środa, 25 września 2013

Eighth




On jest nikim! Dla mnie jest nikim! Totalny ćwok! Jeśli myśli, że naprawdę się go wstydzę, to on ma nie równo, pod sufitem. Jak idiota, wrzeszczy na mnie z pretensjami. Nienawidzę! Przez chwilę.. Ale tylko przez chwilę. Pomyślałam, że on może być w porządku i da się z nim porozmawiać. Ale to przez chwilę. Kiedy leżałam na jego kolanach i patrzyłam z dołu, w te duże, zielone oczy. Wydawało mi się przyjemnie. Ale on jest mistrzem w pieprzeniu różnych spraw. 
Szybkim krokiem wyszłam z dróżki leśnej i ruszyłam główną ulicą. Mniej-więcej widziałam jak dojść do ośrodka. Zdenerwowana, wyjęłam z torebki paczkę papierosów i wyjęłam jednego. Już miałam to w dupie, czy ktoś mnie zobaczy, czy nie. Byłam tak wkurzona, że nie potrafiłam tego opisać. Nie skończyłam na jednym papierosie. Skończyłam na dwóch. Myślę, że byłoby ich więcej, gdyby nie to, że byłam w pobliżu ośrodka i nie za bardzo chciałam się narażać. Weszłam do środka i pobiegłam po schodach na górę do pokoju. Liczyłam na to, że może dziewczyny gdzieś wyszły. Mogłabym pobyć przez chwilę sama. Tak jak chciałam. Niestety. Nie dałam rady. Na łóżku siedziała Stella w objęciach Liama. Zemdliło mnie na sam widok ich chichotów. On się przyjaźni z Harrym? Myślałam, że każdy z nich to "twardziel".
-Cześć Alex!-przywitał się chłopak. 
Pomachałam ręką i rzuciłam torebkę w kąt. 
-Wszystko w porządku?-spytała Stella.
-A co ma być nie tak?-warknęłam.
Złość wcale mnie nie opuściła. Zbędne pytania, nie były mi potrzebne. Teraz już bardzo chciałam wracać do domu. Ten wyjazd okazał się gorszym, z gorszych. 
Kiedy rzuciłam się na łóżko z  zamkniętymi oczami, przeanalizowałam, wszystko, co do tej pory się wydarzyło. Gdzie tu moja wina? Złość zaczęła się ulatniać, a na jej miejscu zawitał smutek. Nie wiem czym spowodowany. Ale smutek... Coś sprawiało, że popadłam w melancholię. 
-Muszę lecieć. Umówiłem się z Louisem. Zobaczymy się później?-spytał, patrząc na Stellę.
Dziewczyna energicznie pokiwała głową, a on pocałował ją w czoło i wyszedł.
Uwaga, bo chyba się zespawam! Jakie to ohydne! Nie byłam, nie jestem i nie będę ckliwą romantyką. Po prostu nie widzę się w tej, roli. I nie zamierzam.
-Teraz możesz już, powiedzieć?-spytała Stella.
-Nic się nie stało, okej?-spojrzałam na nią przelotnie. 
-Serio? 
Przekręciła głowę na bok. Nie była przekonana. I w tamtej chwili nastąpiło, coś dziwnego. Potrzebowałam kogoś z kim mogłabym szczerze porozmawiać. Nie było przy mnie mamy, (choć to dziecinnie brzmi) więc chciałam porozmawiać ze Stellą.
Poklepałam miejsce obok siebie. Westchnęłam i usiadłam na jej łóżku.
-On mnie denerwuje.-mruknęłam, wpatrzona w białą ścianę.
-Wiedziałam, że z nim byłaś.-oznajmiła uradowana.
Jej radość wyparowała, kiedy posłałam jej znaczące spojrzenie. 
Potok słów wypłynął z moich ust. Powiedziałam jej tylko o tym spotkaniu. Moje rozgoryczenie wzięło górę i myślałam, że zrzucę telewizor ze stolika. Nadal byłam wściekła! 
-Nic się nie zmienił...-westchnęła pod nosem, blondynka. -Czemu się nim przejmujesz?
Wzruszyłam bezradnie ramionami. 
Przejmowałam się to mało powiedziane. Chciałam, żeby było jak wcześniej to mam. Moje życzenie się spełniło. Tego chciałam? Wtedy nie byłam pewna. Nie mówię, że żałowałam. Przecież to on zaczął się wydzierać. Co by było, gdyby sobie odpuścił? Może udałoby się spędzić milej ten czas? Nie.. To nierealne. Nie z nim.
-Przestań o nim myśleć i chodź na pizzę!-zaproponowała i wstała z łóżka. 
-To miło, ale nie jestem w nastroju. -odparłam wymijająco.
-Nie poznaje cię, Alex! Odpręż się i miej go w dupie. On nie jest dla ciebie.-powiedziała, związując włosy wysoko w koka.
Prychnęłam pod nosem.
-Nawet o tym nie myślałam...-fuknęłam pod nosem.
-Przestań, skarbie. -odwróciła się od lustra.-Gotowa?
Czułam, że moje policzki płoną, ale skinęłam głową i  wstałam z łóżka.

                                                           Tonight -Lykke Li


~*~

Knajpka znajdowała się nie daleko, ośrodka. Była zbudowana z drewna. W środku było przytulnie, był lekko przepełniony, dorosłymi i nastolatkami. Zajęłyśmy miejsca na samym końcu i złożyłyśmy założenie.
Przerażało mnie to, że coraz bardziej polubiłam Stellę. Pomijając to, jak czasami się zachowuje i mogłabym przeżyć jej piskliwy głos. Jednakże w pewnym sensie zaufałam jej, ona mnie wysłuchała i poprawiła humor. A czy ktoś robi coś takiego, znając się zaledwie dwa tygodnie. Nie sądzę. Wytrzymuje ze mną, a ja z nią i nawet dobrze się bawimy. Śmiałyśmy się bez przerwy i dużo rozmawiałyśmy. Cieszę się, że na nią trafiłam.
Dało się zauważyć kilka osób od nas. Była Tanya z Erickiem i Anną. Kilka innych osób. 
Kiedy wszystko zjadłyśmy do końcu, wstałyśmy od stołu i po woli ruszyłyśmy do wyjścia. Było po dziewiątej i całkiem ciemno. 
-Mój misiu-episiu...-usłyszałyśmy piskliwy głos za nami. Gwałtownie się odwróciłyśmy.
Matko! Żeby nas nie zauważyli, schowałyśmy się, za jednym ze stołów i ukrycie ich obserwowałyśmy.
-Nie wierze...-szepnęłam, wytrzeszczając oczy.
-Nie dobrze mi.-odszepnęła Stell.
Karmili się! Zayn i Mish nawzajem się, karmili. Boże... To takie obrzydliwe! Jesteśmy jego przyjaciółkami! Czemu nam nie powiedział, do cholery?! Poza tym on i Mish... On jest mądry, a ona...Głupia, jak but od lewej nogi. Jest z nią po to, żeby nauczyć dodawania? Litości... Nigdy, przenigdy nie pomyślałam, że ten taniec na dyskotece, był na poważnie.
-Pysiu... Jesteś taka słodka.-odezwał się Zayn zniżonym głosem.
Minni-Myszko! Ona go nazywa Misiem-Episiem, a on ją Pysiem... Śmiechu warte!
Parsknęłyśmy pod nosem i udałyśmy się do wyjścia.
O.. To było dobre! Nie dam rady utrzymać tego w tajemnicy.. To było przezabawne! Misiu-Episiu! 
Całą drogę powrotną, do ośrodka, zalewałyśmy ze Stellą, parodiując ich. Nie dam im żyć.


~*~

Cieszyłam się, że już wyjeżdżamy.. Normalnie nie mogłam się doczekać! Przez te ostatnie dwa dni, nie rozmawiałam z Harrym. Nie było żadnej bliższej konfrontacji i nie zanosiło się na to. Omijałam go szerokim łukiem. Tak samo, jak on mnie. Przynajmniej tak mi się wydawało.
Kiedy byłam przebrana, a wszystkie rzeczy miałam spakowane do torby wyszłyśmy z pokoju, oddając ówcześnie pani klucz. 
Wszyscy zeszliśmy na dół, gdzie przez wyjściem czekał na autokar. 
Zajęłyśmy miejsce prawie, na samym końcu. Rozłożyłam się, tak by było mi wygodnie (czyt. wyłożyłam nogi na przedni fotel). Patrzyłam przez ramię w gazetę, którą kupiła rano Stella. Nic poza "Vanity Fair" mnie nie interesuje, ale Cosmopolitan, ma różne ciekawe psychotesty, które Stella kazała mi zrobić. Nagle w radiu zaczęła lecieć piosenka Carly Rae Jepsen "Call Me Maybe" i wszyscy zaczęli drzeć swoje mordy, jak banda przygłupów. Myślałam, że oszaleję, ale oni dalej się darli i nie było widać końca. Ta piosenka była beznadziejna. Nie za bardzo gustuję w popowych piosenkach. Czasami, owszem, ale nie zawsze.
-Ja pierdole...-usłyszałam za sobą. 
Dyskretnie odwróciłam wzrok i ujrzałam Harry'ego siedzącego tuż za mną. No świetnie! Taka ironia... Jazda mogłaby się już skończyć. Moglibyśmy już dojechać. Rzuciłabym się na łóżko w pokoju i zamknęła oczy, dając upust emocjom...
Niestety... Była to dopiero połowa drogi. Nie którzy spali, nie którzy głośno gadali.
Nagle Zayn uczepił się czegoś u Stelli i dołączyła się do tego Mish. Było to raczej przekomarzanie się, ale deczka denerwujące. Obiecałam sobie, że nie wezmę w tym udziału, ale oboje działali mi na nerwy i czułam, że Stelli wyczerpią się riposty.
-Ty się lepiej zamknij "Misiu-Episiu"-udałam piskliwy głosik Mish.
Wszyscy zaczęli się śmiać, a oni oboje z kamiennymi minami, zamilkli. Zatkało? Dobrze. Przynajmniej będzie cicho.
W końcu zatrzymaliśmy się przed stacją benzynową. Niedaleko znajdowała się jakaś kawiarnia, więc skorzystałam z tego i poszłam kupić kawę. Kofeina była mi bardzo potrzebna. Byłam ciałem..
Zamówiłam Latte na wynos i wróciłam do towarzystwa. Większość poszła do toalety. Stałam opierając się o autokar, z kubkiem kawy. Ze sklepu wyszedł Louis. Przeczesał dłonią włosy i szybkim krokiem zmierzał w moim kierunku. Co prawda wydawał się sympatyczny, chociaż nie zamieniłam z nim dużo. Jego głos był takie śmieszny i on sam lubił pożartować. Optymistycznie nastawiony do życia, chłopak.
Stanął obok mnie i włożył ręce do kieszeni spodni.
-Co ty zrobiłaś?-spytał.
Znowu do tego wracamy. Och! Już mówiłam! TO NIE MOJA WINA! Do cholery, wszystkiemu jestem winna? Bo co? Bo jemu się tak widzi? Ma problem. Nie będę przepraszać, nie będę się odzywać, nie będę nic robiła. Bo mam go w dupie!
-Ja?-spytałam niewinnie.-Nic.
-Alex... Przez ciebie, nie mam z nim życia.-zażartował, na co parsknęłam śmiechem.
-Nic nie poradzę, na jego huśtawki nastroju. To się powinno leczyć.-wzięłam łyka i spoglądnęłam na niego. 
Chłopak zaśmiał się pod nosem.
-A co między Wami, jest?
-Nic nie było i nic nie jest. -ucięłam.-To gówniarz! Denerwuje mnie każdego dnia.
W tym momencie Harry wyszedł ze sklepu z puszką RedBulla i czarnymi Raybanami na nosie. Wyglądał nieziemsko/ Mimowolnie przygryzłam wargę.
-Ta... Nic nie znaczy.-mruknął mi do ucha Louis i odszedł w stronę Stylesa.
Zmierzyłam go wzrokiem i wróciłam do autokaru.




Elie: Wiem... Ten rozdział wyszedł serio do... Dupy. Strasznie ciężko mi się go pisało i nie jestem z  niego dumna. W każdym razie w następnym będzie się działo, o wiele więcej.
Dziękuje za ostatnie komentarze! 
Całusy ;*

7 komentarzy:

  1. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ :) Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie do dupy? Jest zajebisty, jak wszystko co napiszesz! Jesteś cudowna i Twoje opowiadanie też ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co? Nawet nie waż się oceniać tego tak "do dupy"! O nie! :P
    Rozdział świetny! Nie mogę się doczekać nn!
    Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. ou. liczyłam na więcej harryego w tym odcinku, i niekoniecznie aż tak naburmuszonego. nie wiem czego się spodziewałam, skoro dopiero co się pokłócili. :D
    Louis pewnie ma rację, między nimi musi być coś więcej!
    czekam na więcej, pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział jest świetny. Harry trochę taki dziwny... w sensie jego humor, zachowanie i w ogóle. No ale to chyba zrozumiałe, skoro są teraz w takiej sytuacji. Ja się zgadzam z Lou, między nimi coś się dzieje i nie mogę się doczekać, aż to zostanie oficjalnie potwierdzone! :)

    http://drive-harry-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Uh, trzepnę Cię Elii. Naprawdę kiedyś to zrobię bo mnie tak wkurzasz, że głowa mała. Gadasz jakieś bzdury, że rozdział jest do dupy, chociaż wcale tak nie jest. Chyba będę musiała Ci wygłosić kazanie. Rozdział jest zabawny i taki fajny i ja jestem z niego totalnie zadowolona. Wiesz, że Cię kocham i kocham to opowiadanie. Kobieto, zrozum, że to jest fenomenalne. Rozumiesz? Tak? No to świetnie. Jestem taka z Ciebie dumna <3
    Coraz bardziej przekonuję się do Stelli. Myślę, że mogłabym ją polubić. Za to Mish, O MÓJ BOŻE! ZAYN, ĆWOKU JAK TY MOŻESZ BYĆ Z TĄ PINDĄ? CZY TY WIESZ, ŻE ONA NIE ODRÓŻNIA MYSZY OD KANGURA? DEBIL Z CIEBIE I TO WSZYSTKO NA TEN TEMAT. JUŻ WOLAŁABYM ŻEBYŚ BYŁ GEJEM, SERIO!
    A Harry też ma jakieś swoje humorki. Boże, czy oni mają okres? No bo wiesz, tylko dziewczyny go mają, ale że chłopacy? A to nowość. W każdym razie kocham ten rozdział. Jest bombowy!
    Pozdrawiam i życzę weny <333

    OdpowiedzUsuń