochodu i dołączyłam się do ruchu ulicznego.
Wyluzuj
się. Zadadzą ci kilka pytań, swobodnie na nie odpowiesz, pożartujecie i wrócisz
do domu. Wszystko będzie dobrze.
Po
dziesięciu minutach zaparkowałam samochód pod wielką, białą kamienicą. Budynek
prezentował się niezwykle dobrze. Wystrój przypadł mi do gustu, jak z zewnątrz
tak i w środku.
Kiedy
tylko weszłam na Patio powitał mnie mężczyzna wyższy ode mnie, w czarnej
marynarce i ciemnych dżinsach.
-Alexis Harrison? –uścisnął moją
dłoń.
Alex
tumanie! Nadal nie lubiłam, kiedy nazywano mnie pełnym imieniem.
Uśmiechnęłam
się do niego sztucznie i podążyłam do Sali konferencyjnej.
Mężczyzna
wyjaśnił, że jest dyrektorem hotelu i zaczął przeglądać moje CV, a także
zadawać po kolei pytania. Starałam się zachowywać swobodnie, ale napięcie mi
nie pozwalało. Wszystko działo się bardzo szybko i nim się obejrzałam rozmowa
dobiegła końca.
-Dziękuje
–oddał moją teczkę. –Szef recepcji, Brad Noel, skontaktuje się z panią w ciągu
najbliższych trzech dni. Do widzenia.
Kiwnęłam
głową i wyszłam zaraz za nim.
Nie
dostałam stażu. Przecież od razu by coś powiedział, a nie, że ktoś do mnie
zadzwoni. Czy właśnie tak nie jest, jak ktoś straci pracę? Cholera!
Nagle
zadzwonił mój telefon.To był Niall. Odebrałam wychodząc z hotelu.
-Cześć
Niall! –powitałam go drżącym głosem po rozmowie z dyrektorem.
Nagle
kątem oka zauważyłam pewną brunetkę. Opierała się o ścianę budynku, a wysoki
brunet miał schowaną twarz w zagłębieniu jej szyi.
Po
chwili on podniósł głową i spojrzał na mnie. To był Harry. Uśmiechnął się
zawadiacko i mrugnął do mnie.
Stali
dosyć blisko, więc postanowiłam wykorzystać to, co mówił do mnie Horan.
-Jasne,
możemy razem jechać, Niall –pomachałam im na pożegnanie i wsiadłam do
samochodu.
On
mnie zniszczy!
Cześć!
Pewnie mnie nie znacie, jestem Natalia. Przyjaźnię się z Elie i ona poprosiła
mnie bym przez kilka tygodni dodawała rozdziały napisane przez nią w zeszycie.
O
tym blogu nie było mowy, ale ona przeczytała wasze komentarze i zmobilizowała
się do napisania.
Moim
zdaniem ten rozdział jest wyczesany, ale jak wy uważacie?
Super!!.Z niecierpliwością czekam na kolejny roździał.
OdpowiedzUsuńCiekawe co będzie z Alex i Harrym
Pozdro <3
Ten gif na końcu, YAY ! śliczny. A rozdział całkiem w porządku, Harry hah bawi mnie jego postawa. zobaczymy jak będzie dalej, see ya! :)x
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńHarry to robi specjalnie ! To niesprawiedliwe.. Rani ją bo nie może pogodzić się z jej stratą.. Ale Alex to Alex i się nie da. :D Kocham ta dziewczynę. ♥
Czekam na next.<3
~~ @Roxy_Wachowiak
Bardzo mi się podoba, świetny!
OdpowiedzUsuńooo super! ciesze się że jest już nowy rozdział na tym blogu ;) mam nadzieję że na tamtym też niedługo się pojawi!
OdpowiedzUsuńwitam serdecznie Natalia! xx
Jej super obie macie talent do pisania :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział *-*
to jest SUPER
OdpowiedzUsuńJestem MEGA happy!!!!!!! Plisssss dodaj szybko next!!!! I <3 you!!!!!
OdpowiedzUsuńGENIALNY! *.* Z niecierpliwością czekam na nexta. Czy mogłabyś zajrzeć , zależy mi na twojej opinii ---http://badsidefanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń