niedziela, 22 września 2013
Seventh
Tym razem padłam jak długa... Spałam jak zabita. Po prostu tamten dzień był bardzo emocjonujący. Chyba jeszcze nigdy w życiu, nie byłam tak podekscytowana, a zarazem tak zdezorientowana. To wszystko było dla mnie nowe i nie za bardzo wiedziałam jak się zachować. Czy nasz wczorajszy taniec i rozmowa wieczorem coś zmieniły. A może wszystko jest po staremu.
Ale to było tylko jedno ze zmartwień. Kolejnym był tajemniczy sms, który dostałam wieczorem. Nie miałam żadnych podejrzeń, kto to może być, ani czy to może być jakiś głupi żart, którym nie powinnam się przejmować, tylko go olać. Tak planowałam zrobić. Może zwyczajnie pomyliły się komuś numery. Często się to zdarza, prawda? Próbowałam po prostu o tym zapomnieć, chociaż gdzieś w głębi duszy byłam lekko przestraszona.
Obudziłam się dopiero kiedy, przyszła do nas nauczycielka, krzycząc, że za chwilę śniadanie i idziemy na wycieczkę po okolicy. Pogoda nie była zachęcająca. Było pochmurno, wiało, ale na szczęście nie padało.
Jeden plus. Czułam się dziwnie. Jak nie ja. Byłam jakoś nieobecna. Nie starałam się nikomu dogryzać, nie byłam niemiła, co nie znaczy, że byłam miła. Po prostu mało, co się odzywałam.
Zaraz po tym, jak Felicia wyszła z łazienki, jak ostatnia poszłam się przebrać. Założyłam ciemnozielone rurki, na to czarną bluzeczkę, z motywem stokrotek. Na to zarzuciłam bordowy kardigan, a na stopy włożyłam czarne, zamszowe baletki. Przeczesałam włosy i pozostawiłam je rozpuszczone. Namalowałam cienką linię eyelinera, na powiece i musnęłam rzęsy tuszem. Wyszłam z pomieszczenia. Stella czekała na mnie na łóżku.
-Chodź, bo się spóźnimy.-mruknęła wstając.
Miała na sobie idealnie dopasowane, niebieskie dżinsy, biały top, a na niego jasnożółtą bluzeczkę w kwiatki z krótkim rękawem. Delikatne fale spływały po jej ramionach, a twarz nie wyrażała, żadnych emocji.
-Wezmę tylko telefon.-oznajmiłam i podeszłam do komody, z której wyciągnęłam Iphone'a.
-Alex, dobrze się czujesz?-spytała, kładąc mi rękę na ramieniu.
-Trochę mnie głowa boli.-skłamałam.-Źle spałam.
Stella niepewnie skinęła głową i ruszyła przodem do wyjścia.
Zamknęłam za sobą drzwi i w milczeniu zeszłyśmy po schodach do jadalni. Wszyscy już siedzieli na swoich miejscach zabierając się do pałaszowania wszystkich smakołyków. Natomiast ja nie była głodna.
Nie wiem co się ze mną działo. Popadłam w jakąś melancholię z nijakiego powodu. Zaczęło mnie to przerażać. Czy coś zmieniło się do wczorajszego wieczoru? Chyba nic, tak mi się zdaje. Jednakże teraz coś się ze mną dzieje. Coś czego nie za bardzo chcę.
Rozejrzałam się w poszukiwaniu Harrego. Przyłapałam się na tym, że coraz częściej to robię i coraz częściej głupio się z tym czuje. Siedział przy stoliku w milczeniu popijając herbatę.
Moją uwagę przykuła Stella, która próbowała odkręcić słoik z Nutellą, ale kiepsko jej szło. W końcu mocno się zaparła i odkręciła, równocześnie trącając solniczkę, która wysypała się na stół.
-O rany Boskie!-zawołała Mish, łapiąc się za klatkę piersiową.
Uniosłam jedną brew, zastanawiając się, o co tym razem chodzi. Mish jest jedną wielką zagadką. Niby głupia, ale nigdy nie wiesz, o co jej chodzi.
-Wysypała się..-szepnęła brunetka, tępo wpatrując się w sól między mną, a Stellą.
-Rozsypała się.-zauważyłam obojętnie.-Magia!
-Mish jest bardzo przesądna.-oznajmiła siedząca naprzeciwko mnie Fel.
Zmrużyłam oczy i przyglądałam się zapowietrzającej się Mish. Dziewczyna wstała gwałtownie od stołu oddychając coraz bardziej płytko. Mój wzrok powędrował za nią. Przyglądałam się tej sytuacji, lekko zdziwiona i rozbawiona.
-Matko!-wrzasnęła.-To już mój koniec!
-Nic się nie stało.-odezwała się Stella.
-Popatrz!-dodałam, zbierając resztki kryształków i wyrzuciłam do kosza. -Zniknęły!
Brunetka odwróciła się do wyjścia, gdzie nie chcący wpadła na kucharkę, której taca wyślizgnęła się z rąk, a dzban soku pomarańczowego, wylądował na sukience Mish. Dziewczyna pisnęła zdenerwowana i wybiegła ze stołówki. Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem. Nigdy w całym swoim siedemnastoletnim żywocie, nie widziałam tak głupiej i dziwacznej dziewczyny. N-I-G-D-Y!
Mój humor powrócił i czułam się o wiele lepiej żartując z Zaynem, na różne tematy. Tamten smutek wyparował szybko. Zupełnie, jak Harry. Mam nadzieję, że jego nastrój nie jest zaraźliwy. Nie chcę być taka jak on.
Kiedy każdy skończył jeść, wróciliśmy na chwilę do pokoi po potrzebne rzeczy, by znowu zejść na dół na "wycieczkę". Juhu! Jakież to ekscytujące! Mam nadzieję, że nie będzie kazała ustawiać nam się parami. Błagam.. Zarzuciłam torebkę na ramię i zeszliśmy na dół. Wiatr mocno wiał.. Myślałam, że mnie porwie. Trochę marzłam, bo miałam na sobie tylko sweter. Pani Cough, chciała nam pokazać okolicę, żebyśmy wiedzieli, gdzie pójść i jak wrócić. Musiała się liczyć z tym, że żaden uczeń nie słuchał, co ona do niego mówiła, tylko zajmował się rozmową, ze znajomymi, więc szanse, że zapamiętali drogę powrotną, były marne. Próbowałam nie zwracać uwagi na Chrisa i jego zalotne spojrzenia, które moim i Stelli, zdaniem były żałosne. I znowu muszę przyznać, że fajnie spędziłam z nią czas. Jest bardziej zabawna, niż to się wydaje. I zboczona, również! Mogłaby być taka ciągle, ale Stella bez opakowania z Versace, to nie Stella.
Zwiedziliśmy deptak, gdzie w sklepie z pamiątkami kupiłam kilka pierdółek. Potem przeszliśmy wzdłuż ulicy, gdzie znajdowały się mini-butiki. Następnie, przy różnych knajpach, równocześnie wracając do ośrodka. Chodziliśmy trzy godziny. Resztę dnia mieliśmy dla siebie. Postanowiłam wyluzować się w łóżku, albo sama gdzieś wyjść. SAMA.Wydaje mi się, że to raczej nie do wykonania. Połowa osób postanowiła wyjść na miasto. Nie jest ono zbyt duże, więc prawdopodobieństwo tego, że się spotkamy była naprawdę duża.
Nagle zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się nazwa: "Mama". Przejechałam kciukiem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-No w końcu, dajesz znaki życia!-zawołała do słuchawki.
-Cześć mamo!-przywitałam ją sarkastycznie.
-Jak się bawisz?-spytała przeżuwając coś.
-Bawię? To takie żart? Proszę cię, jestem na jakimś zakichanym zadupiu z bandą idiotek w pokoju, a ty się pytasz, czy się "bawię"? Kobieto, nie mogę tu spokojnie zapalić!-wrzasnęłam.
Kiedy wszyscy weszli do budynku, ja usiadłam na ławce przed.
-To świetnie! Może się oduczysz..-zaproponowała.
-Tak. Zaraz po tym jak ubiorę różową sukienkę.-mruknęłam oschle.
-Alex!-skarciła mnie.-Jeszcze kilka dni. Wytrzymasz, kochanie.
-Ta..
-Muszę już kończyć. Baw się dobrze. Kocham cię!
-Ja ciebie też.-dodałam nieco mniej entuzjastycznie i schowałam telefon do kieszeni.
Podniosłam oczy ku niebu i głośno westchnęłam. Jeszcze dwa dni. Jesteś silna!
-Więc się tu nudzisz?-usłyszałam znajomy głos zza pleców.
Gwałtownie się odwróciłam, wiedząc kogo ujrzę.
-Może...-mruknęłam.
-I znowu to mówisz.-zauważył Harry.
Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się sztucznie.
-To mam świetny pomysł!-zawołał.-Daj mi dziesięć minut. Zaraz wracam.
-Dobrze!-odparłam i sięgnęłam po torebkę obok mnie.
Wstałam i nałożyłam ją na ramię, podążając wzrokiem za odwróconą sylwetką Harrego. Po chwili skręcił w lewo i tyle go widziałam.
Czy on starał się być miły? Czyli tamten wieczór jednak coś zmienił. A jeśli ja wcale tego, nie chcę? Niech będzie tak jak dawniej. Niech nasz kontakt ogranicza się do minimum! Co się, tak właściwie, dzieje? Wiem, że on nie lubi mnie. I on wie, że ja nie lubię jego, w takim razie, czemu ze mną rozmawia? Czemu proponuje mi wspólne spędzanie czasu, bo to właśnie zrobił, prawda?
I czemu się zgodziłam? Bo chciałam... Musiałam się przyznać. Ciągnęło mnie do niego. Gdzieś w głębi duszy czułam i chciałam spędzić z NIM czas.
Nagle z budynku wyszedł Chris. Błagałam Boga, żeby nie podszedł do mnie. Żeby się nawet nie odezwał. Omijam go szerokim łukiem. Jest okropnie zboczony!
-Alex!-zawołał ze swoim uśmieszkiem na twarzy.-Szukałem cię, wiesz?
-Świetnie!-mruknęłam obojętnie.
Zmniejszył dystans między nami, podchodząc bliżej.
-Pomyślałem, że możemy gdzieś pójść..-zaproponował.-Sami. No wiesz, spędzić razem trochę czasu.
Poruszył znacząco brwiami. Zemdliło mnie. Nie widziałam jeszcze chłopaka, z taką chcicą.. Czemu uwziął się na mnie? Nie ma mowy, żebym się dała. Nie jestem żadną dziwką, która poleci mu w ramiona. Nie! Mam szacunek do samej siebie, a on w końcu dostanie nauczkę w postaci HIVA.
-Nie wydaje mi się.-pokręciłam głową, krzyżując ręce na piersiach.
Chłopak parsknął lekceważąco śmiechem i podszedł jeszcze bliżej.
-I czemu nie chcesz po dobroci, skarbie?-spytał i złapał mnie za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie!-warknęłam, próbując zachować równowagę.
Usłyszałam za sobą trzaśnięcie drzwiami od samochodu i w mgnieniu oka, Harry znalazł się tuż przy mnie. Jego mina nie świadczyła o niczym innym.
-Myślę, że powinniśmy już iść.-odezwał się chłodnym tonem Styles.
Zamrugałam dwa razy oczami i odwróciłam się w kierunku samochodu.
Skąd on, do cholery ma samochód?! Czego jeszcze nie wiem o Harrym Stylesie? Ma samochód w miasteczku znajdującym się 100 kilometrów od Londynu. Wsiadłam do szarego Volvo, patrząc przez okno na Harrego i Chrisa. Byłam pewna, że obaj się na siebie wydzierają. Byłam też pewna, kto wysłał tego sms'a. Byłam pewna, że to Chris. On jest zdolny do takich rzeczy. Przed chwilą zaprezentował. Nie pewność, co do tego sms'a przeszła i nie szczególnie bałam się Chrisa, bo wydaje mi się, że był mocny tylko w gębie, ale jego zachowanie wydało się niepokojące. Myślę, że powinien zapisać się do psychologa. On jest chory.
Po kilku minutach Harry znalazł się w środku pojazdu.
-Skąd masz ten samochód?-spytałam prosto z mostu.
Milczał. Włożył kluczyki do stacyjki i przekręcił
-Skąd go masz?-spytałam ponownie, bardziej stanowczo.
-Od kuzyna.-warknął, wjeżdżając na ulicę.
No pięknie! I znowu? Ledwo wsiadł do samochodu i już jest naburmuszony i jak zwykle nie wiem za co?
-Możesz darować sobie swoje humorki?-zupełnie straciłam cierpliwość.
Równie dobrze mogę wyjść z tego samochodu i wrócić do ośrodka. Ale nie mogłam... Albo nie chciałam.
-Czego od ciebie chciał?-spytał po chwili milczenia.
Aha! Czyli o to chodzi? Czyżby Harry był zazdrosny? Och! Jakież to zadziwiające. W takim razie nie jestem jakąś zwykłą dziewczyną... Dla niego. Nie wiem, czy powinnam się do tego przyznawać, ale lekko się ucieszyłam, że zainteresował się tym. Ale nie miałam zamiaru mu o niczym mówić. Nie lubię się nad sobą użalać, a z Chrisem sama sobie poradzę. To tylko gra słów.
-Nic, co by cię zainteresowała.-burknęłam pod nosem.
Skrzyżowałam dłonie na piersiach i z nadąsaną miną patrzyłam w dal.
-Czemu musisz być, aż tak wkurzająca?-spytał pod nosem.
-A czemu ty musisz być taki ciekawski?
Milczał.
-No właśnie!-potwierdziłam z satysfakcjonującym uśmieszkiem.
Przejechaliśmy przez pół miasta. Przyglądałam się tubylcom i muszę stwierdzić, że większość z nich to staruszkowie na emeryturze. Nie ma tu biznesmenów. Nie ma butików, raczej outlety. Dużo sklepów z pamiątkami i spożywczaków. Raczej miasteczko turystyczne. Zastanawiałam się gdzie mnie wywiezie. Spodziewałam się czegoś w jego stylu. No nie wiem. Wkurzająco-tajemniczego...
Harry skręcił w prawo, zjeżdżając na drogę wyspaną żwirem i piaskiem. To była droga leśna. I chociaż znałam go na tyle dobrze, że mogłam się domyśleć, iż nie chodzi mu o nic głupiego, to jakiś dziwny lęk osiadł na moich uczuciach. Moja mina pozostała bez zmian, ale w środku zadawałam tysiąc pytań na sekundę.
Zaparkował samochód na trawie i wysiadł z niego. Nie pewna, co powinnam zrobić otworzyła drzwi od pasażera i również wysiadłam.
-Nie mam brudnych myśli, Alex.-oznajmił z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
Pokrzywiłam mu się, ale w duchu głęboko odetchnęłam. Założyłam torbę na ramię i ruszyłam za nim wzdłuż ścieżki. Było cicho. Co chwilę można było usłyszeć szelesty krzaków lub drzew. Wiatr mocno dął. Opatuliłam się swetrem przeklinając to, że nie ma guzików. Po dziesięciu minutach drogi doszliśmy na niewielką wysepkę, pokrytą piaskiem i kamykami. Ujrzałam duże, ciemne jezioro. Wypływało na piasek i po chwili wracało na dno. Podeszłam bliżej zostawiając Harrego za sobą. Było ślicznie...
Pochmurne niebo, małe fale... Uwielbiałam taką pogodę. Kiedy możesz wskoczyć do łóżka z książką i herbatką.. Albo oglądając jakieś filmy. Wszystko jedno. Żeby być w domu, albo samej.
-Dlaczego mnie tu zabrałeś?-spytałam odwracając się do niego.
Bawił się przez chwilę kluczykami od samochodu i wpatrywał się w czubki swoich butów. To było zwykłe pytanie. Nie powinno go wprawić w zakłopotanie, prawda?
-Kiedy byłem mały przyjeżdżałem do tego miasteczka. Mieszka tu syn siostry mojej mamy. Kitt ma 35 lat i zawsze był jak mój starszy brat.-wyjaśnił.
Byłam zszokowana. Myślałam, że jest typem osoby bardziej zamkniętej w sobie, a tu nagle się otworzył. To było bardzo zaskakujące. Dla mnie bardzo.
-Jak miałem 12 lat lubiłem być sam, więc często tu przychodziłem. -kontynuował.-Pomyślałem, że może ci się spodobać.
I jak miałam się zachować? Jeśli on był na swój sposób miły, co dla mnie było deczka dziwne, w jego wydaniu, to ja również miałam być... W porządku? Ta sytuacja była dla mnie nowa i nie za bardzo wiedziałam, jak powinnam się zachować. Co powinnam powiedzieć?
-Ładnie tu.-mruknęłam odwracając się z powrotem w stronę jeziora.
Ruszył w moją stronę. Słyszałam to. Po chwili znalazł się obok mnie. Miał na sobie tylko czarny T-shirt. Dziwiłam się, że nie było mu zimno. Zapadła cisza. Wcale nie była niezręczna, raczej przyjemna dla uszu. Usiadłam na piasku podciągając nogi pod brodę i uważnie skupiłam się na krajobrazie.
-Dziękuje.-podniosłam wzrok na niego, ukazując nieśmiały uśmiech.
Przygryzł wargę patrząc na mnie. Nie lubię jak tak robi. To jest strasznie seksowne, a mnie to nie powinno obchodzić. Czy powinnam tu z nim być? Powinnam z nim rozmawiać? To wszystko było dla mnie takie nowe. Zwyczajnie nie mogłam się przyzwyczaić, że oprócz nienawiści, którą się darzymy jest jeszcze coś jest. Coś czego nikt nie zauważył...
Zrobiło mi się zimniej i nie wiem czemu to zrobiłam, ale czując od niego ciepło, przysunęłam się, a później jakoś spontanicznie położyłam głowę na jego kolanach.
-Współczuje ci.-mruknął Styles, patrząc na mnie z góry.-Zadajesz się ze Stellą i bandą przy głupich lasek.
Parsknęłam śmiechem, na wspomnienia z rana. Mish jest specyficzna. Nie wiem, gdzie się rodzą tak głupi ludzie, ale z chęcią poznam jej rodziców. Ciekawe czy to rodzinne?
-O co jej rano, chodziło?-spytał śmiejąc się.
Miał oczywiście na myśli Mish. Już miałam mu odpowiedzieć, zachodząc się do śmiechu kiedy poczułam wibracje telefonu.
-Gdzie ty, do cholery, jesteś?!-wrzasnęła do słuchawki Stella.
Podniosłam się do pozycji siedzącej, ale po chwili wstałam.
-Ee.. Na spacerze.-skłamałam.
-Od zmysłów odchodzę! Mogłaś napisać, zadzwonić! COKOLWIEK!
-Slow Down, wariatko! Jestem żywa.-odparłam obojętnie.-Nie zachowuj się jak moja matka!
-Wybacz, kochanie!
Zaklęłam pod nosem i rozłączyłam się.
-Czemu nie powiedziałaś jej, że jesteś ze mną?-odezwał się nagle, Harry.
Gwałtownie odwróciłam się w jego stronę, chowając telefon do kieszeni.
-Chciałam sobie oszczędzić, zbędnych pytań.-wyjaśniłam.
Wiedziałam, że jego humor, diametralnie się zmienił. Znowu przybrał swoją maskę. Stał się chłodny i oziębły. A to znowu moja wina!
-A może się wstydziłaś?-spytał sarkastycznie.
Wstał i podszedł do mnie.
-Co ty pieprzysz!?-warknęłam.
Była już totalnie zdenerwowana. Co za tuman! Czy on nie widział, co przed chwilą się wydarzyło? Rozmawialiśmy i żartowaliśmy, dobrze się bawiąc, a on twierdzi, że ja się go wstydzę? Litości.
-To co słyszysz!
-Jesteś totalnie pojebany, wiesz? W takim razie możesz śmiało przyznać, że dla ciebie to nic nie znaczyło, ale ja nie potrafię.-powiedziałam mu to prosto w twarz, zdumiona moją śmiałością.
Przyspieszyłam kroku w stronę lasku tym samym wystawiając mu środkowy palec na pożegnanie.
Elie: Ten rozdział wyszedł naprawdę długi.. Podoba mi się, serio. Ale czy Wam się spodoba?
Dziękuje za ostatnie komentarze, naprawdę podbudowały. Chciałabym, żeby pojawiało się ich coraz więcej i myślę, że mogę na was liczyć.
Całusy, Elie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przeczytałam naraz wszystkie rozdziały... no cóż, jest pięknie. Trochę mi szkoda, że Harry nie jest jeszcze chłodniejszy dla Alex. Kocham go w takim wydaniu!
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że Zayn będzie z łówną bohaterką, co też byłoby całkiem... ciekawe.
Nie wiem, czy mi się zdaję, ale chyba jeszcze ani razu Louis nie wziął udziału w akcji. A szkoda, bo go lubie :)
Ciekawi mnie, co zrobi Chris. Będzie się do niej dobierał, czy tylko groził? No cóż, zobaczymy.
Co do błędów - zauważyłam, że nadużywasz przecinków i czasem robisz powtórzenia. Do reszty nie mam zastrzeżeń ;)
Czekam na next i byłabym wdzięczna, gdybyś mnie o nim poinformowała.
Pozdrawiam, R.
Ps. Zapraszam na nowy rozdział pamietnik-umarlej.blogspot.com
Wchodziłam tu praktycznie codziennie żeby sprawdzić czy jest nowy. I był! Jaki ja miałam z tego powodu zaciesz! xD
OdpowiedzUsuńRozdział super! O rajciu, nie mogę się doczekać nn! Co zrobi Harry? - to pytanie dręczy mnie najbardziej. Please, dodaj następny! I wiesz co? Chyba się uzależniłam. Myślę że dla Cb jako autorki to dobry znak ;)
Kocham,
Nika <3
Jest genialny! Kocham tą historię ;*
OdpowiedzUsuńJest bardzo dobry, serio! Jestem ciekawa jak dalej potoczysz tą historie, co sie wydarzy między harrym a Alex. Czekam na następny ! :)
OdpowiedzUsuńMAYA
Zazdrosny Harry jest taki słodki, ale i seksowny z nutką niebezpieczeństwa. Normalnie jak czekolada z orzechami i cola! Wiem, że to dziwne, ale znasz mnie i wiesz, że taka jestem. Soł kurde sad :C W każdym razie on ją zabrał na randkę! No dobra, może i nie na randkę, ale on mógł, to odbierać jako randkę. I ja uważam, że oni byli na randce i koniec kropka.
OdpowiedzUsuńChris mnie wkurza i chyba niedługo przywalę mu patelnią w łeb, przysięgam. Debil, ćwok i męska dziwka. Na stos z tym jełopem!
Następny osioł, albo raczej oślica to Mish. O Mój Boże! Z jakiej choinki ona się urwała? Weź mnie trzymaj bo mnie zaraz krew zaleje -.- Głupia dziewucha! Z nią też na stos! Trzeba ją złączyć z Chrisem. Pasowaliby do siebie. Para osłów.
Jak dla mnie rozdział bomba <3
Pozdrawiam i życzę weny <333
jestem pod wrażeniem ile twarzy harry'ego pokazałaś w tym rozdziale. trochę zazdrości, odrobina romantyzmu a pod koniec to już w ogóle styles na ostro poleciałeś. czego Ty chcesz od życia? ^^
OdpowiedzUsuńciekawe czy się pogodzą. czy zamienią ze sobą choćby słowo.
Alex, wracaj tu natychmiast, nie zostawiaj go ot tak!
nie no, nie wytrzymam do następnego rozdziału.
pozdrawiam!
po prostu genialne <3
OdpowiedzUsuń