Wygładziłam czarną, koronkową sukienkę, przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze.
Dziwne uczucie, kiedy nagle tracisz osobę, która była ci w pewien sposób bliska, nawet przez krótki czas. Dziwne jest to, że już jej nie zobaczysz, chociaż zaledwie kilka dni temu, bawiłaś się z nią w szkole i gadałyście, jakby nigdy się nic nie stało. Trudno sobie wyobrazić, że nigdy nie zobaczysz jej w tej samej bluzce, ani nie usłyszysz jej śmiechu. Zniknęła. Zabrał ją, na zawsze. Pozostawiła po sobie, pustkę, rozpacz i ból. Może nie odbije się to na nas, w takim stopniu, jak na jej bliższych, ale naprawdę mnie to dotknęło.
Felicia zmarła. Trzeba było spojrzeć, okrutnej prawdzie w oczy. Ona nie żyje. Dostała wylewu krwi do mózgu, we śnie. Nie było szans na to by ją uratować, gdyż krew zalała pień mózgu. Serce biło, ale mózg przestał funkcjonować. A to wszystko przez jakieś pieprzone leki! Konowały nie powinny nazywać się lekarzami!
To koniec. Już więcej jej nie zobaczę. Cholera, nie mogłam w to uwierzyć.
Byłam pewna, że znowu zmienią jej leki i wszystko wróci do normy. Nie podejrzewałam, że ona może umrzeć. Nawet nie brałam tego pod uwagę.
-Harry już przyjechał -oznajmiła cicho mama, wsuwając głowę za drzwi od pokoju.
Kiwnęłam głową i założyłam kurtkę, po czym zeszłam na dół. Pożegnałam się z mamą i Jionni'm, a potem wyszłam z domu.
Jego samochód stał na chodniku, a on spokojnie czekał przed nim
Cholera jasna! Dla niego ubieranie garnituru powinno być zabronione. Mogłabym dostać zawału.
Przytulił mnie mocno, całując w czubek głowy. Chyba nigdy mi się to, nie znudzi. To nie jest, jak nowa zabawka, czy buty. To jest takie, uczucie kiedy widzisz tą osobę, zakochujesz się od nowa i od nowa. To jest tak, że widząc go uśmiechniętego, też się uśmiechasz, a kiedy jest smutny, humor diametralnie ci się zmienia. Chcesz spędzać z nim każdą wolną chwilę i opowiadać mu o tym, co się wydarzyło, kiedy go nie było. To takie miłe uczucie. Chyba jestem od niego uzależniona.
Wsiedliśmy do samochodu, po czym chłopak płynnie ruszył z chodnika i wjechał na ulicę.
~*~
Chyba po raz pierwszy od dwóch lat byłam na pogrzebie i to kogoś z moich bliskich. Było kilka osób z naszej klasy i to raczej większość, które się z nią przyjaźniło. Stella z Liamem, Mish i Zayn, a także kilka innych dziewczyn.
Podeszliśmy bliżej do naszej grupki, która odstawała trochę, od bliskich Felicii.
Harry kiedy zobaczył Zayna, mało się na niego nie rzucił. Widziałam, jak żyłka skoczyła mu na gardle.
Ścisnęłam go za rękaw marynarki.
-To nie jest miejsce ani czas. Daruj sobie -ostrzegłam.
Chłopak rozluźnił napięte mięśnie i przywitał się z Liamem i Stellą, a ja podeszłam do, załamanej Mish i mocno ją przytuliłam. Było jej bardzo ciężko. Straciła swoją przyjaciółka. Do tego, żadne z nas nie ma trzydziestu lat, żeby to jakoś pojąć. Dla nas to wszystko stało się za szybko.
Będzie mi jej brakować. Jej szalonych pomysłów, głośnego śmiechu, tego jak owijała włosy wokół palca... Za wszystkim, co jej dotyczyło.
Uśmiechnęłam się smutno do Zayna, który po chwili oplótł swoje dłonie wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Owinęłam ręce na jego szyi.
Dla każdego z nas to był trudny dzień, ale z pewnością nie będziemy przeżywać tego, tak jak jej bliscy. To było pewne.
Wróciłam na miejsce między Stellą, a Harrym, który wręcz zabił spojrzeniem Zayna. Może się szykować, bo za nie długo zapytam, go o to.
-Masz ten pierścionek? -spytała szeptem Stella, kiedy mama Rudej, weszła na ambonę.
Lekko się zatrzęsłam. Z całym szacunkiem, ale czy w kościele, nie powinno być ogrzewania?
-Mam -potwierdziłam.
Każdy z nas przygotował jakąś rzecz, przez którą wspominaliśmy Fel. Każdy z nas miał wrzucić ją do trumny, prosiła nas o to, jej mama.
Okazało się, że ten pierścionek należał do jej taty, który zmarł na nowotwór mózgu. On podarował jej ten pierścionek, tuż przed śmiercią. Kiedy odszedł Fel wygrawerowała jego imię i datę. Nosiła go codziennie, bo przypominał jej o tym.
O wszystkim powiedziała mi Stella. Uważałam, że ten pierścionek, powinien z nią zostać na zawsze.
Kiedy jej rodzina, skończyła przemówienia i pożegnało się z nią przy trumnie, przyszedł czas na nas.
Najpierw ruszyła Mish, która mocno trzymała pluszowego królika. Dziewczyny znały się bardzo długo. Kiedyś Fel po nocowaniu zostawiła u Mish, tego misia. Kiedy dziewczyna chciała go jej oddać, ta powiedziała, żeby go zatrzymała. Teraz Mish chciała jej go dać.
Brunetka zacisnęła usta i powieki, zatrzymując łzy, po czym nie patrząc na jej ciało, położyła królika i odeszła.
Następnie wstał Zayn trzymając w dłoni ramkę ze zdjęciem. Potem wstała Stella, która chciała jej oddać, jej ulubioną książkę -"Zabić Drozda". Kiedy zauważyłam, że Stella wraca, nogi się pode mną ugięły i oblał mnie pot.
Harry dodał mi otuchy ściskając za rękę. Uśmiechnęłam się do niego blado i ruszyłam z miejsca, mijając Stellę.
Podeszłam do trumny. O Boże! Fel leżała z zamkniętymi oczami, w czarnej sukience i czarnych baletkach. Jej skóra całkiem, zsiniała. Obie dłonie, splecione trzymała na klatce piersiowej. Włosy wyblakłe, leżały wokół niej.
Przełknęłam ślinę i podniosłam jej palca, u dłoni. Był zimny, jak lód. Nie mogłam uwierzyć, że dotykałam nieboszczyka.
Wsunęłam delikatnie pierścionek, na jej chudy palec, po czym z powrotem ułożyłam dłoń, na drugiej.
Spoczywaj w pokoju, Ruda.
~*~
-Jesteś pewna? -spytałam Stellę przed wejściem do studia Jionni'ego.
-Tak! -niemal pisnęła. -A ty?
-Też! -przytaknęłam. -Która godzina, bo zaraz nie wytrzymam!
Stella podwinęła rękaw koszuli i spojrzała na zegarek.
-Oj no, chodźmy! -zawołała i pchnęła, czarne drewniane drzwi.
Kiedy weszłyśmy do środka, pierwsze co to doznałyśmy szoku. To studio było niesamowite!
Na szarych ścianach wisiały rozmaite obrazy, które dodawały szczyptę tajemniczości. Podłoga była wyłożona płytami, czarnymi i białymi, które tworzyły tzw. szachownicę.
Po prawej znajdowała się recepcja, a w głębi dwa gabinety. Za ladą siedział jakiś, napakowany koleś. Na pewno to nie był Jionni.
-Jesteś Alex? -spytał grubym głosem, wstając z krzesełka.
Skinęłam, niepewnie, głową.
-Jionni! -zawołał mężczyzna.
Nagle zza drzwi jednego z gabinetów, wyłoniła się znana czupryna chłopaka mojej mamy.
Zdjął okulary z nosa i na nasz widok, szeroko się uśmiechnął.
-Gotowe? -spytał, kiedy weszliśmy do jego gabinetu.
Energicznie pokiwałyśmy głowami.
To jasne, że się denerwowałam. Od kilku dni, mało jajka nie zniosłam. Nie miałam wątpliwości, ale obawy, owszem. To nic,w porównaniu do Stelli. Mało nie zesrała się na tej kozetce. No, jasne! To był jej pierwszy raz i nawet zaoferowałam się, że potrzymam ją za rękę. O dziwo, zgodziła się! Jionni pytał, czy jest pewna, a ona bez wahania, mówiła, że tak. Czyli była zdeterminowana. Kocham ją!
-Stella, łamiesz mi kości -syknęłam przez zęby, kiedy Jionni przekłuwał igłą jej pępek.
Wierzyłam, że to boli. Tego nie da się zapomnieć, ale musiała być silna. Co ja miałam powiedzieć? Będzie mi przekłuwał nos. To nie to samo. Mogę opuchnąć i mieć nos jak renifer. Cholera jasna, nie przemyślałam tego.
Pięć minut i po krzyku (ona naprawdę krzyczała). Nadeszła moja kolej.
Nie mogłam się doczekać kiedy będzie po wszystkim i będę mogła pokazać Harry'emu, który o niczym nie wie. Niech to będzie surprise!
Elie: Nie jest ani długi ani krótki, ale podoba mi się. Co Wy sądzicie? Mogę prosić o więcej komentarzy? To dla mnie dowód, że ktoś to czyta. Nie każę wam pisać eseju, ale naprawdę, to motywuje. Wierzę w Was girls!
Chciałam zrobić surprise, ale większość z Was podejrzewała, że uśmiercę Rudą. Przepraszam ;c.
Kilka rozdziałów wcześniej mówiłam, że ta część skończy się na dwudziestym rozdziale, ale jednak nie. Teraz będę trochę przeskakiwać. Zaraz pojawią się święta i takie tam. Postaram się, abyście się nie pogubiły.
Na koniec chciałabym Was zaprosić na mojego drugiego bloga, bo dodałam dzisiaj drugi rozdział. Klikając w zakładkę "Drugi blog" automatycznie, zostaniecie przekierowani, na tamtą stronę.
Aleee.... To nie wszystko.
Jeszcze chciałabym polecić vloga (cokolwiek to znaczy, tak wiem, jestem zacofana) moich przyjaciółek.
To ich kanał: Janessie.
Całusy ; *
Wsiedliśmy do samochodu, po czym chłopak płynnie ruszył z chodnika i wjechał na ulicę.
~*~
Chyba po raz pierwszy od dwóch lat byłam na pogrzebie i to kogoś z moich bliskich. Było kilka osób z naszej klasy i to raczej większość, które się z nią przyjaźniło. Stella z Liamem, Mish i Zayn, a także kilka innych dziewczyn.
Podeszliśmy bliżej do naszej grupki, która odstawała trochę, od bliskich Felicii.
Harry kiedy zobaczył Zayna, mało się na niego nie rzucił. Widziałam, jak żyłka skoczyła mu na gardle.
Ścisnęłam go za rękaw marynarki.
-To nie jest miejsce ani czas. Daruj sobie -ostrzegłam.
Chłopak rozluźnił napięte mięśnie i przywitał się z Liamem i Stellą, a ja podeszłam do, załamanej Mish i mocno ją przytuliłam. Było jej bardzo ciężko. Straciła swoją przyjaciółka. Do tego, żadne z nas nie ma trzydziestu lat, żeby to jakoś pojąć. Dla nas to wszystko stało się za szybko.
Będzie mi jej brakować. Jej szalonych pomysłów, głośnego śmiechu, tego jak owijała włosy wokół palca... Za wszystkim, co jej dotyczyło.
Uśmiechnęłam się smutno do Zayna, który po chwili oplótł swoje dłonie wokół mojej talii i przyciągnął do siebie. Owinęłam ręce na jego szyi.
Dla każdego z nas to był trudny dzień, ale z pewnością nie będziemy przeżywać tego, tak jak jej bliscy. To było pewne.
Wróciłam na miejsce między Stellą, a Harrym, który wręcz zabił spojrzeniem Zayna. Może się szykować, bo za nie długo zapytam, go o to.
-Masz ten pierścionek? -spytała szeptem Stella, kiedy mama Rudej, weszła na ambonę.
Lekko się zatrzęsłam. Z całym szacunkiem, ale czy w kościele, nie powinno być ogrzewania?
-Mam -potwierdziłam.
Każdy z nas przygotował jakąś rzecz, przez którą wspominaliśmy Fel. Każdy z nas miał wrzucić ją do trumny, prosiła nas o to, jej mama.
Okazało się, że ten pierścionek należał do jej taty, który zmarł na nowotwór mózgu. On podarował jej ten pierścionek, tuż przed śmiercią. Kiedy odszedł Fel wygrawerowała jego imię i datę. Nosiła go codziennie, bo przypominał jej o tym.
O wszystkim powiedziała mi Stella. Uważałam, że ten pierścionek, powinien z nią zostać na zawsze.
Kiedy jej rodzina, skończyła przemówienia i pożegnało się z nią przy trumnie, przyszedł czas na nas.
Najpierw ruszyła Mish, która mocno trzymała pluszowego królika. Dziewczyny znały się bardzo długo. Kiedyś Fel po nocowaniu zostawiła u Mish, tego misia. Kiedy dziewczyna chciała go jej oddać, ta powiedziała, żeby go zatrzymała. Teraz Mish chciała jej go dać.
Brunetka zacisnęła usta i powieki, zatrzymując łzy, po czym nie patrząc na jej ciało, położyła królika i odeszła.
Następnie wstał Zayn trzymając w dłoni ramkę ze zdjęciem. Potem wstała Stella, która chciała jej oddać, jej ulubioną książkę -"Zabić Drozda". Kiedy zauważyłam, że Stella wraca, nogi się pode mną ugięły i oblał mnie pot.
Harry dodał mi otuchy ściskając za rękę. Uśmiechnęłam się do niego blado i ruszyłam z miejsca, mijając Stellę.
Podeszłam do trumny. O Boże! Fel leżała z zamkniętymi oczami, w czarnej sukience i czarnych baletkach. Jej skóra całkiem, zsiniała. Obie dłonie, splecione trzymała na klatce piersiowej. Włosy wyblakłe, leżały wokół niej.
Przełknęłam ślinę i podniosłam jej palca, u dłoni. Był zimny, jak lód. Nie mogłam uwierzyć, że dotykałam nieboszczyka.
Wsunęłam delikatnie pierścionek, na jej chudy palec, po czym z powrotem ułożyłam dłoń, na drugiej.
Spoczywaj w pokoju, Ruda.
~*~
-Jesteś pewna? -spytałam Stellę przed wejściem do studia Jionni'ego.
-Tak! -niemal pisnęła. -A ty?
-Też! -przytaknęłam. -Która godzina, bo zaraz nie wytrzymam!
Stella podwinęła rękaw koszuli i spojrzała na zegarek.
-Oj no, chodźmy! -zawołała i pchnęła, czarne drewniane drzwi.
Kiedy weszłyśmy do środka, pierwsze co to doznałyśmy szoku. To studio było niesamowite!
Na szarych ścianach wisiały rozmaite obrazy, które dodawały szczyptę tajemniczości. Podłoga była wyłożona płytami, czarnymi i białymi, które tworzyły tzw. szachownicę.
Po prawej znajdowała się recepcja, a w głębi dwa gabinety. Za ladą siedział jakiś, napakowany koleś. Na pewno to nie był Jionni.
-Jesteś Alex? -spytał grubym głosem, wstając z krzesełka.
Skinęłam, niepewnie, głową.
-Jionni! -zawołał mężczyzna.
Nagle zza drzwi jednego z gabinetów, wyłoniła się znana czupryna chłopaka mojej mamy.
Zdjął okulary z nosa i na nasz widok, szeroko się uśmiechnął.
-Gotowe? -spytał, kiedy weszliśmy do jego gabinetu.
Energicznie pokiwałyśmy głowami.
To jasne, że się denerwowałam. Od kilku dni, mało jajka nie zniosłam. Nie miałam wątpliwości, ale obawy, owszem. To nic,w porównaniu do Stelli. Mało nie zesrała się na tej kozetce. No, jasne! To był jej pierwszy raz i nawet zaoferowałam się, że potrzymam ją za rękę. O dziwo, zgodziła się! Jionni pytał, czy jest pewna, a ona bez wahania, mówiła, że tak. Czyli była zdeterminowana. Kocham ją!
-Stella, łamiesz mi kości -syknęłam przez zęby, kiedy Jionni przekłuwał igłą jej pępek.
Wierzyłam, że to boli. Tego nie da się zapomnieć, ale musiała być silna. Co ja miałam powiedzieć? Będzie mi przekłuwał nos. To nie to samo. Mogę opuchnąć i mieć nos jak renifer. Cholera jasna, nie przemyślałam tego.
Pięć minut i po krzyku (ona naprawdę krzyczała). Nadeszła moja kolej.
Nie mogłam się doczekać kiedy będzie po wszystkim i będę mogła pokazać Harry'emu, który o niczym nie wie. Niech to będzie surprise!
Elie: Nie jest ani długi ani krótki, ale podoba mi się. Co Wy sądzicie? Mogę prosić o więcej komentarzy? To dla mnie dowód, że ktoś to czyta. Nie każę wam pisać eseju, ale naprawdę, to motywuje. Wierzę w Was girls!
Chciałam zrobić surprise, ale większość z Was podejrzewała, że uśmiercę Rudą. Przepraszam ;c.
Kilka rozdziałów wcześniej mówiłam, że ta część skończy się na dwudziestym rozdziale, ale jednak nie. Teraz będę trochę przeskakiwać. Zaraz pojawią się święta i takie tam. Postaram się, abyście się nie pogubiły.
Na koniec chciałabym Was zaprosić na mojego drugiego bloga, bo dodałam dzisiaj drugi rozdział. Klikając w zakładkę "Drugi blog" automatycznie, zostaniecie przekierowani, na tamtą stronę.
Aleee.... To nie wszystko.
Jeszcze chciałabym polecić vloga (cokolwiek to znaczy, tak wiem, jestem zacofana) moich przyjaciółek.
To ich kanał: Janessie.
Całusy ; *
Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńTrochę mało Hazzy, ale i tak jest świetnie!
Kurczę, szkoda, że Fel umarła :CCC
Wspaniały. :D To co że krótki.
OdpowiedzUsuńRuda umarła... Coś tak podejrzewałam, ale miałam nadzieję że jednak nie. :(
Harry w garniturze. ♥
O maskakra. Czekam na reakcję Strylsa na wiadomość o kolczyku. :D
Czekam na next.
Pozdrawiam. <3
~ @Roxy_Wachowiak
♥ ♥ ♥
szczerze? nie spodziewałam się tego i miałam suprise (czy jak tam się to pisze) rozdział super jak zwykle i co mówić wiecej? jestem ciekawa czy spodoba się Harremu kolczyk ale pewnie bedzie go kochał :) uuu szykuje się afera z Zaynem i historią? xx
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że nie potraktujesz tego jako spamu ale jeślibyś chciała zapraszam do mnie xx
Świetny rozdział. Ruda umarła:'(:-*
OdpowiedzUsuńCzytam, oczywiście że czytam! Rozdział jest świetny! Co prawda szkoda że Ruda nie żyje.... Ale no bywa :( czekam na next oczywiście.
OdpowiedzUsuńCiekawe tylko jak Harry zareaguje na ten kolczyk.. Heh :P
Jejku, a ja tak nie chciałam, żeby ona umierała. Miałam nadzieję, że jeszcze jest jakaś szansa, ale... No cóż.
OdpowiedzUsuńŚwietnie wszystko opisałaś, naprawdę. A jestem bardzo ciekawa co Harry zrobi jak się dowie o kolczyku, haha. Mam nadzieję, że nie będzie zły, a mu się spodoba. Coś mi tu Zayn tak dziwnie... ale nie zapeszam! Czekam na kolejny rozdział. <3
na początku straszny smuteczek z powodu pogrzebu i całej ten żałobnej otoczki. pod koniec zamieszanie z kolczykiem nieco ożywiło odcinek. :D lekko zabiegana jestem, ale staram się śledzić Twoją historię na bieżąco. i na nic tak nie czekam jak na świąteczny odcinek! <3
OdpowiedzUsuńszkoda że umarła i jeszcze ten pogrzeb:(( smutno
OdpowiedzUsuńciekawi mnie reakcja Harry'ego na ten kolczyk w nosie xD
jednym słowem BOSKIE!:-)
mutny początek, bardzo ... szkoda, że uśmierciłaś Rudą, ale cóż taka była Twoja koncepcja. Jestem ogromnie ciekawa, jak Haz zareaguje na jej kolczyk... wiec jeszcze bardziej nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)x
OdpowiedzUsuń+ mam nadzieję, że niedługo z Tobą będzie lepiej :) :*