sobota, 7 września 2013

Three




Obudziłam się w swoim łóżku... Nie wiem, jak i kiedy, ale tak było. Pamiętam, że wczoraj poszłam do knajpy. Spotkałam Tima, upiłam się dwoma piwami (słaba głowa) i... Spotkałam tego gnoja! To on mnie stamtąd zabrał. Żeby później nie było. Nie prosiłam go. On mnie na siłę wyciągnął! Wyprowadziłam go też z równowagi kiedy chciałam pójść do parku. Moje hobby: denerwowanie Stylesa. Spojrzałam na zegarek.
Fuck! Mimo mojej głowy, która była strasznym ciężarem, wstałam z łóżka i popędziłam do łazienki.
Przemyłam buzię, przeczesałam włosy i przebrałam się ze wczorajszych ciuchów i wpakowałam je do kosza na pranie.
Miałam wrażenie, że moja głowa eksploduje! Nie mogłam jej utrzymać na szyi. Co chwilę traciłam równowagę i myślę, że byłoby lepiej gdybym została w domu.. Najlepiej w toalecie, ale gdyby mama się dowiedziała, że wczoraj się schlałam.. Nie byłoby fajnie. Złość na Harrego nadal mi nie minęła.. Jak on może?! Nie znam go, on nie zna mnie. Najlepiej gdybyśmy sobie w drogę nie wchodzili. Nie siadam przy jego stoliku, więc niech się odpierdoli! Ale nie! On jest uparty i musi być wtedy, kiedy nie trzeba! Przypudrowałam trochę worki po oczami. Miałam wrażenie, że wyglądam gorzej niż zwykle. Ale tak wyglądałam! To było horror. Gdyby było ładnie założyłabym okulary przeciwsłoneczne, ale niestety. Deszcz...
W ogóle, jak on się dostał do mojego domu? Jak go odnalazł? W sumie to nie było trudne. Na pewno dobrał się do mojej torby, a przy kluczach do domu mam adres, co... Nie jest dobrym pomysłem. Na szczęście, klucze nadal były w torbie, także... Nie. On nie jest złodziejem. Wyszłam z łazienki próbując złapać równowagę w butach i zeszłam na dół. Mamy nie było. Jest dobrze. Założyłam torbę na ramię i skierowałam się do holu. Na komodzie leżały okulary przeciwsłoneczne. Może nie uznają mnie za wariatkę?


~*~

Doszłam bez szwanku do szkoły. Jedynie z papierosem i puszką redbulla. Inaczej zasnęłabym na lekcji angielskiego. W każdym razie, kiedy weszłam spóźniona do klasy, oczywiście wszystkie wzroki powędrowały na mnie. Moja mina ciągle była obojętna i skierowałam się do pustego miejsca obok Stelli.
-Panno Harrison.-zaczął Houston.-Cieszę się, że zaszczyciła nas pani swoją obecnością. W takim razie, co było powodem, dla którego przyszła pani spóźniona, aż...-spojrzał na zegarek na swoim prawym nadgarstku.-Trzydzieści minut?
Był zirytowany. Nie wiem, czy tym, że się spóźniłam, czy dla tego, że nadal trzymałam puszkę stojąc przy ławce. Podparłam się jedną ręką ławki, kiedy znowu straciłam równowagę.
-Ja.. Miałam ciężką noc.-oznajmiłam.
Pomruki śmiechów w klasie dodały mi lekko odwagi, więc posłałam nauczycielowi wymuszony uśmiech i zajęłam miejsce.
Kątem oka widziałam, jak Harry śmieje się patrząc na mnie. Wahania nastroju, jak w ciąży.. Tak. To rzeczywiście typowe.. Zwłaszcza u siedemnastolatków. Chłodny wieczorem, promienny rano.  W każdym razie, jest moim pierwszym wrogiem. Pomijając natrętną Stellę i Zayna, ale jego jeszcze przeżyję.
-Wyglądasz strasznie.-mruknęła Stella.
Spojrzałam na nią zdenerwowana.
-No co ty?
-Normalnie, jak cień.-dodała.
-Stella.-warknęłam.
-Spokojnie, darling!-odezwała się w końcu.-Zaraz coś na to poradzimy.
Byłam przerażona. Poczynając od tego, że lekcja jeszcze trwała dziesięć minut. Nie lubię przychodzić na drugą lekcję. Zazwyczaj nie mogę się przyzwyczaić. I tak było tego dnia. Kiedy oddaliśmy kartkówki panu Houstonowi, który zagroził, że i tak nie będzie miał, co sprawdzać, bo jesteśmy tumanami. W każdym razie Angielski nigdy nie sprawiał mi kłopotu, tak jak wtedy.
Wyszliśmy z klasy i skierowaliśmy do stołówki.
-Chodźmy na zewnątrz!-zaproponowała Stella.
Nie! Nie mogę się pokazać, tak całej szkole. Pomyśleliby, że jestem pobita, a co gorzej, na kacu. Nie to nie wchodziło w grę. Musieliśmy usiąść w środku. Moje wymówki nie przekonały Stelli, co za uparta dziewczyna! Cały czas mi wypominała, że po korektorze, którym zakryła moje worki pod oczami, już nic nie widać. Ale ja i tak byłam swojego zdania. Czułam od siebie alkohol. Czułam też, że powoli mnie opuszcza pozostawiając bez sił. Jeszcze nigdy nie upiłam się po dwóch piwach.. Nie licząc tej wódki. Nawet nie wiem, jakiej firmy to piwo. Ścięło mnie od razu.
Ugięłam się pod zrzędzeniem Stelli i poszliśmy z tackami na zewnątrz. Założyłam okulary, chociaż było pochmurno. Nadal nie wierzyłam w słowa Stelli. Dziewczyny, którą znam nie całe dwa dni. W każdym razie, ruszyli przodem do stolika, kiedy mnie w połowie drogi znowu zachwiało. Tylko wtedy myślałam, że upadnę. I zapewne tak by się stało gdyby ktoś mnie nie złapał za łokieć i przytrzymał. Ktoś zwanym Harrym Stylesem.
-Uważaj!-warknął.
Spiorunowałam go wzrokiem.
-Nie podziękujesz?-zapytał.
-Za wczoraj, nie.-odparłam pewnie.-Nie prosiłam cię, ani o to, żebyś mnie stamtąd zabrał, ani o to, żebyś odwiózł mnie do domu.
-Byłaś zalana.-stwierdził, chłodno. -Nie poradziłabyś sobie beze mnie.
-Nie bądź taki pewien.-mruknęłam.
Otworzył swoją torbę i wyjął z niej grubą książkę. Później okazało się, że to moja książka. Pierwsza część trylogii "Pięćdziesiąt twarzy Greya".
Wręczył mi książkę, a na jego twarzy zagościł cwany uśmieszek.
-Nijak wiąże się z twoją wczorajszą, propozycją.-dodał na odchodnym.
Zmarszczyłam czoło i po chwili zorientowałam się, że wszyscy ukradkiem patrzą na mnie. Ta szkoła jest dziwna. Nie można porozmawiać na środku patio, bo co? Bo on? Wielki Harry Styles? Proszę...
Usiadłam obok Zayna, naprzeciwko Stelli. Oni też dziwnie na mnie patrzyli.
-No co?-spytałam, skołowana.
-Rozmawiał z tobą.-powiedział Zayn.
-Jesteś dziewczyną.-dodała Stella.
Uniosłam jedną brew.
-To zbrodnia?-spytałam.
-Czemu z tobą rozmawiał? I czemu dał ci tą książkę?-zasypywała mnie pytaniami Stell.
-Oddał, nie dał.-poprawiłam ją.
-Harry nie rozmawia, z żadną dziewczyną. -myślał na głos Zayn.
-Ogarnijcie się!-warknęłam.-To nie była rozmowa. To coś w stylu...
-Rozmawialiście.-weszła mi w słowo Stella.
Ugh! Nie! Nie da się z nią porozmawiać. Ani z nią, ani z Zaynem. Co w tym złego, że z nim rozmawiałam? To nie zmienia faktu, że i tak go nie znoszę. I być może ostatni raz usłyszałam jego chrypkę i ostatni raz patrzyłam w te zielone ślepia. Wszystko możliwe, że nasza jakże krótka znajomość właśnie się zakończyła.
Przewertowałam kartki książki, aż w środku napotkałam coś. To była tabletka aspiryny. O boże! Dał mi tabletkę na kaca. On to ma tupet! Na serio! Musi okazać się tym, doroślejszym i poważniejszym, ani nie jak ja, nieprawdaż?
Obróciłam się w jego stronę. Nie patrzył na mnie. Rozmawiał ze swoimi znajomymi. Ugh... To sprawa awaryjna. Muszę wziąć tą aspirynę, bo nie przeżyję kolejnych dwóch lekcji. I jeszcze apel. Nie, nie dam rady.
Nalałam wody do plastikowego kubka i wrzuciłam tabletkę.
-Harry ci ją dał?-spytała blondynka unosząc  brwi.
Spojrzałam na nią znacząco i upiłam łyk wody.



~*~
Stałam oparta o filar i patrzyłam, jak "chuda" dyrektorka, wspina się na podest. Stałam, jak najdalej na tyle. Przypatrywałam się dochodzącym uczniom, z młodszych klas. Wszyscy zgromadzili się w auli.
Ta szkoła to dno. Nie ma wartościowych osób. Większość z nich to podróbki Mish i nie mówię tylko od dziewczynach. Nie wiem, od kiedy faceci malują sobie usta, błyszczykiem... O! Albo pudrują policzki.
To nie fajne... Facet powinien być jak najbardziej męski. Coś w stylu Harrego, albo Zayna. Chłopak, który zawsze ma nieogarniętą fryzurę.. Lekki zarost, jak u Malika. I to jak się zachowują. Tak normalnie. Jak facet. A nie coś typu. "YOLO bro". W sumie to nawet nie ma sensu, ale ja się nie znam. Nie słucham "electro pop'u" cokolwiek to jest. Jestem bardziej od rocka. Nirvana, Guns'n'roses, czy RollingStones.. W każdym razie nie kręcą mnie boysband'y i tego typu rzeczy.
Nadal zastanawiałam się, co Harry miał na myśli mówiąc o mojej wczorajszej propozycji. W ogóle tego nie pamiętam. Nie wiem, kiedy dokładnie to było. Jakby ktoś wyciął mi kawałek z życia.
Teraz czułam się o wiele lepiej. Aspiryna pomogła i po kolejnej lekcji, czułam się już całkiem dobrze.
Nagle podbiegła do mnie Mish. Boże za jakie grzechy?!
-Ze szczegółami proszę..-zapiszczała, stając obok mnie.
Spojrzałam na nią, jak na idiotkę. Ja chyba jestem lekko zacofana.
-Rozmawiałaś z Harrym. Wszyscy o tym mówią.-oznajmiła.
-Co w tym takiego, interesującego?-zdenerwowałam się.-Rozmawiasz z dziesiątkami chłopców codziennie i nie ma z tego wielkiego "halo", a jak ja rozmawiam z nim to już, afera.
-Ty nic nie rozumiesz?-spytała.
Może Mish wydaje się być głupia. Znaczy jest, ale pamięć ma niezłą. Opowiedziała mi wszystko ze szczegółami, chociaż mogła je pominąć. W każdym razie chodziło o to, że w pierwszej klasie liceum Harry miał kogoś. Był zupełnie innym chłopakiem. Zawsze uśmiechnięty, radosny i zabawny. Kolegował się, ze wszystkimi dziewczynami, jak i chłopakami. W drugim semestrze doszła do nic, Rebecca. Brązowowłosa piękność, jak tu ujęła Mish. I po zdjęciu, które zobaczyłam, ładna była. Harry się całkowicie się nią, zauroczył. Zaprosił ją na pierwszą randkę, potem drugą i zaczęli ze sobą chodzić. Wszyscy oprócz Harrego, wiedzieli jaką suką jest Rebecca. I kiedy już się nim znudziła, zostawiła go i odeszła z klasy. Harry się tym załamał i zrobił wokół siebie, mur, do którego nikogo nie dopuszcza. Oprócz jego kolegów. Nie rozmawia z dziewczynami, nie żartuje sobie.. Nie jest sobą.
Dla mnie to nie ma znaczenia. Dziewczynka go zraniła i on musi pokazać, że jest twardy i w ogóle, wszyscy powinni się go bać. Nie pierwsza i nie ostatnia. W każdym razie, to nie zmienia faktu, jego wahań nastroju, które naprawdę potrafią wpienić!
-To wszystko?-spytałam zniecierpliwiona.
-Tak..-zgodziła się Mish, zdezorientowana.-Jakoś się tym nie przejęłaś..
Przewróciłam oczami.
-Nie mam powodu.-ucięłam.-Jak już mówiłam. To sukinsyn!
Prychnęłam pod nosem i podeszłam bliżej tłumu.
-W tym roku zamiast typowego, balu jesiennego.-podjęła dyrektorka.-Postawiliśmy na bal maskowy!
Uczniowie zaczęli klaskać i gwizdać. Tandeta! W każdym liceum robi się takie bale, więc jakimś zaskoczeniem jest, tutaj? To nie moja liga. Nie kręcą mnie szkolne, bale, dyskoteki, czy imprezy u znajomych. Nie jestem tym tak, pod jarana, jak Stella, która już wymyśla sukienkę, w którą się ubierze. Przypominam, że bal jest za tydzień. Nie mam zamiaru iść.
-Ale czemu nie?-jęknęła Stella, kiedy wyszliśmy ze budynku.
-Po prostu. Nie kręci mnie to.-odparłam obojętnie.
-Jeszcze cie przekona.-mruknął Zayn, i poczęstował mnie papierosem.


Elie: Hej, hej! Jestem z kolejnym rozdziałem.. Przepraszam, że tak długo. Obiecuje, że postaram się dodawać regularniej. ; D Chciałam was poinformować, że w zakładce "Heros", dodałam nowe postacie, istotne w tym opowiadaniu. Całuski! ;*

3 komentarze:

  1. Ty to niezła jesteś! *.*
    Nie ogarniam twojego talentu... Oddałabyś, a nie.. Samolubie!
    Harry pomaga Alex! Uuu...!
    Świetnie i zapraszam do siebie na pierwszy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i co ja mam Ci napisać? Jakiś kreatywny komentarz powinnam strzelić, ale wiesz, że jestem w tym do bani.
    Ale ty jak najbardziej zasługujesz na kreatywny komentarz, który pokaże Ci jak ŚWIETNA jesteś.
    No to lecimy.
    Cholera, Alex jest zajebista! Kocham ją i jej osobowość. Gdybyśmy się spotkały na pewno byśmy się zaprzyjaźniły ahahahahah. Plus ona czyta Greya. Kocham tą książkę. Więc Elii, idziesz ze mną na ekranizację tej cudownej książki? Czekam na Ciebie ;)
    Coś czuję, że Alex po pijaku zaproponowała Harry'emu taki sam układ jaki miał Christina i Anna. Ja już jestem zachwycona i chcę aby taki układ miał miejsce. Tak, wiem, że jestem zboczona #sołsad :C
    Denerwuje mnie Stella i Mish. One są jakieś niedorozwinięte. Weź mnie trzymaj bo mnie krew zaleje. No i oczywiście cała szkoła gada, że Alex pogadała sobie z Harrym. A ja kupiłam wczoraj czekoladę, a co!
    No i teraz zacznę Ci słodzić. Jesteś cudowna i piszesz tak pięknie, że czasami mam ochotę wpaść do Ciebie jak błyskawica i uderzyć moją różdżką w twarz. Hej! Oddaj mi ten talent! Jago potrzebuję, a ty masz go zdecydowanie za dużo. No i nie zapominajmy o tym, że Cię bardzo kocham <3 JESTEŚ GENIALNA! <33
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski! Czytałam 50 twarzy Greya jest świetna!!

    OdpowiedzUsuń