niedziela, 15 września 2013
Fifth
Nie! Nigdy więcej! Nigdy więcej z Mish w pokoju. Ona gada przez sen! Serio, nie bardzo mnie obchodzi, co się stało z butami od Valentino. Jak naprawdę mam do głęboko w dupie! Stella normalnie spała, Felicia (wybranka Mish) również spała, chociaż przykryta po nos, kołdrą. Tylko ja wierciłam się zna dwóch stronach łóżka. Usypiałam na półgodziny i znowu się budziłam, bo ta mamrotała coś pod nosem.
Tak więc wstałam, niewyspana!
-Jak się spało?-spytała Mish przeciągając się.
Wzięłam poduszkę i cisnęłam w nią z całej siły.
-Wstajemy!-usłyszałyśmy głos nauczycielki w korytarzyku.
Mruknęłam zniesmaczona i wstałam z łóżka, ówcześnie je ścieląc.
-Jest piękna pogoda, więc po śniadaniu idziemy na basen!-zarządziła nauczycielka i wyszła.
Nigdy bym się nie spodziewała, że w Anglii, piętnastego września może być jeszcze 28 stopni. Nigdy prze nigdy, bym nie przypuszczała. W każdym razie nie chciałam iść na basen. Co prawda strój miałam i wszystkie inne potrzebne rzeczy też, ale naprawdę. Nie chciałabym, że Chris patrzył się, jak ściągam ciuchy, pod którymi mam bikini. On jest naprawdę zboczony!
Zajęłam miejsce w łazience i ochlapałam twarz zimną wodą. Ja serio żałuję... To miejsce to jakieś zadupie! To nic nie ma! Nuda, nuda, nuda. Musi się coś dziać, ale raczej nie ma, co liczyć.
Założyłam czarne bikini i lekką sukienkę. Związałam włosy w koka i wyszłam z łazienki.
-Czy ty zawsze musisz ubierać się na czarno?-spytała Stella, zakładając krótkie dżinsowe spodenki.
Czasami zazdroszczę jej urody. Jest śliczną blondynką z pięknymi niebieskimi oczami i nieskazitelną cerą.
Łatwo jej znaleźć chłopaka.Nie jestem pewna, czy miłość istnieje. Ostatniego chłopaka, miałam w wieku piętnastu lat i wystraszyłam go, wizerunkiem "Iron Maiden", na mojej koszulce. Jednym słowem. Chłopcy się mnie bali.
Tak czy siak, to nie jest dla mnie priorytetem. Najważniejsze jest to, żeby ta głupia wycieczka się skończyła.
-Lepiej już chodźmy.-mruknęła Felicia, zakładając na głowę kapelusz.
Fel, była tak piękna, że aż brzydka. Podwójne dołeczki, lazurowe, przejrzyste oczy, lekkie piegi i rude włosy. Ugh.. Rzygam tęczą!
Wyszłyśmy z pokoju, a w holu czekało już większość osób. Skierowałam się do toalety, by ukrycie zapalić.
Wczorajszy cały dzień poświęciłam i nie zapaliłam. Mama uznałby to, za święto! Weszłam do pomieszczenia, w którym nie było nawet oznaczeń damsko-męskich. W każdym razie, modliłam się, żeby nikt mnie nie przyłapał. Wyjęłam zapalniczkę i podpaliłam papierosa. Nie wiem jak ludzie żyją, nie paląc? Nie wyobrażam sobie teraz życia bez palenia... Kiedy palę jestem wolna od stresu, przynajmniej na tą jedną minutę. Czasami sobie myślę, że gdybym nie wydała tylu pieniędzy na fajki, to może i byłoby mnie stać na torebkę, 985 funtów, dokładnie taką jak ma Mish.
Usłyszałam kroki, w toalecie. Przestraszona, że to może być nauczyciel, wyjrzałam zza kabiny. Odetchnęłam kiedy, ujrzałam Harrego.
-Wszyscy już dawno poszli.-mruknął, przeglądając się w lustrze.
Czemu tu nie ma, oddzielnych toalet?! Ten ośrodek, to jakieś dno. Przynajmniej pokoi, nie mamy wspólnych.
-Możesz przynajmniej tu, nie palić?-spytał, zirytowanym tonem.
-Drażni cię to?-podeszłam do niego bliżej, z cwanym uśmieszkiem na twarzy.
-Owszem.-odparł szorstkim tonem.
Wsadziłam papierosa do ust i mocno się nim zaciągnęłam, po czym wypuściłam powietrze, wprost na Harrego. Spiorunował mnie wzrokiem. Wrzuciłam szluga to kibelka i wyminęłam Stylesa, wychodząc z łazienki. Zbiegłam na dół, gdzie przy wyjściu czekała reszta.
-Gdzieś ty była?-spytała Stella, kiedy grupą ruszyliśmy w stronę basenu.
Nałożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i wykorzystując to, że nikt nie może napotkać moje wzroku, dyskretnie spojrzałam na Harrego, który wlókł się w milczeniu ze swoimi znajomymi.
-Musiałam zapalić.-mruknęłam i uniosłam oczy ku niebu.
Gdzieniegdzie można było dostrzec, malutkie obłoczki. Niebo było prawie czyste, a słońce mocno grzało po plecach. Nadal nie mogę zrozumieć, że jest taka pogoda. To naprawdę zdumiewające!
Basen znajdował się niedaleko. Nie było tłumów, ale nie było też całkiem pusto. Jakieś małe, rozwydrzone dzieci biegały wokół basenu, lub na zjeżdżalnie. Razem ze Stellą wzięłyśmy leżaki i poszukałyśmy wolnego miejsca. Znalazłyśmy wolne miejsce, naprzeciwko dużego basenu. Ściągnęłam sukienkę i wpakowałam ją do torby, po czym spoczęłam na leżaku.
Moja cera jest bardzo dziwna. Jestem blada, to fakt, ale nie wiadomo ile będę, leżeć na tym cholernym słońcu, to i tak gówno mi to da. Może lekko złapie, ale to by było na tyle.
-Nie zamierzacie się kąpać?-spytał znienacka Zayn.
Już był cały mokry. Zmierzwił swoje czarne włosy i strzepał zimną wodę, na mój brzuch.
-Zayn!-warknęłam.
-Nie, nie zamierzamy.-odpowiedziała Stella.
-No tak, przyszliśmy na basen, żeby się nie kąpać. Logiczne.-zażartował wywracając oczami.
Zsunęłam okulary z nosa i wystawiłam mu środkowy palec. Malik pokrzywił się i odszedł.
Nie zamierzałam się kąpać. Woda jest zimna, poza tym nie specjalnie lubię pływać, ani przebywać w wodzie. Serio, już wolę choćby cały dzień, leżeć na tym pieprzonym leżaku razem ze Stellą.
Spojrzałam na zegarek w telefonie. Wskazywał jedenastą, a mieliśmy tu być do piętnastej. Czułam się jakby to było lato, a my jesteśmy na wakacjach, a nie wycieczce szkolnej.
Pani Cough, nie bardzo wstydziła się swojego pomarszczonego ciała i spokojnie leżała na leżaku w jednoczęściowym stroju kąpielowym, obok pedagoga, który jest z nią w ramach pomocy. Bezwstydna kobieta!
-Alex!-usłyszałam, jak ktoś mnie woła. -Alex!
Przewróciłam oczami i wstałam. W basenie ujrzałam Harrego. Przeczesał swoje mokre włosy do tyłu. Teraz miałam pełne pole do popisu i mogłam przyjrzeć się bliżej jego tatuażom. Zdobiły jego ręce, klatkę piersiową i brzuch.
-Czego?-warknęłam, podchodząc do niego.
-Możesz mi pomóc?-spytał.
Nachyliłam się nad nim, unosząc jedną brew.
Czyżby Harry Styles potrzebował pomocy, właśnie ode mnie? Cóż za zaszczyt!
Niespodziewanie złapał mnie za rękę i wciągnął do wody. Szok termiczny! Dwa słowa! Przeżyłam szok termiczny!
-Co ty, kurwa, robisz?!-wrzasnęłam, przecierając dłońmi twarz.
Co za pajac! Byłam cała mokra, moje włosy tego nie przeżyją, a musicie zapamiętać, że są bardzo niesforne. Byłam na niego wściekła! Poza tym, od kiedy z niego taki żartowniś? Myślałam, że to Harry Styles - Góra Lodowa. A tu surprise! Łał! Serio, nie spodziewałam się!
Jego linie twarzy, z łagodnych zmieniły się w poważne. Humor również wyparował.
-Ratuje cię, od tego natręta.-warknął, spoglądając na Chrisa, który z cwanym uśmieszkiem, przygląda się całej sytuacji.
-Za często mnie ratujesz, Harry.-zauważyłam obojętnie.-Jestem już dużą dziewczynką, potrafię sobie sama radzić.
-Efekty są kiepskie.-stwierdził, jak na niego przystało.
Spiorunowałam go wzrokiem i wyszłam z basenu. Wróciłam do Stelli, która z niedowierzaniem, patrzyła to na mnie, to na Harrego, który wrócił do swoich znajomych.
-Nie wierzę, że to się dzieje.-szepnęła, obracając się na brzuch.-Co ty z nim robisz, Alex?
Przewróciłam oczami. Gadka szmatka. Powracamy to tematu, Harrego i jego złamanego serduszka? Uu...Dobre, Alex! Powróciłam do swojej pozycji na leżaku. Nikt nie miał prawa mi więcej przeszkadzać.
Nikt! Już do końca dnia planowałam, smażyć się, a resztę (czyt. Harry Styles) mieć w dupie.
-Gorąca jesteś.-usłyszałam szept Chrisa, który oddalił się od nas.
Po prostu, przeszedł obok mnie, powiedział, to co miał powiedzieć i odszedł.
-Spierdalaj!-warknęłam.
Jak zwykle, jego słynny uśmieszek. Denerwujący. Jest zbyt pewny siebie. Myśli, że ja również padnę mu w ramiona? Och powodzenia, skarbie! Nie wiem, co widzi w nim połowa dziewczyn z klasie, ale moim zdaniem, nie ma w nim nic specjalnego. Może zęby, bo ma białe i proste, ale to tyle. Ohydne oczy, ohydne włosy, ohydny on cały!
~*~
Chuj z tym! I tak się nie opaliłam! Mam to w dupie! I tak jest jesień, za nie długo zima. Nikt nie będzie patrzeć na moje nogi.
Po obiedzie mieliśmy godzinę wolnego, a później "dyskoteka". Doprawdy, podniecające. Przynajmniej dla Stelli, która sikała w majtki. Modliłam się, że zapomniała o tym, co rano mówiła i nie zdziwi się jeśli powiem, że zostaje w pokoju. Serio, to nie moje klimaty. Nie ma alkoholu, nie można zapalić, co to za zabawa? Naprawdę, żadna. Nie kręci mnie impreza, bez używek. Po prostu.
-Właśnie!-zawołała.-Alex, jesteś w moich rękach! Będziesz wyglądać czadowo, wieczorem!
Niech to szlag! I znowu los jest przeciwko mnie. Całe moje życie, jest na przekór. Dziękuje! Nie trzeba było! Westchnęłam poirytowana, kiedy Stella wepchała mnie do łazienki, ze stertą jej ciuchów. Dlaczego wszystko musi być takie kuse i kolorowe? Oczy bolą...
-Stella, nie ubiorę tego!-zawołałam, zza drzwi.
-Nie marudź!-krzyknęła.
Ugh... Nie wierzę, że to robię. Jakby moja matka mnie zobaczyła, to chyba ze śmiechu by padła. Nigdy prze nigdy nie byłam ubrana w coś, co zakrywa tylko istotne rzeczy na moim ciele. Nie ma mowy! Nigdzie tak nie pójdę! To wstyd! Zwłaszcza, że wiedzą jaki jest mój styl, a to "coś" nim nie jest! To jest upokarzające.
Uchyliłam drzwi i weszłam do pokoju. Opadły im szczęki. Mówiłam! Nie pasuje mi taki styl, okej? Nigdy więcej nie posłucham Stelli.
-Wyglądasz..-zaczęła Mish.
-Pięknie.-dokończyła za nią Stella.
-Oddaj mi ten płaski brzuch!-jęknęła Felicia.
-A mi cycki!-dodała Mish.
No może faktycznie, nie miała za dużych, ale uwierzcie mi. Gdybym mogła, to podzieliłabym się. Moje piersi zawsze mi przeszkadzały. Naprawdę. One były za duże, ale to u nas rodzinne. Teraz już mi to tak, bardzo nie przeszkadza, ale w podstawówce, ludzie z klasy dziwnie na mnie patrzyli.
-Nie pójdę tak. Nie ma mowy.-zaprzeczyłam stanowczo, krzyżując ręce na piersiach.
Krótkie spodenki są w porządku, gdyby nie były tak jaskrawo turkusowe. Bralet, czy jak to się
tam nazywam, odkrywał za dużo, czułam się naga. I do tego te buty.. Kto normalny nosi trampki na podwójnej podeszwie? Wielkie brawa dla Stelli McCoy!
-Nawet tak nie mów, Alex! Wyglądasz czadowo! Wszystkim szczęka opadnie!-zapewniła blondynka.
No i właśnie tego się boję...
Elie: Przepraszam, że tak długo... Nie wiem co się dzieje, z moją weną. Wyparowuje i wgl.. Poza tym mam problemy osobiste i jakoś nie za bardzo mogę sobie z nimi poradzić. Obiecałam rozdziały regularnie, ale to jest sytuacja kryzysowa. Wybaczcie! Nie wiem kiedy następny. Postaram się w tym tygodniu.
Całuję! ;*
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mam nadzieję, że tam u ciebie będzie dobrze, cokolwiek się dzieje.
OdpowiedzUsuńPamiętaj! Będę czekać, na kolejny rozdział, nawet miesiącami! W każdym razie chciałam tylko powiedzieć, że rozdział wyszedł ci świetnie i nie myśl inaczej, bo kochana, masz talent i musisz go docenić. ;3
Ten moment na basenie. ;33
Pozdrawiam, Laura
Elii czasami wyprowadzasz mnie z równowagi ("czasami" to znaczy bardzo często, złotko). W każdym razie i tak Cię kocham, nieważne. Po prostu Ciebie nie da się nie lubić.
OdpowiedzUsuńA rozdział jest: KURDEM, ZACNIEM, WYRĄBANY W KOKOSY I WGL. JARAM SIĘ JAK POCHODNIA, WIESZ?
Uwielbiam Harry'ego i Alex. O mój Boże, czy ty też wyobrażasz sobie ich jako parę? O rzesz. To byłoby takie genialne. Rozumiesz, to? Byliby taką nietypową parą i wszystko byłoby takie TAFT! Moja wyobraźnia jest bardzo pobudzona, serio. Ja wprost marzę o tym aby oni byli razem. A co do tej głupiej laski Mish, to weź ją posadź na dupę bo trzepnę ją patelnią w twarz -.- OMG, taka z niej głupia cipa, że nie wiem.
W każdym razie rozdział powala! Lofffkii <3
Pozdrawiam i życzę weny <33
Kocham! Kocham! Kocham! Chcę dalej! *,*
OdpowiedzUsuńNika