Kurde, to nie tak, że ja tego nie doceniam! Nie chcę, żeby się na mnie złościł, bo to oznacza, że się cofamy w tym związku, zamiast iść na przód. A to nie ma sensu. Ja po prostu nie jestem w pełni sprawna i potrzebuję czasu. Muszę się przyzwyczaić również do tego, że On jest przy mnie i ofiaruje swoją pomoc bezinteresownie. To dla mnie nowość.
Wahałam się między dwoma wariantami. Mogłam zostać w domu i obrażać się na niego do końca dnia, albo stawić czoła wyzwaniu i pójść tam, nawet jeśli po mnie nie przyjedzie. Pójdę na nogach. Nawet nie muszę iść dla niego. Po prostu zobaczę się ze Stellą, która przyjdzie z Liamem. Po prostu!
Podeszłam do szafki w salonie i wyjęłam z niej torbę z aparatem. Przynajmniej uwiecznię latającego Louisa, na boisku.
-Jestem!-zawołała mama, zamykając drzwi.
Obróciłam się do niej i uśmiechnęłam.
-Wszystko w porządku?-spytała przyglądając mi się.
-Tak. Idę na mecz Louisa, kolegi Harry'ego. Wrócę późno -oznajmiłam, sprawdzając czy bateria jest naładowana.
-Dobrze -skinęła głową.-A jak minęła noc?
-W porządku -odparłam.-Idę się przygotować.
Wzięłam ze sobą lustrzankę i skierowałam się na górę.
Wyjęłam z szafy jasne jeansy, białą koszulkę na ramiączkach i skórzaną kamizelka. Na dworze było osiemnaście stopni.
Związałam włosy w niedbałego koka i zaczęłam robić makijaż, który jak zwykle składał się z kociego oka.
Wsadziłam aparat do torebki i zeszłam na dół, gotowa.
-Baw się dobrze! -zaśmiała się mama.
Miała podejrzanie dobry humor. W porządku...
-Mamo? -wycofałam się do kuchni ubierając jednego buta.-Kiedy spodziewasz się Jionni'ego?
-A co? -spytała unosząc brew.-Stęskniłaś się?
Uśmiechnęła się szelmowsko, podnosząc kubek do ust.
-Tak -zgodziłam się sarkastycznie.
-Nie wiem, ale dowiesz się pierwsza -ciągnęła tą głupią gierkę.
Przewróciłam oczami i ubrałam drugiego buta.
Założyłam torbę na ramię i wyjęłam z niej paczkę papierosów. Niestety... Nałogu nie rzuciłam. Może nawet się nie starałam? Prawda, nie chciałam rzucać. To naprawdę pomagało mi się odstresować, więc potrzebowałam tego.
Do meczu została godzina, a ja odpisywałam na trzeciego sms'a Stelli, który dotyczył naszej "kłótni".
Szłam w stronę stadionu, trzymając w usta szluga i starając się wystukać ostatnią wiadomość.
Nagle dostrzegłam, że czarny Rang Rover, jedzie po drodze w moim tempie chodzenia. Ciemna szyba się odsunęła, a w środku ujrzałam Stylesa.
Kiwnął głową, żebym wsiadła do środka. Przydeptałam peta, butem i wsiadłam do auta.
Żadne z nas się nie odzywało. Ja starałam się ułożyć wykład, który zaraz poprowadzę. Analizowałam wszystko po kolei, wszystko to, co chciałam powiedzieć.
-Nie złość się na mnie -mruknęłam, patrząc na jezdnie.
-Nie złoszczę się -westchnął.
-Nie chcę, żebyś to robił. Będę się czuła niepewnie, wiedząc, że obrazisz się za każdym razem, kiedy powiem coś głupiego, albo podniosę głos -oznajmiłam, spoglądając na niego.
Harry westchnął pod nosem, po czym otworzył usta, zerkając na mnie.
-Nie robię tego, tylko nie wiem dlaczego, nie chcesz, żebym ci pomógł?
-To nie tak, że nie chcę. Poradzę sobie sama -wyjaśniłam spokojnie.
-I w tym tkwi problem!-zawołał.-Ty wszystko chcesz zrobić sama, Alex. Ale tak to nie działa.
-Możemy się nie kłócić? Później mam cię na sumieniu -jęknęłam.
Na jego twarz wkradł się szelmowski uśmiech. Znalazł wolne miejsce na parkingu przed areną.
Kiedy silnik zgasł wysiadłam z samochodu i zaczekałam na niego, opierając się o maskę samochodu.
-Masz mnie na sumieniu?-spytał ujmując moja dłoń.
Zarumieniłam się pod wpływem jego słów i przekręciłam głowę w bok, by na niego nie patrzeć.
-To słodkie -szepnął, całując mnie w usta.
Uśmiechnęłam się do niego szeroko i splotłam nasze palce razem. Odepchnęłam się od maski i razem ruszyliśmy do głównego wejścia.
~*~
Szczerze mówiąc to nie wiem, jak to sobie wyobrażałam. Wielkie boisko, multum ludzi siedzących na trybunach i drących się ile wlezie. Po prawej stronie znajdowało się małe plac zabaw, gdzie mniejsze dzieci zjeżdżały na dmuchanych zjeżdżalniach, albo skakały na trampolinie. Natomiast po drugiej stronie boiska były stoiska z pamiątkami, koszulkami i gadżetami kibica, a także namioty z jedzeniem.
Kiedy weszliśmy korytarzem na trybuny szybko odnaleźliśmy Liama i Stellę, a także kilka innych osób, które nie za bardzo kojarzyłam.
Przywitałam się ze Stellą i Liamem, a także poznałam Siennę i Nialla.
Niall był kuzynem Louisa. Wysoki blondyn z dużymi błękitnym i oczami i lekkim zarostem. Obok niego stała jego niewysoka dziewczyna. Brunetka o drobnej twarzyczce z świecącymi, szarymi oczami trzymała kurczowo jego rękę.
Stałam obok Stelli wyczekując, aż drużyna Louisa wyjdzie na murawę. Trzymałam za niego kciuki, musieli wygrać!
Nagle do naszych uszu dobiegł głośny doping. Od razu sięgnęłam po swój aparat, żeby uwiecznić ten moment.
Cała jego drużyna miała zielone koszulki. Wyglądali na zdeterminowanych.
Zaczęłam wzrokiem szukać Harry'ego, bowiem zniknął kiedy przyszliśmy.
Odnalazłam Go razem z Liamem i Niallem, jak bawią się przy maskotce drużyny, przedrzeźniając ją. Dziecinne, ale warte uwagi. Skierowałam obiektyw na nich.
-Wszystko między Wami, okej? -spytała Stella kiedy usiadłyśmy na czerwonych krzesełkach.
-Chyba lepiej być nie może -westchnęłam przeglądając zdjęcia.
Podniosłam wzrok na Stellę i uśmiechnęłam się do niej ciepło.
-Można tu palić? -spytałam.
Blondynka wzruszyła bezradnie ramionami. Nie było zakazu, więc żaden problem.
Wyjęłam z torebki paczką papierosów i wyjęłam jednego. Wsadziłam do ust, po czym wyjęłam jeszcze zapalniczkę.
-Szczerze mówiąc to ostatni raz, Harry wyglądał na szczęśliwego, podczas kiedy był z Rebeccą -mruknęła spoglądając na ich grupkę.
Wypuściłam dym z ust przyglądając się Harry'emu.
-Pewnie jest szczęśliwszy niż wtedy -dodała po chwili.
-Jaki był kiedy z nim zerwała? -spytałam nagle strzepując popiół.
-Cóż...-westchnęła Stell.-Odciął się od wszystkich znajomych. Zerwał swoją wieloletnią przyjaźń z Zaynem i...
Zmarszczyłam czoło.
Harry kiedykolwiek przyjaźnił się z Zaynem? O tym nie wiedziałam. Myślałam, że go nie lubił, wręcz nienawidził, ale nigdy nie znałam powody, dlatego byłam w szoku, kiedy powiedziała, że się przyjaźnili. W takim razie, co jest powodem rozłąki?
-Nie rozumiem -mruknęłam.
-Tak -skinęła głową.-Harry przyjaźnił się z Zaynem w pierwszej klasie. Oboje zawsze żartowali i często imprezowali. Po tym jak Rebecca zostawiła Harry'ego, ich przyjaźń się rozpadła, ale nie pytaj czemu. Tego nie wiem...
Mój wzrok ponownie osiadł na postaci Harry'ego. Uśmiechnął się do mnie, na co odwzajemniłam gest, nieco nieśmiało.
~*~
Ostatecznie, drużyna Louisa wygrała, co trzeba było uczcić huczną imprezą u niego, gdzie kierowało się większość osób z meczu, a także ze szkoły. Niestety nie było ani Zayna, ani Mish.
Pewnie dlatego, że się nie przyjaźnią. Byłam ciekawa, czy Harry odpowiedziałby mi, gdybym zapytała o to, czy się kiedykolwiek przyjaźnili. Bo jeśli tak, to czemu nie chciał mi o tym powiedzieć. Związek musi się opierać na zaufaniu, którym go darzę, ale czy on też?
Siedziałam na sofie obok Stelli i Eleanor, dziewczyny Louisa. Może z wyglądu nie jest sympatyczna. Tatuaże, które pokrywają jej ręce i większość ciała, a także kolczyk w brwi i mocny makijaż, nie pokazują jej wrażliwości, którą jednak posiada. Była sympatyczna, lekko nieśmiała i niemal tak samo zabawna, jak sam Tomlinson. Chodziła do innej szkoły w centrum Londynu. Jak to określiła, do szkoły dla "snobów".
-Zaraz wrócę -oznajmiłam dziewczynom, próbując przekrzyczeć muzykę.
Przeszłam przez tłum ludzi tańczących do głośnej muzyki, przy okazji wpadając na Liama.
-Hej -uśmiechnął się do mnie trzymając w ręku kubek. -Jak cię czujesz?
-Nijak -wzruszyłam ramionami.
-Możemy porozmawiać? -spytał drapiąc się z zakłopotania po głowie.
Skinęłam głową, ciekawa, co chce mi powiedzieć.
Nie miałam z nim bliższego kontaktu, więc rozmowa była dla mnie czymś kompletnie obcym.
Podążyłam za nim w stronę schodów. Miejsce tam było wyludnione, czyli oczekiwał spokojnej rozmowy. Usiedliśmy obok siebie na drugim stopniu.
-Chcę, żebyś o tym wiedziała -zaczął nieśmiało. -Wczoraj przez przypadek usłyszałem rozmowę pani Cough z twoją mamą. Rozmawiały o Tobie i Chrisie.
Nie myśl, że chciałem wiedzieć. To twoja sprawa i nie miałem zamiaru się wtrącać, ale chcę, żebyś wiedziałam, że bardzo mi przykro i oczywiście zachowam to dla siebie.
Byłam lekko zszokowana jego wyznaniem, ale tylko w połowie czułam się pewnie z świadomością, że jest dyskretny. Nie znałam go za bardzo, ale jeśli Stella mu w pełni ufała, to ja mam zamiar spróbować.
Skinęłam głową, starając się jak najszybciej wyrzucić tamte wspomnienia.
-Pójdę poszukać Harry'ego -oznajmiłam i wstałam.
W skutek tego, że zgubiłam się między korytarzami, napotkałam kogoś... Kogo chciałam spotkać.
Tylko czy było warto? Nigdy bym nie pomyślała, że byłby do czegoś takiego zdolny. Momentalnie łzy napłynęły mi do oczu. Byłam słaba w tamtym momencie, bo widziałam...
Byłam kolejną zabawką na pocieszenie, tak? Czemu byłam taka naiwna, wierząc w jego puste słowa? Dlaczego to tak cholernie boli? Może inaczej bym to odczuła gdybym nie znała tej dziewczyny. Znałam..
Rebecca.
Elie: Przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział. Następny pojawi się dopiero we wtorek. Mam problem z netem ;/
Dziękuje za ostatnie komentarze <3 Mam nadzieję, że ten rozdział wzbudzi Was różne emocję i przypadnie Wam do gustu, bowiem od tego rozdziału, będzie inaczej..
Na pewno domyślacie się, co jest, nie? I nie bądźcie na mnie źli, ale taki zwrot akcji się przyda.
Czekam na wasze opinię ; *
Całusy ; *