sobota, 28 września 2013

Ninth



Powrót do domu był najlepszą rzeczą na świecie. Zobaczenie uśmiechniętej twarzy mamy, było jeszcze lepsze. W każdym razie, nigdy więcej nie wyjadę na żadną szkolną wycieczkę. Korzystając z kolejnego tygodnia wolnego, wychodziłam z domu rano i wracałam wieczorem. Kilka razy nawet spotkałam się ze Stellą. Ale wieczory spędzałam w Pub'ie, czasem z Timem. Cały tydzień był dla mnie świetnym odpoczynkiem i myślę, że dobrze go wykorzystałam, nie wspominając już o tym, że wolałabym jeszcze kilka dni. Nie za bardzo spieszyło mi się do szkoły...
Zaskoczenie, które zawładnęło mną kiedy wtargnęłam spóźniona na pierwszą lekcję w poniedziałek, przerosło mnie całkowicie. Nie było Go. Przy stoliku na stołówce siedział tylko Chris, Liam i Louis.
Nie było go też we wtorek. Na darmo wyczekiwałam tego momentu, kiedy po prostu spóźniony wejdzie do środka. Niestety. Nic takiego się nie stało. Przez środę i czwartek było tak samo. Już nie robiłam sobie nadziei, że w końcu Go zobaczę, chociaż nadal się do siebie nie odzywaliśmy i nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu. Chodzi zwyczajnie o to, że chyba lekko stęskniłam się za tą mordą.
W końcu nadszedł ten dzień. Wyczekiwany dzień Stelli. Piątek = bal maskowy. Miałam zamiar iść. Może dlatego, że polubiłam nasze towarzystwo i nawet dobrze się bawiłam, chociaż czasami mnie denerwowało? Możliwe. W każdym razie zamierzałam iść. Jednak najpierw musiałam przeżyć dzień w szkole.
Przebrałam się w jeansy i T-shirt, po czym nałożyłam na ramiona czarną marynarkę. Weszłam do łazienki, gdzie zrobiłam lekki makijaż i uczesałam się. Związałam włosy wysoko w kucyka. Pojedyncze kosmyki, wystawały mi wzdłuż głowy, co potraktowałam jako udany efekt.
Zbiegłam na dół, gdzie mama rozmawiała przez telefon. Zlustrowała mnie od stóp do głów.
"To moja marynarka", poruszała ustami wskazując na nakrycie.
Uśmiechnęłam się do niej. "Teraz moja", ponowiłam jej czynność i ruszyłam do wyjścia, biorąc do kiszeni kluczyki od samochodu. Współczułam jej choroby, ale mogłam dojechać szybko na miejsce i nie spóźnić się chociaż raz, co pewnie byłoby świętem, dla nie których nauczycieli. Uważam, że powinnam mieć własny samochód... Mama nadal wypiera się brakiem miejsca, przed domem. To robi się nudne.
Wsiadłam do auta i włożyłam kluczyki do stacyjki, a po chwili odjechałam z podjazdu. Zawsze mi mówiła, że jestem strasznym  kierowcom. W sensie, że bała się ze mną jeździć. Nic nie poradzę. Lubię szybką jazdę. Nie potrafię jechać, inaczej. Taki mój zwyczaj.
Było kilka wolnych miejsc pod budynkiem. Zaparkowałam tuż przed szkołą, tak by mieć blisko i nie szukać samochodu. Zauważyłam coś jeszcze. Dużego, czarnego Range Rovera, którego wcześniej nie widziałam.
Zmarszczyłam czoło i stanęłam przed szkołą, żeby zapalić.


~*~

Weszłam do klasy jeszcze pięć minut przed dzwonkiem, więc miałam jeszcze chwilę na pogadanie ze Stellą.
-Śmierdzisz papierosami.-mruknęła Mish przeżuwając kawałek jabłka.
-Co ty nie powiesz?-spojrzałam na nią, jak na idiotkę i odwróciłam wzrok na Stellę.
Przez chwilę jej oczy były roześmiane i bardzo żywe. Następnie jej twarz spoważniała.. Uśmiech znikł, a oczy skupiały się na jednym punkcie. Uniosłam brew i odwróciłam się do wejścia, do klasy.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Łał! Nareszcie się pojawił! Harry Styles wszedł przez próg drzwi, ze spuszczonym wzrokiem. Wiem, że chciał coś ukryć. I może niektórzy się na to nabrali, ale nie ja. Zauważyłam jego posiniaczony policzek. Bez słowa usiadł na swoim miejscu kiedy w tym czasie pan Houston wszedł do klasy. Zdziwienie, które malowało się na mojej twarzy, zauważyła Stella.
-Co mu się stało?-spytała mnie.
-Gdybym wiedziała!-szepnęłam w jej stronę.-Przecież nie rozmawiałam z nim, od wycieczki.
Blondynka wzruszyła ramionami i wbiła wzrok w zeszyt.

Musiałam z nim porozmawiać. I chociaż wiem, że w pewnym sensie, znowu będę obiektem wszelkich plotek, coś zrozumiałam. To, co mówił było prawdą. Wstydziłam się go. A raczej tego, co ludzie powiedzą. O czym pomyślą i co zmyślą. Tego się wstydziłam, lub zwyczajnie bałam. I musiałam to przyznać. Na początku średnio mnie obchodził, ale teraz kiedy tak długo nie rozmawiamy, nie mam ochoty więcej na taką przerwę. I wiem, że to nie ja pierwsza wystawiam rękę. Nigdy tak nie robiłam. Mogłam obrażać się na całe dnie i czekać, aż to ktoś mnie przeprosi. Tym razem wygrał.
Dlatego chciałam złamać ten głupi zwyczaj. Nie mogłam go złapać na żadnej przerwie. Wiedziałam, że będzie na stołówce. Zostawiłam Stellę z Zaynem i skierowałam się do Jego stolika. Nikogo jeszcze przy nim nie było. Dlatego spokojnie zajęłam miejsce i dyskretnie patrzyłam, czy nie idzie.
-Co ty robisz?!-szeptała Stella, siedząca stolik obok.-Wracaj!
-Zamknij się!-warknęłam.-Wiem co robię!
Dziubałam w sałatce, unikając wzroku, każdego który na mnie patrzy. Na pewno myśleli, że postradałam. I to była prawda. Nie wiedziałam, jakiej reakcji się od niego spodziewać. Czy będzie zły, czy będzie przerażający. Średnio mnie to obchodziło.
W końcu doczekałam się tego momentu. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie. Na jego twarzy wymalowało się zdziwienie i... Zażenowanie?
Kiedy ruszyli w moją stronę, lekko się spięłam.
-Co ty tu robisz?-spytał chłodno Harry.
-Musimy porozmawiać.-odparłam, próbując sprawić by mój ton, był poważny.
-Teraz?
-Tak.-odpowiedziałam, niemalże od razu.
Odłożył tace na stoliku i głową wskazał na wyjście.
Wstałam z ławki i podążyłam za nim. Stanęliśmy nie daleko wejścia do stołówki. Oparł się o stojącą ławkę i skrzyżował ręce na piersi.
-Tak?-spytał.
Schowałam ręce do tylnych kieszeni spodni i przygryzłam wargę. Co powinnam teraz powiedzieć? Zacząć od przeprosin? To było dla mnie trudno, rzecz biorąc, najtrudniejsza rzecz, jaką mogłam zrobić. Czy może po prostu wstydziłam się tego powiedzieć. Wszystko możliwe. W każdym razie było to dla mnie dziwne doświadczanie. Chcąc, nie chcąc musiałam to powiedzieć.
-Co ci się stało?
Nie! Nie tak miało pójść! Do cholery, co ty gadasz, Alex!? Byłam wkurwiona.. Na siebie i na swoją głupotę.
-A co cię to obchodzi?-warknął.
Wyglądał na obojętnie i niewzruszonego, moją pseudo troską.
-Przepraszam, okej?-wydusiłam to w końcu z siebie.-Przepraszam, za to, co się wtedy stało. Miałeś racje. Po prostu nie miałam ochoty na głupie pytania i nadal nie mam na nie ochoty. Po prostu nie lubię być w centrum uwagi, ale... Ale nie mogę znieść myśli, że mnie nienawidzisz... Chociaż tak jest.
Nie mogłam uwierzyć, że powiedziałam to na głos. I to przy nim! Przyznałam się przed sobą, że nie chcę by mnie nie lubił.
-Powiedz coś...-szepnęłam.
Po chwili wyczekiwania podniósł głowę i uśmiechnął się szczeniacko.
-Usłyszeć przeprosiny od ciebie, to chyba zaszczyt.-mruknął i zawiesił swoją rękę na moich ramionach.
-Nie pozwalaj sobie.-odszczekałam i ruszyłam szybciej do stołówki.
Wzięłam swoją tacę z ich stolika i wróciłam do Stelli i Zayna.
-Już zaczęły się ploty.-odezwał się Zayn.
-No i co?-spytałam.
Harry po chwili wrócił na swoje miejsce i spojrzał na mnie. Uśmiechnął się, na co zmierzyłam go wzrokiem.




~*~

Tym razem szykowanie nie zajęło mi, tak długo. Przynajmniej mogłam zrobić to zrobić sama. Stella również była w domu, więc miałam luz. Ubrałam jedną z moich ulubionych czarnych sukienek, bez ramiączek. To była podstawa mojej kreacji. Reszta to buty, fryzura i maska.
Zakręciłam lekko końcówki, lokówką, poprawiłam tylko makijaż i byłam gotowa. Bądź co bądź, zajęło mi to półtorej godziny. Założyłam buty, maskę schowałam do torebki i zeszłam na dół.
Mama leżała na kanapie pod kocem, z czerwonym nosem i zamkniętymi oczami.
-Idziesz już?-spytała chrypiąc.
-Owszem..-odparłam.
Schyliłam się pod blat i schowałam butelkę do torebki. Zawsze może się przydać. Byłam lekko poddenerwowana, nie wiedząc czemu. Spojrzałam na zegarek i pożegnałam się z mamą.
Wyszłam z domu, gdzie musiałam spokojnie zapalić. Chyba odetchnęłam z ulgą, po raz pierwszy tego ranka. I chyba jestem zadowolona z obrotu spraw. W każdym razie mi się podoba, że tak jest. Zauważyłam, że bez Harry'ego trudniej mi funkcjonować.. Nawet nie wiem, co między nami jest. Trudno go rozgryźć. Pewnie on to samo, myśli o mnie. Jeśli w ogóle myśli. Nie oczekuje tego od niego. Po prostu myślę, że jest coś takiego, co nas trzyma razem i to do mnie nie podobne, że myślę o chłopaku, który nic nie znaczy... W pewnym sensie. No cóż... Skomplikowane. Jednym słowem.
Już w okolicy szkoły można było usłyszeć dudniącą, z głośników muzykę. Przydeptała szluga butem i wzięłam głęboki wdech. Weszłam do szkoły i powoli po schodach na salę gimnastyczną.




Zgarnęłam włosy na jeden bok i ostrożnie weszłam do środka, odtrącając kurtynę. Wszyscy już dobrze się bawili na parkiecie. Zespół grał na małej scenie, a nie które dziewczyny zachowywały się, jakby oni byli bożyszczami. Poprawiłam maskę i odszukałam wzrokiem Stelli. Stała przy stole z przekąskami, w sukience z gorsetem, w kolorze bladej pomarańczy. Jej maska, tak jak moja była z prześwitującej siateczki. Razem je kupiłyśmy. Podeszłam do niej i przywitałam się. 
-Jak sztywno...-westchnęła Stella.
-A gdzie Liam?-spytałam próbując przekrzyczeć muzykę. 
Bezradnie pokręciła głową. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie w talli, od tyłu. Na twarzy Stelli pojawił się rumieniec i dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
-Zatańcz ze mną.-wyszeptał mi do ucha. 
Zrobiło mi się gorąco na dźwięki jego głosu. Nogi automatycznie mi się ugięły i na chwilę straciłam równowagę. Boże, jak on na mnie działa! Dzieją się rzeczy, których nie kontroluję. To straszne!
Mimowolnie ujął moją dłoń i poprowadził na parkiet. I znowu to samo. Mogliby się już przyzwyczaić. Rozmawiam z nim, tańczę i jak na razie nie zamierzam przestać, więc muszą się z tym oswoić. To moja rada. Tym razem wiedziałam, co powinnam zrobić. Położyłam ręce na jego ramionach i powoli ruszaliśmy się w rytm muzyki. 
-Chciałbym, żebyś pojechała jutro ze mną do Glasgow.-oznajmił.-Znajomy gra koncert, chciał żebym się pojawił. Nie mów "może". 
Serio? To jakiś żart? Glasgow jest w chuj drogi, stąd. I myślę, że on chce wrócić tego samego dnia. W każdym razie to strasznie długo.
-Nie wiem..-westchnęłam kiedy piosenka dobiegła końca. 
Nagle ktoś szarpnął moją ręką.
-Wybacz, muszę ją na chwilę porwać.-usłyszałam cienki głos Stelli.
Zmarszczyłam czoło i pobiegłam za nią na koniec sali. Dziewczyna nie mogła złapać oddechu. Była zdenerwowana, ręce jej się trzęsły i nie mogła wypowiedzieć, ani jednego słowa.
-Stella..-uspokoiłam ją.
Dziewczyna położyła ręce na kolanach i zgięła się w pół. Byłam zaciekawiona. Nie miałam pojęcia, o co chodzi. Po chwili obok mnie pojawił się Zayn i Mish.
-Rebecca..-wyszeptała blondynka.
Tyle chyba zdołała.
-Rebecca przyszła na bal.-odpowiedziała za nią Mish.
Rebecca? A kim do cholery jest Rebecca?
-Była Harry'ego.-dodał Malik, jakby czytał w moich myślach.
To ta, co zostawiła go. Ta po której się załamał. Mish mi o niej opowiadała? Tak, chyba tak. Ale co ona tu robi, skoro nie chodzi już do tej szkoły. To impreza zamknięta, suko. W jakiś sposób niepokój, objął mój brzuch i zdenerwowałam się trochę.
-Idzie tu.-oznajmiła cicho Stella, prostując się.
-Mam nadzieję, że masz zapas ciętych ripost.-mruknął Zayn.
Zaśmiałam się. Starałam się, żeby strach nie zawładnął mną i musiałam się zwyczajnie wyluzować. To jakaś zwykła panna. Nie jest moim zagrożeniem. Nie dlatego, że podoba mi się Harry. Kiedy ją zobaczyłam, nie była jakaś piękna. Dla mnie zwyczajna. Starałam się tak myśleć.
-Stella! Zayn!-zawołała podchodząc do naszego towarzystwa.-I głupiutka Mish!
Poczochrała Daven po głowie i przewróciła oczami.
-A piękność, która tańczyła z Harrym?-zwróciła się w moją stronę.
Uśmiechnęłam się sztucznie, ale milczałam.
-Powinnaś mi odpowiedzieć.-wymamrotała.
-Nie mam takiej potrzeby. Nie wydajesz się interesującą osobą.-odpaliłam.
Dziewczyna na początku była lekko skołowana, ale odzyskała zimną krew.
-Chyba dużo się zmieniło po moim odejściu. Mish i Zayn... Dopełniasz jej głupotę. Stella zrobiła się mądrzejsza..? Harry rozmawia z bezimienną... A to dzięki mnie! Nie wierzę, że się po mnie pozbierał.-położyła rękę na sercu i głośno westchnęła.
-Przynudzasz..-ziewnęłam, stojąc z założonymi rękami obok Zayna.
-Ciekawe, czy jeśli Harry mnie zobaczy, to odrodzi się uczucie.
-Najpierw zajrzyj do słownika i przeczytaj, co to znaczy.-warknęłam patrząc na nią obojętnie.
Zaśmiała się kpiąco i położyła ręce na biodrze.
-Skarbie, mam to czego ci brakuje. Seksapilu.
-To tak się teraz nazywa sylikon?-uniosłam jedną brew.
Zayn parsknął śmiechem i przybił mi piątkę.
-Rebecca.
Harry stanął za brunetką.
-Harry...-dziewczyna odwróciła się do niego i uśmiechnęła się szeroko. -Dużo czasu minęło od...
Przestąpiłam z nogi na nogę.
-Powinnaś iść.-odparł chłodnym tonem.
Przewróciła oczami.
-Nic się nie zmieniłeś, kochanie..-przejechała wierzchem dłoni po jego policzku. Złapał mocno jej dłoń i strącił z twarzy.
-Nie powtórzę.-warknął.
Zakpiła i skierowała się do wyjścia.



~*~

Wyszłam na dwór. Było ciemno i zimno. Usiadłam na ławce i wyjęłam z torebki butelkę z wódką.
Odkręciłam zakrętkę i upiłam łyk. Rebecca to szczwana bestia.. Dla mnie to była czysta przyjemność. Jej zakłopotanie i upokorzenia, działało na mnie jak Valium. W każdym razie, to zabłysła i tylko się skompromitowała. To była jedna rzecz, o której myślałam. Kolejną była, propozycja Harry'ego. Nie wiedziałam, czy powinnam z nim jechać? I w ogóle dlaczego chce ze mną jechać? Nie mam ochoty na kłótnie, które za pewne wyjdą w praniu. W każdym razie, byłam coraz bardziej skłonna.
-Co tu robisz?-usłyszałam jego głoś. Stał z rękoma włożonymi do kieszeni spodni.
Po chwili usiadł obok mnie i wziął ode mnie butelkę. Upił z niej dużego łyka.
-To było nasze pierwsze spotkanie od...-zaczął, ale gdy tylko położyłam głowę na jego ramieniu umilknął.
Takiej reakcji się spodziewałam.
-Jedź jutro ze mną, do Glasgow..-szepnął patrząc mi w oczy.-Proszę..



Elie: O matko! Wiecie, co? Tak sobie pisałam ten rozdział.. Tak szybko i tak przyjemnie, że aż jestem zaskoczona! Podoba wam się rozdział? Pojawienie się Rebeccki? Ona będzie występowała epizodycznie. I rzadko, dlatego nie ma jej w zakładce. Ostatnie dwie osoby, które pojawiły się w niej, to postać Felicii i mamy Alex. 
Jak myślicie Alex zgodzi się pojechać? Wszystko zostawiam wam! Dziękuje za ostatnie komentarze i liczę na więcej!
 Całusy ; *



5 komentarzy:

  1. Zgodzi sie! Cudowny rozdzial;*

    OdpowiedzUsuń
  2. nareszcie zgoda, juhu! harry, ona się nie zgodzi, zabierz mnie. <3
    a tak naprawdę to czuję, że coś się w tym Glasgow wydarzy. zapraszałby ją tak bez powodu? musi być coś na rzeczy! wspólny taniec na balu - marzenie. oboje powoli zdają sobie sprawę, ile dla siebie znaczą.
    rozdział bardzo mi się podoba, czyta się świetnie. :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajnie że w końcu między nimi jest spoko :) A tak po za tym to cudny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, jak ja się cieszę, że między nimi wszystko się układa. Myślę, że ten wyjazd może być przełomowy w ich relacjach, więc ona musi się zgodzić, nie ma wyjścia! Chciałabym, żeby tam coś się wydarzyło. Jeśli chodzi o Rebbeccę, to sama nie wiem co o tym myśleć, jak na razie nie mam zdania, ale może kiedy będzie pojawiała się później, to uda mi się coś o niej więcej powiedzieć. Jak na razie jestem zachwycona i już chcę przeczytać o ich wyjeździe! Czekam. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału! *.*
    I oczywiście że się zgodzi, dlaczegóżby nie? ;)
    Nika

    OdpowiedzUsuń