środa, 11 września 2013

Four



Harry 
Leżałem w łóżku, już od półgodziny, ale nie marzyło mi się wstawać. Wolałem nie iść w ogóle do szkoły.
W każdym razie liczyłem na to, że szkołę również, podtopi tak jak cały Catford. O tym marzyłem.
Odpocząłbym od Niej. Alex, Alex, Alex... To imię, od początku tygodnia, daje o sobie znać. Dziewczyna o długich brązowych włosach, przenikliwym spojrzeniu i całkiem pewnej siebie postaci, zajmowała cały czas moje myśli. Denerwowała mnie swoją pewnością siebie.. To, że mi się sprzeciwiała i była obojętna na moją osobę. Denerwowało mnie wszystko, a zwłaszcza to, że zaznajomiła się z Zaynem i tą idiotką Stellą.
Zayn tu chuj... Nie wiem, jak mogłem się z nim przyjaźnić?  To jak się zachował było szczeniackie. Chociaż po szkole i tak krążą inne plotki, więc nie zamierzam się wychylać. Nikt nie wie, co było powodem mojego rozstanie z Rebeccą i nikt nie wie, że to ona puściła się z moim najlepszym przyjacielem -Zaynem. Chociaż on się wszystkiego wypierał... Nie. Życie już mi dało kopa, więc nie widzę sensu, w sumie to niczego.
Zazwyczaj nie ufam nikomu. Nawet swoim "kolegom", czyli Louisowi, Chrisowi i Liamowi. Może są w porządku, ale... Niestety. W każdym razie, Alex jest typem dziewczyny, która intryguje. Jest bardziej, jak chłopak. Imponuje mi tym, że nie zachowuje się, jak Stella, czy Mish, albo pozostałe dziewczyny w klasie. Nie jest też wariatką, taką jak Raven, która czasami rozmawia z Alex. Brunetka jest po prostu sobą, to mi się podoba. Nie lubię kiedy ze mną pogrywa, sprzeciwia mi się i lekceważy mnie. Ale jest w niej coś, co nie pozwala mi o niej zapomnieć. Jej usta, z papierosem w ustach i wygląd, chyba mi się po prostu podoba.
Do mojego pokoju wbiegła, Camie. Dziewczynka wskoczyła do mnie do łóżku i przytuliła się. Jej blond kosmyki włosów opadała na pyzatą buźkę, a malutkie rączki, spoczywały na moim torsie. Camie miała tylko cztery lata, ale była mądrą dziewczynką. I bardzo ją kochałem.
-Kłócili się...-wyszeptała, bawiąc się skrawkiem koszulki.
Biedna nie wiedziała co się dzieje. Nie rozumiała tego.  Nie moim obowiązkiem jest, mówić o tym "rodzicom". Ale to oni sami, powinni się nią zająć, bo ja jestem tylko bratem. I mam wrażenie, że ona traktuje mnie poważniej, niż ich.
Usłyszałem, jak coś z trzaskiem uderzyło o ziemię.
-Zaczekaj tu.-poleciłam i wstałem z łóżka.
Przebrałem się w czarne dżinsy i koszulkę z RollingStones'ami, po czym zszedłem na dół. Ojca już nie było. Nigdy nie stanie, ze mną twarzą w twarz. Zawsze będzie uważać, że nadal mam 12 lat.
Mama kucała, zbierając odłamki szkła z podłogi. Z jej wargi sączył się krew.
-Znowu ci to zrobił?-warknąłem.
Milczała. Nie zaprzestała zbierać.
-Zajebie go.-rzuciłem i skierowałem się do wyjścia.
-Harry, nie!-zawołała i podbiegła do mnie.-To pod wpływem złości.
-No a jakżeby inaczej!? Przecież nie z miłości!-krzyknąłem.
Spuściła wzrok i wróciła do kuchni.
Nie wiem ile czasu się to ciągnie i jak długo będzie, ale obiecuje. Jak tylko będę pełnoletnie, wyprowadzę się z domu i zobaczymy, kto będzie zajmował się Camie. Bo szczerze, to nie wierzę, żeby w końcu się mu postawiła. Nie wierzę, w żadne jej słowo. Już nie.
-Przynajmniej postaraj się zająć, Camie. Bo za nie długo i ciebie będzie się bać.-mruknąłem i wziąłem torbę na ramię, po czym wyszedłem z domu.
Moja "rodzina", a właściwie jej brak, jest dla mnie czymś normalnym. Od dwóch lat, w domu panuje patologia, ale mi to zwisa. Na początku się tym przejmowałem, bo chciałem, żeby nasza rodzina była idealna, ale później już wszystko było mi obojętne. Wolałem tylko, żeby nikt o tym nie wiedział. Nie rozumiem. Skoro ojciec, nie kocha matki, to po co  z nią jest, po co tu mieszka (choć wyjeżdża często na delegacje)? Nie wiem. Zostawia jej pieniądze i myśli, że to wszystko naprawi. Ona połowę z tego daje mi, żebym się odczepił. Mi to pasuje. Przychodzę tam tylko spać.
Omijałem duże kałuże, choć to wprawdzie nie było możliwe. W końcu ujrzałem budynek szkolny. Zamknięte było boisko szkolne. Kilkoro uczniów stało przed budynkiem, w tym Alex z Zaynem, którzy kończyli palić papierosy. Jej wizerunek kojarzył się z taką buntowniczką, z papierosem w ustach i butelką wódki w ręce.
Wszystko się zgadzało. Nie wiem tylko, czy piła nałogowo. Nagle podszedł do nich Chirs. Zdenerwowałem się, bo Chris często napominał o Alex. O jej tyłku i piersiach. O jej całej. O tym, że chciał by ją przelecieć i ona na pewno mu się nie oprze. Gotowało się we mnie, kiedy tak o niej mówił. Po prostu... Po prostu nie lubię, jak tak o niej mówi. Zwłaszcza wiem, jaki on jest.
Chris uśmiechał się do niej, a trzymała swoją obojętną minę, co chwilę, wkładając papierosa do ust. Zayn szepnął jej coś do ucha i odszedł. Była z nim sam na sam. Postanowiłem do nich podejść.
-Chris.-odezwałem się.
-Cześć, stary!-przywitał się klepiąc mnie po ramieniu.
-Co tam?-spytałem, spoglądając na Alex.
Dziewczyna była zbulwersowana. Ja tylko się odezwałem!
-Wybij swojemu koledze pewne fantazje, bo nigdy się nie wydarzą.-syknęła i rzuciła papierosa na ziemię, po czym przygniotła go butem i weszła do środka.
Spiorunowałem go wzrokiem.
-Co?!-spytał.-Tylko żartowałem!
Pokręciłem bezradnie głową i również wszedłem do budynku.


Alex


Weszliśmy po kolei do sali i zajęliśmy swoje miejsca. Stella mówiła, że cała szatnia jest podtopiona, a przez dach, nad salą gimnastyczną, już przecieka woda. Jak oni chcą nas uczyć, w tym burdelu?! Szkoła powinna zostać zamknięta.
Powiesiłam torbę na krześle i podparłam ręką brodę. Chris to zadufany w sobie, pajac! Wiem, że w tym wieku hormony buzują najbardziej, ale mógłby to zachować dla siebie. Gdybym nie była normalna to raczej, bym nie zrozumiała co miał na myśli mówiąc: "Mam nadzieję, że wkrótce wybierzemy się na randkę i zdejmę z ciebie czar". To było bardzo głupie, ale czego ja się mogłam spodziewać? Naprawdę, ta szkoła jest beznadziejna.
Po chwili do klasy weszła nasza wychowawczyni.
-Dzień dobry!-zawołała, bez entuzjazmu. Postawiła teczkę na biurku i podeszła do tablicy.
-Zapewne widzieliście, co się dzieje, w naszej szkole. I mam dla was wiadomość. Pewnie dobrą...-ogłosiła.-Macie dwa tygodnie wolnego!
Cała klasa zaczęła klaskać, krzyczeć i gwizdać.
-Ale..-przeciągnęła.-Pierwszy tydzień wybierzemy się na wycieczkę, pięciodniową. Od środy i w niedziele wrócimy. Następny tydzień jest dla was. I na koniec.. Lekcję przez dziś i jutro odwołane!



~*~

-Nie chcę jechać!-jęknęłam, leżąc na łóżku.
Wyjęłam lizaka z buzi i podłożyłam poduszkę, pod głowę.
-Przecież się spakowałaś.-zauważyła mama, przeglądając się w lustrze.
Już od godziny siedziałyśmy u mnie w pokoju. Ona pytała mnie o szczegóły wycieczki, równocześnie przygotowując się na wyjście do knajpy, ze swoimi nowymi "koleżankami".
-To Stella.-poprawiłam ją.
-Aaa, tak.-zgodziła się.-To ta blondyneczka. Wydaje się być sympatyczna.
-Ta, jasne.-mruknęłam.
Kiedy Stella "wpadła" do mnie wczoraj, zaczęła mnie przekonywać, żebym jechała (chociaż to nie obowiązkowe). Na początku była załamana, po bal przeniesiono na piątek, za dwa tygodnie. Nie zbyt mnie to interesowało, bo nie zamierzałam iść, tak czy tak. W każdym razie, żeby poprawić jej humor, zadeklarowałam, że jadę, a ona chciałam mnie spakować. Przyszła do mnie i kiedy zobaczyła moją szafę.
-O boże!-zawołała.
-Co?-spytałam marszcząc brwi.
-Nic kolorowego, z cekinami, albo pstrokatego. Rany, Alex!
Cóż... Moja szafa nie jest kolorowa. Przeważa, czarny, zielony i bordowy. Ale lubię styl rockowo-punkowy. Kurtki, lub kamizelki skórzane, są dla mnie, jak sukienki dla Stelli. Wszelkiego rodzaju ćwieki, dżety, kiedy to widzę jestem w niebie! Lubię piercing, ale bez przesady. Zawsze marzyłam, o małym kolczyku w nosie, ale poprzestałam na pępku i kilku dziurkach w uszach. Lubię ciemny makijaż. Najlepiej czarna kredka do oczy i eyeliner. O! I jeszcze czarne botki za kostkę. Jestem gotowa! Nie noszę zbędnych biżuterii, nie robię fikuśnych fryzur itd. Nie chciałam brać żadnych sukienek, bo po pierwsze, mam ich nie wiele, bo drugie nie zamierzałam iść na żadne "dyskoteki". Ale to nie zraziło Stelli. Zaoferowała, że pożyczy mi coś swojego. Boże! Jaka ona jest uparta! Czasami są momenty, w których ją nawet lubię, ale potem BUM! Rujnuje sprawę.


~*~
-Nie zapomniałaś czegoś?-spytała mama.
-Wzięłam trzy paczki papierosów, telefon i notebooka. Przeżyję.-odparłam, jeszcze sennym głosem.
-Alex, nie wiem, czy pomysł z papierosami, to dobry pomysł. -uparła się.
-Dobry!-zawołałam.-Lecę!
Pomachałam jej i wyszłam z domu. Założyłam na ramię torbę, od Calvina Kleina i pomaszerowałam do szkoły. Mieliśmy jechać, do jakiegoś zadupia, pod Londynem. Wiedziałam, że te pięć dni będzie się ciągnąć w nieskończoność. Z planu, wynikało, że większość czasu możemy spędzać, dowolnie i wychodzić poza teren ośrodka (normalnie, jak w wariatkowie) od godziny 16.00 i najpóźniej wracać do 22.00. Cóż za pomysłowość! W każdym razie, nawet nie wiemy ilu osobowe są pokoje. Może jedno? Odpowiadałoby mi to. Jestem przerażona, obiadami i śniadaniami. Kolacji nie jadam, a nawet jeśli to można wyjść. Tydzień ze Stellą, 24/h  + tępa Mish. Ugh! Za jakie grzechy.
Podeszłam pod budynek szkoły, gdzie czekał duży autokar i większość uczniów. Stella kiedy tylko mnie dostrzegła, podbiegła zostawiając swoją wielką (serio wielka) walizkę.
-Myślałam, że nie przyjdziesz!-zawołała.
Ja też, pomyślałam.
Była połowa klasy, zresztą tak jak było mówiono. Nie wszyscy jechali. Liczyłam na to, że może Harry też nie będzie jechać, ale jak zwykle, los jest przeciwko mnie. Nie! Zabierzcie mnie stąd, ja nie jadę! Za żadne grzechy! Ledwie wytrzymuję sześć lekcji ze Stellą, a co dopiero pięć dni?! Tylko z Zaynem można się jakoś dogadać. Nie wiem, dlaczego przyjaźni się ze Stellą, ale... Szacun.
-Uwaga! Wsiadamy!-zawołała nauczycielka.
Westchnęłam i podążyłam do wejścia.


~*~
Nie pytajcie jak? Nie wiem! Stella ma coś takiego, że ulegasz. I tak wylądowałam siedząc z nią, na tyłach autokaru. Starałam się jej nie słuchać, ale zaczęła pieprzyć, coś o Kim Kardashian i jej dziecku, więc wyjęłam z torby "Vanity Fair" i zaczęłam czytać. To była jedna z moim ulubionych gazet. Nie ze względu na to, że mama tam pracuje. Po prostu ją lubię.
-Jezu, jak ja jej nie lubię!-mruknęła Stell, patrząc na zdjęcie Miley Cyrus.-Zeszmaciła się.
Jechaliśmy cztery godziny. Był jeden postój w McDonald'ie. Cała droga przeminęła, naprawdę dobrze. Choć sama jestem zdziwiona. Stella, potrafi zachowywać się normalnie. Nie jest taka głupia, jak się wydaje. Normalnie da się z nią porozmawiać i pożartować. Nawet nie przypuszczałam. Musi być częściej "normalna". Zakażę jej kontaktów, z Mish.
Miasteczko było dość małe, ale po drodze do ośrodka, zauważyłam małą pizzerię, deptak, kilka sklepów i duży basen odkryty. Od razu Stella, zaczęła wypominać mi, o bikini, które ona sama mi spakowała.
-Jesteśmy razem w pokoju.-oznajmiła blondynka, kiedy siedziałyśmy na kanapie w holu, czekając na kluczyk. Były pokoje czteroosobowe.
-Weźmy Mish.-zaproponowała.
-O nie!-wrzasnęłam.-Nie ma mowy! Zgłupieję przez nią.
-Posłuchaj. Weźmy Mish i pozwólmy wybrać jej koleżankę. Będzie spędzać z nią czas.
-Dobrze myślisz, panno McCoy.-przybiłam jej piątkę i odebrałyśmy kluczyk.
Pokoje miały w środku łazienkę, małą i nie zbyt piękną, ale miały. Była duża, szafa i mały przedpotopowy telewizor "Grundig". Ściany były, szpitalno-białe, a zasłonki miały dziury. Korytarze, były piękniejsze niż, pokoje.
Po rozpakowaniu się poszliśmy zjeść obiado-kolację.
Usiedliśmy do dwóch stołów, które znajdowały się na sali. Stella usiadła obok mnie, a Zayn z Mish, przed nami. Nie zwracałam uwagi, na pozostałe osoby siedzące przy stole. Harry i jego znajomi, a także reszta klasy, siedzieli przy drugim stole.
-Pływam w jego oczach.-westchnęła Stella.
Wskazała dyskretnie na Liama.
-Ty nie umiesz pływać.-zauważyła Mish, przeżuwając.
Ratujcie!


Elie: Słuchajcie! Przepraszam! Nie chciałam tak zawalić! Nie wiem, co się stało? Naprawdę mi przykro. Obiecuję, że w następnym będzie więcej Halex. Postaram się! Przepraszam i pozdrawiam!




3 komentarze:

  1. Hah! Ja to mam do ciebie szczęście..
    Piszę sobie rozdział i przerywam w połowie, bo a nuż może dodałaś rozdział i proszę..

    Ugh.. Uderzę cię! Rozdział jest fajny, ciekawy pomysł z wycieczką i zbliżenie Halex...;3 Mraśnie..
    Mish, jak zwykle jest "genialna". Stara, dałaś do pieca!
    Pozdrawiam, Laura! ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja Cię zaraz trzepnę, to wylądujesz na księżycu, przysięgam -.- Czy Ty Kobieto widzisz co ty piszesz? Cholera, to jest zajebiste, a Ty mi wyskakujesz z jakimiś przeprosinami. Chociaż z drugiej strony powinnaś mnie przepraszać. Bo kurde masz za duży talent! Chowam się przy Tobie :C
    Współczuję Harry'emu i jego siostrze. Nikt nie chciałby mieć takiej rodziny. Mam nadzieję, że ta sytuacja ulegnie zmianie i wszystko będzie dobrze.
    HA! Styles myśli o Alex i nie może przestać! Huhuhuhuhu, Iza się jara. Ou yeah!
    Jestem stuprocentowo pewna, że wymyśliłaś coś co mnie zwali z nóg, dosłownie. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę weny <333

    OdpowiedzUsuń