niedziela, 14 września 2014

Thirtieth (part II)



Przez pół pierwszego dnia było okej. Pomyślałam, że tak musi być. Poza tym to, co się stało już się nie odstanie. Nie chciałam się dobić, więc starałam się dłużej o tym nie myśleć i po prostu to zostawić. Gdybym zaczęła się w to zagłębiać leżałabym cały czas pod kołdrą i ryczała. Nie chcę się stać totalnie miękka. Tęsknie za swoją dawną sobą i zaczęłam zastanawiać się, czy nie powinnam do niej wrócić.
Utrzymywałabym wszystkich na dystans i… Nie byłam pewna, co do tego „pomysłu”.
Gorzej zrobiło się koło dwunastej.
Wtedy przyjechał Niall. Stella kłóciła się z nim i nie chciała go wpuścić. Miał tupet, żeby przyjść.
Kiedy słyszałam, jak wciskał jej kit, że mnie kocha pękłam.
Podeszłam do szafy i wyjęłam wszystkie ciuchy, które u mnie zostawił. Wyszłam ze swojego pokoju do sypialni Stelli, w której był balkon od strony osiedla.
Wyszłam na niego i zagwizdałam, żeby zwrócić ich uwagę.
- Daj mi to wyjaśnić! – krzyknął.
- Spieprzaj stąd, razem ze swoimi koszulkami! – wyrzuciłam je przez balkon tak, że niektóre z nich wylądowały w kałuży.
- Nic nie rozumiesz! Chcę ci tylko to wyjaśnić, potem zniknę – upierał się.
Przygryzłam wargę.
Dlaczego on się bardziej starał, niż Harry? Dlaczego zależało mu na przeprosinach i wybaczeniu, a tamtemu dupkowi, nie? Dlaczego jest na odwrót?!
- Masz pięć minut! – zawołałam.
Wyszłam z balkonu i zbiegłam na dół do salonu. Nie dbałam o to, że miałam na sobie poplamioną koszulkę i stare dresy, a moje włosy to jedna, wielka kupa gówna. W tamtym momencie miałam na to wyjebane.
Wiedziałam, że jego słowa niczego nie zmienią. Nie czułam zawodu, ze względu na to, że byliśmy w związku. Czułam się zraniona, bo mu ufałam i miałam wrażenie, że mam w nim oparcie, kiedy on bezwzględnie mnie wykorzystywał. Czułam się oszukana, bo nie zważał na moje odczucia. Czułam się jak zepsuta zabawka. Kiedy dostał kasę, praktycznie byłam im niepotrzebna, ale on nadal trzymał mnie przy sobie. Obaj się mną bawili, ale ja do wczoraj żyłam cieniem nadziei, że między mną a Harry’m wszystko się ułoży. To przez Malik’a.
- Z początku miała być to niewinna zabawa – zaczął cicho.
- Oboje macie najebane we łbie – parsknęła śmiechem Stella wyjmując z lodówki mleko, a z szafki płatki.
- Miało to trwać tydzień. Potrzebowałem kasy, wiedział o tym. Nie znaliśmy się dobrze, więc nie zależało mi na tym – wzruszył ramionami. – Kiedy zacząłem spędzać z tobą więcej czasu, naprawdę Cię polubiłem.
Kiedy do mnie mówił miałam wrażenie, że rozmawiam z totalnie inną osobą. Osobą, której nigdy nie znałam, a była przy mnie.
- Harry podniósł stawkę. Powiedział, że zapłaci mi 200 funtów, jak cię przelecę – chrząknął. – Wiedziałem, że to niemożliwe. Nie zgodziłabyś się, a poza tym nadal mi nie ufałaś. Ale… Byłaś wtedy pijana i samo tak wyszło.
Prychnęłam pod nosem.
- „Samo tak wyszło”?  - zrobiłam cudzysłów w powietrzu. – Kiedy ty się urodziłeś? Wczoraj? A zresztą, wystarczy mi tyle. To i tak nic nie zmieni, Niall. Lepiej już idź.
- Problem jest w tym, że po prostu się w tobie zakochałem, Alex. I wiem, że cię zraniłem, ale chciałem cię mieć, jak najdłużej przy sobie, bo wiedziałem, że któregoś dnia odwidzi mu się i powie ci. Wtedy stracę cię na zawsze. Nie wiedziałem, że to już nadeszło – mruknął.
- Zepsuliście wszystko. Mam na myśli… Mogłabym się spodziewać tego po Harry’m, ale nie po Tobie, Niall. Jeśli chcesz to naprawić to po prostu trzymaj się z daleka i zapomnij. Tylko tyle możesz zrobić – stwierdziłam.
Patrzył przez chwilę w moje oczy, jakby czekał na jakiś znak. Może myślał, że to wszystko żart i zły sen?
Cóż… Wczoraj też mi się tak wydawało, ale to są realia. Nic nie jest idealne.
- Już możesz iść – odezwała się chamsko Stella z buzią pełną płatek.
Blondyn westchnął, po czym wsadził dłonie do tylnej kieszeni spodni i wyszedł.
Przez chwilę patrzyłam na już zamknięte drzwi i pękłam.
Łzy samowolnie spłynęły po moich policzkach. Zbiegłam do piwnicy.
Oczy zaczęły mnie piec. Otarłam je wierzchem dłoni i uklękłam przed drewnianą szkatułką. Otworzyłam ją i wyrzuciłam jego zawartość. Wszystkie zdjęcia, listy i inne pierdoły związane z Harry’m podarłam na strzępy.
Nie było w moim życiu miejsca dla niego. I już nigdy nie będzie.
Chciałam się rozładować. Zrozumiałam, że nie miałam żalu do Niall’a i nie bolało mnie to, że on mnie wykorzystał, tylko właśnie, że Harry to zrobił.
Złamał mi serce, sprawił, że stoczyłam się na dół i gubię się. Nie wiem, kim jestem. Dziewczyną z Anglii, czy z Ameryki? Tą sceptyczną, opryskliwą i wredną, czy pogodną, miłą, ale nadal uszczypliwą.
Będąc tutaj zrozumiałam, że muszę odnaleźć siebie. I nie będę dbała o to, czy komuś się to podoba. Ja jestem gotowa na zmianę to jest ważne.
Ja to wiedziałam, myślę, że Stella też to zrozumie. Jeszcze on powinien to zobaczyć. Chciałam zobaczyć jego minę, kiedy to spalę. Tylko jak powinnam to zrobić? Powinnam urządzić ognisko. Szkoda, że ciągle jest luty.
Wzięłam do ręki zdjęcie, które zrobiliśmy podczas wyjazdu do Glasgow. Wtedy byłam taka wściekła i żałowałam tego wyjazdu, ale teraz… Mam wrażenie, że było wspaniale, bo miałam go przy sobie.
Ugh, czemu nie umiem sobie odpuścić. Już nigdy nie będzie tak, jak wcześniej.
Przygryzłam wargę i bez wahania wrzuciłam podarte zdjęcia z powrotem do szkatułki.



Dwa miesiące później

- Już ci mówiłam. Nie potrzebuję hucznego wieczoru, wystarczy mi nasza trójka u mnie w domu z butelką wina – upierała się Eleanor, rozmawiając ze mną przez telefon.
- Ale wieczór panieński jest raz w życiu – tłumaczyłam jej. – Musi być z rozgłosem.
- Alex, błagam. Trzymaj Stellę z daleka od klubów, striptizerów i tak dalej – poprosiłam.
Zatrzymałam się na czerwonym świetle i oparłam się na fotelu.
- No dobrze – westchnęłam. – Słuchaj, dojeżdżam właśnie na uczelnię. Zadzwonię do ciebie później.
Rzuciłam telefon do schowka i ruszyłam, kiedy światło zmieniło się na zielone.
Skręciłam w prawo i wjechałam w uliczkę, na której znajdował się Uniwersytet.
Zaparkowałam samochód na parkingu, po czym wysiadłam z niego i zabrałam torbę i teczkę z innymi papierami.
Te dwa miesiące bardzo dobrze mi zrobiły. Zanim się pozbierałam po tym wszystkim minęło kilka tygodniu, ale jestem skłonna podziękować Harry’emu za to, co zrobił. Dzięki niemu stałam się mocniejsza psychicznie.
Rzadko, kiedy go widywałam. Zayn mi powiedział, że zawiesił swoje studia i wyjechał do rodziców, trzy tygodnie po tym, jak cały przekręt z Niall’em się wydał. Nikt nie znał dokładnego powodu. Ja specjalnie się nim nie przejmował. Przestał dla mnie istnieć.
Wybaczyłam Niall’owi. Przez cały miesiąc przepraszał mnie, robił mi prezenty i różne niespodzianki. To było słodkie i długo odbudowywałam zaufanie do niego. Nie wróciliśmy do siebie. Wiem, że on coś do mnie czuje, ale nie chcę go okłamywać. Wolę, żebyśmy byli przyjaciółmi.
Ten czas był pracowity na uczelni, więc dużo się uczyłam i imprezowałam ze znajomymi w międzyczasie.
Liam zaczął spędzać z nami więcej czasu. Okazało się, że w domu miał trudną sytuację finansową i chciał pomóc rodzicom. Teraz wrócił do żywych.
Stella jako moja współlokatorka i była cudowna. Miałyśmy mało czasu, ponieważ ja zaczęłam pracę w hotelu już na poważnie. Harry zwolnił swoje miejsce dla mnie, po tym, jak zniknął. To szlachetne z jego strony, ale z nim nigdy nic nie wiadomo.
Top tematem tego tygodnia był wieczór panieński i kawalerki Eleanor i Louis’a.
Ślub brali za tydzień. Czy to nie jest szalone? Oni mają po dwadzieścia lat i już planują się żenić! Wszyscy powinni brać z nich przykład. Naprawdę było widać, że się kochają i chyba zazdrościłam im takiej miłości. Byli naprawdę uroczy.
Eleanor nie chciała wielkiego wieczoru panieńskiego, ale my ze Stellą planowałyśmy coś innego.
- O mój Boże, przepraszam! – zawołałam, kiedy wpadłam na jakiegoś studenta w skutek, czego moje wszystkie prace i papiery razem z teczką wypadły mi z ręki.
- To moja wina, ja przepraszam – odezwał się chłopak.
Mój wzrok utkwił w jednym punkcie, a po skórze przeszedł dreszcz. Nie, błagam, nie. To nie może być prawda. Jest ze mną dobrze, dlaczego wszystko teraz będzie się psuć? Za co?
Podniosłam wszystkie papiery i spojrzałam na niego. Jego oczy zawsze były tego koloru. Chłodna zieleń. Jego usta były pięknego, malinowego koloru, a niesforne kosmyki włosów schowane pod czapką. Pojedyncze loczki wystawały mu spod czapki i sprawiały, że wyglądał uroczo. Nie! NIE WYGLĄDAŁ UROCZO! TO PODŁY SUKINSYN I NIE WYGLĄDAL UROCZO!
Miał na sobie cienki, czarny sweter z naciągniętymi rękawami, czarne dżinsy i czarną beanie na głowie.
- C-co ty tu robisz? – wydukałam i wstałam.
On zrobił to samo.
Kiedy on wrócił do Londynu? Czy Zayn o tym wiedział? Jeśli tak to dlaczego mi nie powiedział? Zostaje na stałe? A może przyszedł powiedzieć, że kończy tu naukę? Błagam, niech to będzie tu.
- Wróciłem na uczelnię – odpowiedział całkiem normalnym głosem.
Nie był uszczypliwy, obrażony albo obojętny. Był normalny. Czy on wrócił z odwyku? Co mu się stało? Dlaczego mnie nie obraża?
- Na stałe?
- Tak – kiwnął głową. – Wiem, że nie chcesz mnie już nigdy więcej widzieć po tym, co zrobiłem, ale nie miałem okazji ci tego wyjaśnić i przeprosić.
Co on pierdolił? Wyprali mu mózg? Jest zjarany? Cokolwiek!
- Zaraz zaczyna mi się wykład – odparłam wymijająco głową. – Muszę iść.
Spuściłam głowę i próbowałam go wyminąć, ale on w ostatnim momencie złapał mnie za rękę.
- Zajmę ci góra dwadzieścia minut – obiecał. – Będę czekał pod uczelnią.
Już myślałam, że naprawdę go podmienili, kiedy na jego twarzy zagościł ten sam bezczelny uśmiech i błysk w oku. Czyli teraz zgrywamy niewiniątko? Nie dam się nabrać, Styles. Jestem już uodporniona.
- Dobrze – zgodziłam się i ruszyłam do auli.


*

Odliczałam minuty do końca ostatniego wykładu. I nie po to, żeby spotkać się z Harry’m. Miałam zamiar powyrywać nogi z dupy Malik’owi. Zabiję tego ciula i nie będę miała skrupułów. Musiał wiedzieć, że Harry wraca. Przecież cały czas mieszkał w domu Harry’ego. Jeśli Styles wrócił do Londynu to musiał wrócić też do domu, bo gdzie indziej mógł się podziać?
Dwie minuty do końca piekła i weekend.
Jeśli Harry wrócił i nic się nie zmienił to znaczy, że to początek końca. Nie dam rady go widywać codziennie od nowa i od nowa. Ledwo co się po nim pozbierałam. Ledwo, co zaczął być mi obojętny. Ledwo, co o nim zapomniałam. Już się pojawił. Czy on kiedyś zniknie na zawsze? Czy zawsze będzie się ciągnął, jak kula u nogi?
A co jeśli wszystko wróci? Moje uczucia do niego, a on to wykorzysta i znowu mnie zrani? Co wtedy? Wtedy nie będę miała innego wyjścia. Wrócę do Stanów i zostanę tam na stałe. Moja psychika i tak już jest rozszarpana tak, jak uczucia. Nie chcę się stoczyć na sam dół, dopiero wyszłam na szczyt.
- Dziękuję to wszystko na dzisiaj – ogłosił wykładowca i podszedł do biurka pakować swoje rzeczy.
Zeszyt i długopis schowałam do torby i wyszłam z auli. Zayn zawsze się gramolił, dlatego zaczekałam na niego przy wyjściu.
Nie daruję mu. Co z niego za przyjaciel? Powinien był mnie ostrzec! Dupek! I kretyn!
Mulat wyszedł z auli, trzymając podręcznik pod pachą i nawet mnie nie zauważył.
Pociągnęłam go do tyłu za kołnierz jego dżinsówki tak, że stanął obok mnie.
- Co do chuja?! – krzyknął.
- Stul pysk, bo ci zaraz przyłożę – zagroziłam mu i go puściłam.
- Za co? – przestraszył się. – Tylko nie w twarz!
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Harry wrócił do Londynu? – warknęłam.
Może była od niego o wiele niższa, ale to nie zmieniało faktu, że miałam ochotę jebnąć mu w tą jego śliczną buźkę.
- Skąd wiesz, że on tu jest? – zapytał, zdziwiony.
- Widziałam go rano tu, na uczelni – oznajmiłam wściekłym tonem. – Kiedy wrócił?
- Jakieś dwa dni temu – westchnął. – Nikt nie miał się o tym dowiedzieć. A zwłaszcza ty.
- Dzięki, Zayn, naprawdę doceniam to – prychnęłam.
- On nie chcę cię już skrzywdzić – zaczął go bronić. – Wiem, że zachował się jak totalny fiut i on też o tym wie, ale chcę to naprawić.
To absurd! On nie chce tego naprawić. To jego kolejna gierka i wszyscy zaczną mu pomagać. Zwłaszcza Malik.
- A ty mu wierzysz, ponieważ…? – uniosłam brew.
- Znam go i zaufaj mi – spojrzał mi w oczy. – On się zmienił.
Zayn schylił się lekko i mocno mnie do siebie przytulił.
- Ludzie się nie zmieniają – wyszeptałam do jego ucha.
Poczułam pieczenie w nosie, a moje oczy zwilgotniały. Nie chciałam się przy nim rozklejać. W ogóle nie chciałam się rozklejać, więc delikatnie wyswobodziłam się z jego objęć.
- Będziemy w kontakcie – pociągnęłam nosem, mówiąc to.
- Trzymaj się, mała – uśmiechnął się do mnie i pomachał mi na odchodne.
Założyłam kosmyk włosów za ucho i udałam się w stronę wyjścia.
Na pewno na mnie nie czekał. Przecież to Harry Styles. On ma wszystko i wszystkich w dupie, więc po co mu jestem potrzebna?
Nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Nie liczyłam na to, że się zmienił. Ludzie się nie zmieniają. Albo są sobą przez cały czas, albo udają kogoś kim tak naprawdę nie są.
Ja przez te dwa lata tysiące razy gubiłam się, ponieważ nie widziałam, kim tak naprawdę był Harry. Dopiero w tym roku dowiedziałam się, w kim się zakochałam. To był wielki błąd.
Zeszłam po schodach na parter i wyszłam z budynku. Na początku go nie zauważyłam. Mówiłam. On tylko pogrywał sobie.
A kiedy zaczęłam się kierować do mojego samochodu zauważyłam, że opiera się o niego.
Szlag by to trafił! O co mu chodzi? Mam nadzieję, że nadal potrafi dotrzymywać słowa i zabierze mi tylko dwadzieścia minut. Razem ze Stellą planowałyśmy wieczór panieński El, który odbywa się jutro.
- Dwadzieścia minut – przypomniałam mu.
- Wiem, daj mi tylko kluczyki – wystawił swoją dłoń.
Chciałam jej dotknąć. Tak dawno go nie widziałam.
- Po co? – nadal utrzymywałam swoją obojętną maskę.
Byłam ciekawa, ile jeszcze wytrzymam.
- Po prostu daj mi je. Chcę się zabrać w jedno miejsce – oznajmił tajemniczo.
Wyjęłam je z torby i rzuciłam w jego stronę.
- Co ja wyprawiam? – zapytałam sama siebie szeptem, ale on oczywiście musiał to usłyszeć.

Elie: Bijcie, hejtujcie, róbcie, co chcecie! Przepraszam za to, że zawiesiłam bloga i cały czas robię wam wodę z mózgu, nie dodając rozdziałów. Naprawdę mi przykro z tego powodu i szczerze Was przepraszam. Chcę dokończyć to opowiadanie i teraz już pójdzie z górki, o ile moja wena mnie nie zawiedzie, ponieważ czasami jest, a czasami jej nie ma. Proszę tylko o wyrozumiałość ze względu na to, że teraz mamy szkołę i więcej obowiązków.
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś pamięta o tym blogu. Jeśli będzie mało osób komentujących to nie widzę sensu dalej tego prowadzić.
No zobaczymy jak to wyjdzie!
Co powiecie na ten rozdział? Jest trochę namieszany, ale wszystko będzie się powoli wyjaśniać. Jak myślicie, gdzie Harry zabierze Alex? I co chce jej wyjaśnić?
Miłej niedzieli! ; *

Ściskam <3

8 komentarzy:

  1. WOAH, nowy rozdział! doczekałam sie, nawet nie wiesz jak bardzo sie cieszę! rozdział świetny, ale czekam niecierpliwie na kolejny, jak mogłas tak ten zakończyć? ugh, czekam! ściskam, c xx

    OdpowiedzUsuń
  2. No poprostu booskie <3 Jak bd mało kom to proszę pisz dalej pliss no kocham tego bloga i chce abyś prowadziła go do końca napewno odrazy nie bd dużo tych kom ale poczekaj troszeczkę *.* Życzę weny i czekam na nexta ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekałam i czekałam i w końcu się doczekałam! Cudny, czekam na nn <3

    Buziaki xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo się cieszę, że znowu piszesz to jest jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam. Mam nadzieję, że dokończysz tego bloga. Bardzo chcę wiedzieć co będzie dalej. Proszę pisz dalej. Jesteś wspaniała:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak!!!!!!!!♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ znowu piszesz! Znowu rozdzial!!! Taak pisz kolejny... ciesze sie ze wrucilas i mam nadzieje ze nie zawiedziesz ;* naczy nie ze chce ci zr wyrzuty poprostu... jestes zbyt dobra zeby nie dokanczacc takich fantastycznych historii
    Kc mocno i pisz next
    Tina

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodawaj mi tu szybko nn! XDD Oni mają być razem <333

    OdpowiedzUsuń
  7. Lolz xD... wiedziałam że wrócisz to była tylko kwestia czasu. Bić nie będę bo nie mam jak ale prosze o szybkie dodanie następnego rozdziału gdyż ciekawy jest..

    OdpowiedzUsuń