Siedziałam od dłuższego czasu na sofie, czekając aż Harry przyniesie coś do picia. Kątem przyglądałam się małej dziewczynce, oglądającej SpongeBoba, zwinięta pod kocykiem na skórzanym fotelu.
Po chwili Styles pojawił się obok mnie.
-Camie, możesz iść do pokoju? -spytał, wyłączając telewizor.
Dziewczynka z przytulanką pod pachą, powędrowała po schodach ze spuszczoną głową.
-To twoja siostra?-spytałam biorąc do ręki ciepły kubek z herbatą.
Chłopak skinął głową, ale po minie zrozumiałam, że nie chciał poruszać tematu rodziny.
W porządku. Chciałam z nim porozmawiać, o tym, co wydarzyło się wczoraj wieczorem i co dalej?
-Jesteś zawieszony -stwierdziłam. -Powiedział o tym policji?
-Nie -odpowiedział krótko.
-W takim razie skąd szkoła wie? -spytałam, nie za bardzo rozumiejąc.
-Pani Cough widziała naszą walkę... Wie dlaczego to zrobiłem i nic nie mówiła policji, ale w zamian za to, zawiesiła mnie.
-Myślisz, że Chris nic nie powie?
-Nawet jeśli, to mam to w dupie. Ale za to ty, powinnaś zgłosić to na policje. I to teraz, kiedy jest unieruchomiony.
Wstałam z sofy i zaczęłam nerwowo chodzić w kółko.
Przygryzłam z nerwów wargę. Oczywiście, że miał rację. Niestety, jestem tchórzem. Pewnie ktoś inny na moim miejscu, nawet by się nie wahał i poszedł na policję, korzystając z okazji, ale nie ja... Coś mnie hamowało i nie wiedziałam dokładnie, co? Co jeśli poniosę za to, jakiekolwiek konsekwencje, albo ktoś mi nie uwierzy? Miałam tyle wątpliwości i wyliczania plusów, czy minusów nie miało tu miejsca.
-Dlaczego to zrobiłeś? -spytałam.
Chcę żeby mi to powiedział w twarz. Chcę to usłyszeć. Chcę, żeby to wypłynęło z jego ust.
-Po co się pytasz, skoro znasz odpowiedź?
On po chwili również wstał, znajdując się niebezpiecznie blisko mnie. Milczałam. To milczenie miało go naprowadzić. Nie będę się uginała, wie że taka nie jestem. Chcę, żeby to powiedział i on jest tego świadomy.
-Zrobiłem to dla ciebie -wyszeptał jakby chciał, żebym tego nie usłyszała.
Usłyszałam. Zrobił to dla mnie. Nie podejrzewałabym go o to, jeśli lepiej bym go nie znała. Wiem, że w pewien sposób wstydził się tego powiedzieć, albo zwyczajnie sprawiało mu to trudność.
-I co? Dało ci to satysfakcje? -spytałam z przekąsem.
Moim zdaniem, to nie miało sensu. On go tylko pobił, Chris przeżył, wszystko się zagoi i będzie jak dawniej.. I co mu to dało? To było zbędne.
-Powinien zdechnąć, wiem -odezwał się, ściskając mój nadgarstek. -Chciałem zrobić cokolwiek, żeby poczuł się tak jak ty, wtedy. I wiem, że tego bólu nie da się oddać. Chciałem zrobić coś... Dla ciebie. Żebyś wiedziała, że możesz mi ufać i że chcę być blisko ciebie.
Podniosłam wzrok na jego twarz, zmniejszając dystans między nami. Nie wiem, co mną wtedy kierowało. Było wiele rozmaitych emocji, które mną zawładnęły i nie mogłam nad nimi zapanować. Nie kontrolowałam moich czynów.
Harry również przybliżył głowę do mojej. To co miało się za chwilę stać mogło przekreślić nasze relacje, ale miałam to wtedy w dupie. Robiłam to, co uważałam za słuszne. I to było słuszne. Tak mi się wydaje.
Położyłam swoją rękę na jego karku i przyciągnęłam go do siebie, widząc, że nie jest pewny, cz tego chcę. Złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Obawa, że nie odwzajemni pocałunku zniknęła, kiedy Harry delikatnie rozchylił moje usta językiem. Poczułam się niepewnie, przypominając jak zachłannie całował mnie Chris. Natychmiastowo się od niego odsunęłam, zakładając niesforne kosmyki włosów za ucho.
-Przepraszam...-szepnęłam.
Wzięłam szybko torbę i bez słowa wyszłam. Byłam pewna jego reakcji. Na początku był zdezorientowany,a później nie wiedział jak się zachować. Pewnie nie wiedział, skąd u mnie ten.... Strach? Nie wiedziałam jak zdefiniować to uczucie. Chciałam po prostu znaleźć się w domu.
Oczywiście jeśli byłabym tamtą dziewczyną, bez problemu wróciłabym na piechotę do domu, ale bałam się. Trzeba to przyznać. Kiedy zauważyłam żółto-czerwony autobus podjeżdżający na przestanek, zerwałam się do biegu i w ostatnim momencie wskoczyłam do środka.
Znalazłam wolne miejsce od okna i oparłam o nie głowę.
Och! Spieprzyłam wszystko. Na początku sama chciałam, a później odskoczyłam od niego jak oparzona, nie wiedzieć czemu. Musi być na mnie zły. To jedno, co przychodzi mi na pomyśl. Po prostu byłam zaskoczona, samą sobą. Nigdy bym nie przypuszczała, że pocałowałabym go. Nigdy! Więc dlaczego to się stało? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. To było jedno z wielu..
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. To był błąd... Nie powinnam tego robić. Nie powinniśmy. Możliwe, że ten pocałunek przekreślił naszą przyjaźń, jeśli ona w ogóle istniała.
Odgarnęłam włosy do tyłu i głośno westchnęłam. Nie! To nie było dobre. Trzeba o tym zapomnieć i założę się, że on myśli tak samo. Założę się, że nie był gotowy na coś takiego. To wszystko moja wina. Miał racje. Zjawiłam się nie potrzebnie, zawracając mu dupę swoimi problemami. To przeze mnie jest zawieszony. Możliwe, że to przeze mnie zostanie o coś oskarżony. Po prostu myślę teraz o wszystkim. Wszystko mnie przytłaczało.
I jaki jest sens użalania się na sobą? Nigdy tego nie robiłam i teraz też nie miałam zamiaru. Musiałam się wziąć w garść.
Od: Mama
Kiedy będziesz w domu? Ktoś nas odwiedził xx
Zmarszczyłam brwi i przeczytałam jeszcze raz, uważnie wiadomość. Kto? Jeśli to jakiś kolejny głupi żart, to nie dziękuje. Byłam podekscytowana, to prawda. Po prostu ciekawość, zżerała mnie od środka. Nie wiedziałam, że mama już zdążyła się z kimś zaprzyjaźnić, żeby zapraszać go do domu. A może to Stella? Wpadła niezapowiedzianie.
Podeszłam do drzwi, trzymając się poręczy. No szybciej!
Nacisnęłam czerwony przycisk i wyszłam z autobusu. Szybkim krokiem, przeszłam na drugą stronę ulicy, kurczowo trzymając torbę na ramieniu. Było zimno i co chwilę trzęsłam się. Zęby uderzały, wzajemnie, o siebie. Zwiększyłam tempo. Już z dali widziałam swój dom i jak najszybciej chciała znaleźć się w jego ciepłym wnętrzu. Odganiałam myśli o tym, że ktoś za mną idzie, ale i tak co chwilę odwracałam głowę.
Skręciłam do furtki i po schodkach weszłam przed drzwi. Pchnęłam jej jednym ruchem i znalazłam się w ciepłym korytarzu. Powiesiłam torbę na wieszaku, kiedy usłyszałam donośny śmiech mamy, zagłuszający męski głos.
Wychyliłam się zza framugę, by przyjrzeć się mężczyźnie. To na 100% nie był tata. Mężczyzna siedzący tyłem do mnie, miał na sobie niebieski, luźny sweter i kremowe rurki. Tata byłby ubrany w garnitur.
-Alex! -zawołała mama i gestem przywołała mnie do siebie.-Chcę ci kogoś przedstawić.
Posłałam jej zdezorientowane spojrzenie i podeszłam, niepewnie bliżej.
Czarnowłosy wstał z krzesła i lekko speszony uśmiechnął się do mnie.
-Skarbie to jest, Jionni -oznajmiła mama.
Brunet wystawił dłoń, którą po chwili wahania uścisnęłam.
I co? Kim on był? Jej chłopakiem? Tego mogłam się domyśleć. Przekraczanie rachunku telefonicznego, od dłuższego czasu, późne wracanie i rozmawianie po nocach przez telefon. Gorzej niż ja.
-Jionni to...?-spytałam wprowadzając ją w zakłopotanie.
Parsknęłam po cichu śmiechem.
-Nie musisz mówić. Wiem, że to krępujące -odparłam idąc do kuchni po coś do picia.
Usłyszałam ich ciche chichoty.
-Zjesz z nami? -spytała.
-Chętnie.
Jionni to równy gość. Jest pół Włochem, pół Brytyjczykiem. Zabójczo przystojny jak na 35-latka. Ma swój własny salon z piercingiem. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że może poznała go w pracy i jest sztywny, jak większość osób z jej pracy, ale wręcz przeciwnie. Miał świetne poczucie humoru i zachowywał się młodziej, niż jego wiek wskazywał. Widziałam jak oboje na siebie patrzą, więc wiedziałam, że zależy im na sobie. Mama była tak samo wyluzowana jak przy mnie, więc on ją lubi za to jaka jest. Ten gość jest świetny, jako kandydat na jej chłopaka.
Cieszę się, że kogoś znalazła i myślę, że jestem jak najbardziej za ich "związkiem". Nie przynajmniej ona będzie szczęśliwa.
Chciałam z nią porozmawiać o Chrisie. Byłam pewna swojego wyboru. Nie pozwolę, żeby wyszedł ze szpitala gwałcić kolejne dziewczyny. Przełożyłam to na drugi dzień.
Jionni pracował w salonie z piercingiem. To był dobry pomysł, na kolejną fazę mojej zmiany. Kolczyk w pępku nie zawsze jest widoczny, ale za to w nosie, jak najbardziej! Niestety tchórzyłam. Pamiętam jak przeżywałam to kiedy mama zabrała mnie do tamtego salonu. Obie sobie robiłyśmy wtedy te kolczyki i pamiętam, że cholernie bolało! Myślałam, że to nic takiego, ale darłam się ile wlezie, rozśmieszając kosmetyczkę. Ale w ręce Jionniego, mogłabym się oddać.
Założę się, że mama się nie zgodzi. Pamiętam to piekło, po tym cholernym tatuażu. Wiem, to było głupie. Ale ja byłam pijana, a chłopak wykorzystał sytuacji, by pochwalić się jaki z niego początkujący tatuażysta. Nie jest zły, ale nie jest olśniewający. Robił to w piwnicy, jakąś zakurzona igłą i było boleśnie. Na szczęście nie jest widoczny, zawsze go ukrywam rozpuszczonymi włosami. Znajduje się na karku i jest to mała dziurka od klucza.
Nie chcę tatuażu! Nigdy więcej!
~*~
-Kolczyk w pępku! -zawołała Stella. -Pokaż!
Zaśmiałam się i odsłoniłam skrawek bluzki.
-O matko! -zapiszczała.-Nie widziałam go wcześniej!
-Wyjęłam go na wycieczkę -wyjaśniłam.
-I Jionni takie robi?-upewniła się.
Skinęłam ze śmiechem, głową.
-To nie ma znaczenia...-westchnęła zrezygnowana.-Moi rodzice na pewno się nie zgodzą.
Wałkowałyśmy to cały dzień i cały czas ta sama wymówkę. Nie znałam rodziców Stelli. Ale z tego co mi mówiła, byli biznesową rodzinką, która była ciągle zapracowana, ale za to starej daty, więc o piercingu nie było mowy. Stella za szybko rezygnuje i się poddaje. Na pewno może ich jakoś urobić. Trzeba tylko chęci i pomysłu.
Kiedy zobaczyła mój kolczyk, zapragnęła mieć taki sam. Przynajmniej nie będę sama.
Chciałabym jak najszybciej porozmawiać z Jionnim na ten temat, ale zapomniałam wziąć wczoraj od niego numer telefonu. Muszę czekać na kolejne spotkanie.
Zeszłyśmy na dół po schodach kierując się do wyjścia, na dziedziniec.
-Kontaktowałaś się z Harrym?-spytała Stella, patrząc ukradkiem na mnie.
-Nie-odpowiedziałam szybko.-Może to lepiej? Głupio się czuję z tym, co się wczoraj zdarzyło...
-Cóż...-westchnęła kiedy wyszłyśmy przed szkołę.-O wilku mowa!
Wskazała dyskretnie na postać opierającą się o bramkę, na boisku.
Zmarszczyłam czoło. Co on tu, do cholery, robił?
Odepchnął się od bramki i skierował w naszą stronę.
Co się zaraz stanie? To pytanie sobie zadawałam w myślach.
-Idzie tu...-szepnęła Stella.
-Wiem!-warknęłam ciszej.
-Cześć dziewczyny!-zawołał chowając telefon do tylnej kieszeni.
Stella nie wiedząc jak zachować się w jego towarzystwie, jedynie się uśmiechnęła.
-Wracamy?-zwrócił się do mnie.
Niepewnie skinęłam głową i stanęłam bliżej niego.
-Pogadamy o tym później!-pomachałam jej na pożegnanie i dorównałam kroku Harry'emu.
Przez chwilę panowała niezręczne cisza. Powinnam się odezwać? A jeśli tak, to co mam powiedzieć? Mam nawiązać do wczorajszego wieczoru.
Niespodziewanie Harry zawiesił swoją rękę na moim ramieniu, przyciągając mnie do siebie.
Widziałam zaskoczone spojrzenia osób, które stały przed szkołą rozmawiając ze swoimi rówieśnikami. Czułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dlaczego mnie wczoraj, zostawiłaś? -spytał nagle.
Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.
Westchnęłam cicho zastanawiając się, co powinnam powiedzieć.
-Myślałam, że...-zająknęłam się.-Że to co się wczoraj stało.. Że ty nie..
Nie potrafiłam skleić nic sensownego i wyszedł taki a nie inny bełkot. Byłam przy nim zdenerwowana. Ja! Od kiedy się denerwowałam przy nim? Na pewno w tamtym momencie.
-To źle myślałaś, kochanie -szepnął zatrzymując się. -Wszystko mi pasowało.
Zaśmiałam się patrząc na niego. Pochylił się nade mną składając delikatnego całusa.
Co czułam? Przyjemne spięcie między nami i to, że chciałam, żeby mnie całował tak codziennie. Czy to normalne? Nie wiem jak powinnam się zachowywać, bo nigdy wcześniej nie byłam z poważnym związku. O ile to jest związek...
-Przemyślałam to, o czym mówiłeś... -zaczęłam niepewnie.-Będę rozmawiać dzisiaj z mamą i zamierzam iść na policję.
Na twarzy Harry'go odmalował się uśmiech.
-Dobra dziewczynka -przycisnął mnie mocniej do siebie.
Wtedy, pierwszy raz odkąd wróciłam do domu poczułam się bezpiecznie. Bezpiecznie przy nim.
Elie: Buu.... Czy wy też uważacie, że ten rozdział nie jest... Taki..? Fajny? Ani dobrze napisany? Tylko jakiś zwykły bełkot? Po prostu kiedy już jestem przy momencie no wiecie... Jak są razem, to zawsze coś się spieprzy. Ale...Mam dużo pomysłów na to opowiadanie, więc nie liczcie, że szybko się skończy. Planuję drugą część, a pierwsza prawdopodobnie skończy się po 20 rozdziale? Tak mi się wydaje. I w tym czasie dużo po przeskakuje, więc się nie zdziwicie.
Dodałam do zakładki "Heros" trzy nowe postacie, które pojawią się w najbliższych rozdziałach, jedna pojawiła się w tym. Jest to postać Jionniego, Rebeccki i Eleanor. Zauważcie, że Calder wygląda inaczej... Dużo będzie się z tym wiązać.
Za kilka rozdziałów, pojawi się również Rebecca, która wpłynie na ciąg dalszy.. ; >
Zostawiam Was z tym i dziękuje za tamte komentarze. Cieszę się, że jest ich więcej niż 10! Mam nadzieję, że stać was na więcej, słonka!
Całusy ; *
Harry również przybliżył głowę do mojej. To co miało się za chwilę stać mogło przekreślić nasze relacje, ale miałam to wtedy w dupie. Robiłam to, co uważałam za słuszne. I to było słuszne. Tak mi się wydaje.
Położyłam swoją rękę na jego karku i przyciągnęłam go do siebie, widząc, że nie jest pewny, cz tego chcę. Złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. Obawa, że nie odwzajemni pocałunku zniknęła, kiedy Harry delikatnie rozchylił moje usta językiem. Poczułam się niepewnie, przypominając jak zachłannie całował mnie Chris. Natychmiastowo się od niego odsunęłam, zakładając niesforne kosmyki włosów za ucho.
-Przepraszam...-szepnęłam.
Wzięłam szybko torbę i bez słowa wyszłam. Byłam pewna jego reakcji. Na początku był zdezorientowany,a później nie wiedział jak się zachować. Pewnie nie wiedział, skąd u mnie ten.... Strach? Nie wiedziałam jak zdefiniować to uczucie. Chciałam po prostu znaleźć się w domu.
Oczywiście jeśli byłabym tamtą dziewczyną, bez problemu wróciłabym na piechotę do domu, ale bałam się. Trzeba to przyznać. Kiedy zauważyłam żółto-czerwony autobus podjeżdżający na przestanek, zerwałam się do biegu i w ostatnim momencie wskoczyłam do środka.
Znalazłam wolne miejsce od okna i oparłam o nie głowę.
Och! Spieprzyłam wszystko. Na początku sama chciałam, a później odskoczyłam od niego jak oparzona, nie wiedzieć czemu. Musi być na mnie zły. To jedno, co przychodzi mi na pomyśl. Po prostu byłam zaskoczona, samą sobą. Nigdy bym nie przypuszczała, że pocałowałabym go. Nigdy! Więc dlaczego to się stało? Nie znałam odpowiedzi na to pytanie. To było jedno z wielu..
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. To był błąd... Nie powinnam tego robić. Nie powinniśmy. Możliwe, że ten pocałunek przekreślił naszą przyjaźń, jeśli ona w ogóle istniała.
Odgarnęłam włosy do tyłu i głośno westchnęłam. Nie! To nie było dobre. Trzeba o tym zapomnieć i założę się, że on myśli tak samo. Założę się, że nie był gotowy na coś takiego. To wszystko moja wina. Miał racje. Zjawiłam się nie potrzebnie, zawracając mu dupę swoimi problemami. To przeze mnie jest zawieszony. Możliwe, że to przeze mnie zostanie o coś oskarżony. Po prostu myślę teraz o wszystkim. Wszystko mnie przytłaczało.
I jaki jest sens użalania się na sobą? Nigdy tego nie robiłam i teraz też nie miałam zamiaru. Musiałam się wziąć w garść.
Od: Mama
Kiedy będziesz w domu? Ktoś nas odwiedził xx
Zmarszczyłam brwi i przeczytałam jeszcze raz, uważnie wiadomość. Kto? Jeśli to jakiś kolejny głupi żart, to nie dziękuje. Byłam podekscytowana, to prawda. Po prostu ciekawość, zżerała mnie od środka. Nie wiedziałam, że mama już zdążyła się z kimś zaprzyjaźnić, żeby zapraszać go do domu. A może to Stella? Wpadła niezapowiedzianie.
Podeszłam do drzwi, trzymając się poręczy. No szybciej!
Nacisnęłam czerwony przycisk i wyszłam z autobusu. Szybkim krokiem, przeszłam na drugą stronę ulicy, kurczowo trzymając torbę na ramieniu. Było zimno i co chwilę trzęsłam się. Zęby uderzały, wzajemnie, o siebie. Zwiększyłam tempo. Już z dali widziałam swój dom i jak najszybciej chciała znaleźć się w jego ciepłym wnętrzu. Odganiałam myśli o tym, że ktoś za mną idzie, ale i tak co chwilę odwracałam głowę.
Skręciłam do furtki i po schodkach weszłam przed drzwi. Pchnęłam jej jednym ruchem i znalazłam się w ciepłym korytarzu. Powiesiłam torbę na wieszaku, kiedy usłyszałam donośny śmiech mamy, zagłuszający męski głos.
Wychyliłam się zza framugę, by przyjrzeć się mężczyźnie. To na 100% nie był tata. Mężczyzna siedzący tyłem do mnie, miał na sobie niebieski, luźny sweter i kremowe rurki. Tata byłby ubrany w garnitur.
-Alex! -zawołała mama i gestem przywołała mnie do siebie.-Chcę ci kogoś przedstawić.
Posłałam jej zdezorientowane spojrzenie i podeszłam, niepewnie bliżej.
Czarnowłosy wstał z krzesła i lekko speszony uśmiechnął się do mnie.
-Skarbie to jest, Jionni -oznajmiła mama.
Brunet wystawił dłoń, którą po chwili wahania uścisnęłam.
I co? Kim on był? Jej chłopakiem? Tego mogłam się domyśleć. Przekraczanie rachunku telefonicznego, od dłuższego czasu, późne wracanie i rozmawianie po nocach przez telefon. Gorzej niż ja.
-Jionni to...?-spytałam wprowadzając ją w zakłopotanie.
Parsknęłam po cichu śmiechem.
-Nie musisz mówić. Wiem, że to krępujące -odparłam idąc do kuchni po coś do picia.
Usłyszałam ich ciche chichoty.
-Zjesz z nami? -spytała.
-Chętnie.
Jionni to równy gość. Jest pół Włochem, pół Brytyjczykiem. Zabójczo przystojny jak na 35-latka. Ma swój własny salon z piercingiem. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że może poznała go w pracy i jest sztywny, jak większość osób z jej pracy, ale wręcz przeciwnie. Miał świetne poczucie humoru i zachowywał się młodziej, niż jego wiek wskazywał. Widziałam jak oboje na siebie patrzą, więc wiedziałam, że zależy im na sobie. Mama była tak samo wyluzowana jak przy mnie, więc on ją lubi za to jaka jest. Ten gość jest świetny, jako kandydat na jej chłopaka.
Cieszę się, że kogoś znalazła i myślę, że jestem jak najbardziej za ich "związkiem". Nie przynajmniej ona będzie szczęśliwa.
Chciałam z nią porozmawiać o Chrisie. Byłam pewna swojego wyboru. Nie pozwolę, żeby wyszedł ze szpitala gwałcić kolejne dziewczyny. Przełożyłam to na drugi dzień.
Jionni pracował w salonie z piercingiem. To był dobry pomysł, na kolejną fazę mojej zmiany. Kolczyk w pępku nie zawsze jest widoczny, ale za to w nosie, jak najbardziej! Niestety tchórzyłam. Pamiętam jak przeżywałam to kiedy mama zabrała mnie do tamtego salonu. Obie sobie robiłyśmy wtedy te kolczyki i pamiętam, że cholernie bolało! Myślałam, że to nic takiego, ale darłam się ile wlezie, rozśmieszając kosmetyczkę. Ale w ręce Jionniego, mogłabym się oddać.
Założę się, że mama się nie zgodzi. Pamiętam to piekło, po tym cholernym tatuażu. Wiem, to było głupie. Ale ja byłam pijana, a chłopak wykorzystał sytuacji, by pochwalić się jaki z niego początkujący tatuażysta. Nie jest zły, ale nie jest olśniewający. Robił to w piwnicy, jakąś zakurzona igłą i było boleśnie. Na szczęście nie jest widoczny, zawsze go ukrywam rozpuszczonymi włosami. Znajduje się na karku i jest to mała dziurka od klucza.
Nie chcę tatuażu! Nigdy więcej!
~*~
-Kolczyk w pępku! -zawołała Stella. -Pokaż!
Zaśmiałam się i odsłoniłam skrawek bluzki.
-O matko! -zapiszczała.-Nie widziałam go wcześniej!
-Wyjęłam go na wycieczkę -wyjaśniłam.
-I Jionni takie robi?-upewniła się.
Skinęłam ze śmiechem, głową.
-To nie ma znaczenia...-westchnęła zrezygnowana.-Moi rodzice na pewno się nie zgodzą.
Wałkowałyśmy to cały dzień i cały czas ta sama wymówkę. Nie znałam rodziców Stelli. Ale z tego co mi mówiła, byli biznesową rodzinką, która była ciągle zapracowana, ale za to starej daty, więc o piercingu nie było mowy. Stella za szybko rezygnuje i się poddaje. Na pewno może ich jakoś urobić. Trzeba tylko chęci i pomysłu.
Kiedy zobaczyła mój kolczyk, zapragnęła mieć taki sam. Przynajmniej nie będę sama.
Chciałabym jak najszybciej porozmawiać z Jionnim na ten temat, ale zapomniałam wziąć wczoraj od niego numer telefonu. Muszę czekać na kolejne spotkanie.
Zeszłyśmy na dół po schodach kierując się do wyjścia, na dziedziniec.
-Kontaktowałaś się z Harrym?-spytała Stella, patrząc ukradkiem na mnie.
-Nie-odpowiedziałam szybko.-Może to lepiej? Głupio się czuję z tym, co się wczoraj zdarzyło...
-Cóż...-westchnęła kiedy wyszłyśmy przed szkołę.-O wilku mowa!
Wskazała dyskretnie na postać opierającą się o bramkę, na boisku.
Zmarszczyłam czoło. Co on tu, do cholery, robił?
Odepchnął się od bramki i skierował w naszą stronę.
Co się zaraz stanie? To pytanie sobie zadawałam w myślach.
-Idzie tu...-szepnęła Stella.
-Wiem!-warknęłam ciszej.
-Cześć dziewczyny!-zawołał chowając telefon do tylnej kieszeni.
Stella nie wiedząc jak zachować się w jego towarzystwie, jedynie się uśmiechnęła.
-Wracamy?-zwrócił się do mnie.
Niepewnie skinęłam głową i stanęłam bliżej niego.
-Pogadamy o tym później!-pomachałam jej na pożegnanie i dorównałam kroku Harry'emu.
Przez chwilę panowała niezręczne cisza. Powinnam się odezwać? A jeśli tak, to co mam powiedzieć? Mam nawiązać do wczorajszego wieczoru.
Niespodziewanie Harry zawiesił swoją rękę na moim ramieniu, przyciągając mnie do siebie.
Widziałam zaskoczone spojrzenia osób, które stały przed szkołą rozmawiając ze swoimi rówieśnikami. Czułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Dlaczego mnie wczoraj, zostawiłaś? -spytał nagle.
Spojrzałam na niego lekko zdezorientowana.
Westchnęłam cicho zastanawiając się, co powinnam powiedzieć.
-Myślałam, że...-zająknęłam się.-Że to co się wczoraj stało.. Że ty nie..
Nie potrafiłam skleić nic sensownego i wyszedł taki a nie inny bełkot. Byłam przy nim zdenerwowana. Ja! Od kiedy się denerwowałam przy nim? Na pewno w tamtym momencie.
-To źle myślałaś, kochanie -szepnął zatrzymując się. -Wszystko mi pasowało.
Zaśmiałam się patrząc na niego. Pochylił się nade mną składając delikatnego całusa.
Co czułam? Przyjemne spięcie między nami i to, że chciałam, żeby mnie całował tak codziennie. Czy to normalne? Nie wiem jak powinnam się zachowywać, bo nigdy wcześniej nie byłam z poważnym związku. O ile to jest związek...
-Przemyślałam to, o czym mówiłeś... -zaczęłam niepewnie.-Będę rozmawiać dzisiaj z mamą i zamierzam iść na policję.
Na twarzy Harry'go odmalował się uśmiech.
-Dobra dziewczynka -przycisnął mnie mocniej do siebie.
Wtedy, pierwszy raz odkąd wróciłam do domu poczułam się bezpiecznie. Bezpiecznie przy nim.
Elie: Buu.... Czy wy też uważacie, że ten rozdział nie jest... Taki..? Fajny? Ani dobrze napisany? Tylko jakiś zwykły bełkot? Po prostu kiedy już jestem przy momencie no wiecie... Jak są razem, to zawsze coś się spieprzy. Ale...Mam dużo pomysłów na to opowiadanie, więc nie liczcie, że szybko się skończy. Planuję drugą część, a pierwsza prawdopodobnie skończy się po 20 rozdziale? Tak mi się wydaje. I w tym czasie dużo po przeskakuje, więc się nie zdziwicie.
Dodałam do zakładki "Heros" trzy nowe postacie, które pojawią się w najbliższych rozdziałach, jedna pojawiła się w tym. Jest to postać Jionniego, Rebeccki i Eleanor. Zauważcie, że Calder wygląda inaczej... Dużo będzie się z tym wiązać.
Za kilka rozdziałów, pojawi się również Rebecca, która wpłynie na ciąg dalszy.. ; >
Zostawiam Was z tym i dziękuje za tamte komentarze. Cieszę się, że jest ich więcej niż 10! Mam nadzieję, że stać was na więcej, słonka!
Całusy ; *
Kochany Harry ♥ "Skarbie" aaaaa Jak to zajebiście brzmiało z ust Harrego. Takie prawdziwe wrażenie.
OdpowiedzUsuńJak ja bym chciała żeby ktoś tak do mnie mówił...Codziennie...
Świetny rozdział. :D
Zgadzam się z Harrym powinna iść na policje.
Czekam na next.
Pozdrawiam. Kocham To ♥
~ @Roxy_Wachowiak
Mega!
OdpowiedzUsuńDziękuję za częstość dodawania <3
To jest super :D i takie słodkie <3
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny! Wyszedł tak jak powinien i nie gadaj, że nie!!! W sumie to ona z Harrym do siebie pasują.
OdpowiedzUsuńNat:)))
świetny <3
OdpowiedzUsuńBoże, w końcu się doczekałam! No głupio zrobiła, że za pierwszym razem od niego uciekła, ale ja ją w zasadzie rozumiem. Harry to taki słodziak, że potem przyszedł na boisko i w ogóle sobie porozmawiali. Mam nadzieję, że już będą razem i wszystko będzie w porządku. Dobrze, że Alex zdecydowała się pójść na policję i mam nadzieję, że się nie rozmyśli! Tak się zastanawiam czy postać Jionni'ego, czy jak się tam odmienia, coś namiesza, czy on tylko tak się pojawił. No i jak wpłyną na opowiadanie te kolejne postacie? Czekam na następny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńW końcu...
OdpowiedzUsuńJest cudowny.
Cudowne!! Sory że nie kom. tamtych rozdziałów ale mi sie wi-fi traciło!! Czekam nn.:-):-). Harry<3<3
OdpowiedzUsuńCzekam na next ;3!!!
OdpowiedzUsuńBoze aaaa!!! Ale supcio-zaciesz ccccccc:
OdpowiedzUsuń